Mam nadzieję, że pamiętacie niedawny post p.t. "Paprak", w którym nieco kokieteryjnie łajam się za zmarnowaną okazję sfotografowania dzików pod światło, w środku puszczy. Tam pod koniec wpisu pada takie stwierdzenie:
"Ale ja wiem, co chciałem pokazać i wiem, że to nie wyszło tak jak miało. Ale znam moją Puszczę, ona mi pozwoli to jeszcze kiedyś poprawić :)"
Wyszło na to, że znam moją Puszczę, długo czekać nie musiałem :)
Już w drodze, do Puszczy, około 4.30, działo się. Odebrałem to jako dobry znak, oczywiście :)
Fajne było to, że sarenki zrobiłem jeszcze po ciemku, a chwilę później, na zbożach zrobiła się naturalna solaryzacja. Wyszło coś takiego :) Poranne słońce filtrowane chmurami czyniło cuda.
Mogłem się tak bawić dłużej, ale coś gnało mnie do lasu, wiadomo nawet co ;)
Od początku było ciekawie. Już "w drzwiach" przywitał mnie młody jeleń. Bardzo młody.
Pokazuję go w ujęciach środowiskowych, bo Puszcza, w tym miejscu, jest tak piękna, że nie wiem co jest ciekawsze.
Portale pogodowe zwiastowały 100% zachmurzenia przez całą sobotę ... świry!
Już o 6.30 świeciło jak jasna cholera.
Dziki zauważyłem ze sporej odległości. Wyglądało to mniej więcej jak na zdjęciu. Mam nadzieję, że również je znajdziecie :)
Ruszyłem w las. Krok po kroku, krok po kroku ... zbliżałem się.
Musiałem zachować ostrożność. Wokół były wyłącznie stare sosny, a spora locha prowadziła młode.
Słońce było szczególnie agresywne. Każda zmiana kąta, zmieniała nasycenia i charakter kolorystyczny zdjęcia. Ciekawe doświadczenie.
To spojrzenie wytrzymałem w bezruchu ... darowała mi nachalność! :)
To mój faworyt - jeżeli w ogóle wypada mi go wybierać spośród własnych zdjęć :)))
Tym razem powiedziała co o mnie myśli. Zastanawiałem się czy w razie ataku, adrenalina pozwoli mi wspiąć się na gołą sosnę?!? Jakby co, miałem jedną na oku :) Szczęśliwie dla mnie, one jakoś mnie już chyba akceptują. Pochrumkała, pochrumkała, zebrała ferajnę podrostków i odeszła. Ufff ... ;)
Dzięki za wspaniałe słoneczko :). Te obrazki zostaną mi w pamięci i jeśli dzisiaj zrobi mi się bardzo ciężko w pracy, przymknę oczy i już będzie mi fajnie. Nie zdziwiło mnie to, że Puszcza bardzo szybko dała Ci szansę "nadrobienia". Jak to możliwe, że czuję jej zapach? Majestatyczne, ciemnozielone świerki i kleksy słońca na trawach i paprociach... I zwierzęta w naturalnych okolicznościach, bez płotów, drutów... To moja baśń...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za pozytywny ładunek przed pracą :). Kasia z Olsztyna.
Kasiu z Olsztyna, niezmiernie się cieszę, że ten wpis dostarczył Ci tyle radości :) To dla mnie bardzo miłe,
UsuńPrzyzwyczajasz nas Ludzie do oglądania z bliska loch dziczych i trochę zaczynam się martwić, czy uda mi się zachowac ostrożność podczas bezpośredniego spotkania z Panią Dzikowską
OdpowiedzUsuńJa dążę do tego, żeby kiedyś ją pogłaskać. Nie wiem jak to się skończy, ale próbować trzeba. A co do ostrożności, ona nie jest ważna, ona jest najważniejsza! ;)
Usuń3,4 i 12, najbardziej:)) Dziki znalezione. Kiedyś też będę robić takie zdjęcia, zobaczysz.
OdpowiedzUsuńGrażynko, robisz super zdjęcia. Nas nie dzieli różnica techniczna zdjęć, a jedynie różnica odległości od obiektu ;)
UsuńSuper te widoczki. Przypomniały mi się pradawne wakacje - ognisko, cudem zdobyte piwo Wigry (albo łomżyńskie laleczki), ryby łapane na kawałek żyłki i chleba, raki łapane w j. Rajgrodzkim, ziemniaki pożyczone z pola i ... E! Panie!
OdpowiedzUsuńciekawe gdzie jest wspólny mianownik moich zdjęć i Twoich wspomnień? Chyba te ziemniaki... dziki lubią ziemniaki!
UsuńNie wiem o co chodzi z tymi łomżyńskimi laleczkami, ale jeżeli "laleczka" to regionalne określenie fajnej dziewczyny, to nie chciałbym ich chyba wspominać, skoro skojarzyłyby mi się po obejrzeniu zdjęć ... dzików, nie wspominając o lochach. :)))
A serio, to uwielbiam wracać do takich wspomnień i cieszę się, że mam co wspominać. Wypady nad Kalwę, ogniska, gitara i śpiew, pierwszy seks, dookoła las, Ech Panie, Ech ... ;) Bo mi się wszystko co dobre, Panie Doktorze z ...lasem kojarzy :)))
Oj bliżej , coraz blizej jesteś tych dziczych mam, jeszcze miesiac góra dwa i będziesz wrzucał sweet fotki z nimi :))) Gorzej będzie jak polubią Ciebie i będą nawiedzać w Olsztynie. Wiesz niedzielne obiadki, popołudniowe kawki ;)))
OdpowiedzUsuńmam słabość do dzikich zwierząt, niech wpadają:) Martwi mnie tylko wówczas możliwy zanik motywacji do wyjść do lasu:)
UsuńNo to prawda ale wiesz zdjecia z jeleniem czy dzikiem na tle mebli lub rogówki będą kiepsko odbierane. Jak coś to proponuje trawnik lub ogródek. Co do motywacji to Twoje wpisy mnie z koleji zmotywowały na eksplorację dość ciekawego terenu lasów ostródzkich.
OdpowiedzUsuńno to jakąś małą misję mam zaliczoną! :)
Usuń