Kładąc się spać, rozmyślałem nad planem porannej wyprawy ...
To miał być okropny, słoneczny, gorący i nudny dzień. Jedyną szansą na odrobinę normalności, był wczesny poranek. Rześkie powietrze nie zagęszczone duchotą, las z dominacją cienia. Brnę w głąb Puszczy niezwykle wolno. Przyświecają mi dwa powody, z których jeden, to organiczna niechęć do nadmiernego wysiłku, gdy nad głową lata 2 miliony krwiożerczych insektów. Kto to wymyślił?!?
No może kto, to jeszcze mniej ważne, ale po cooooo ?!?!??!? Jakież piękne byłoby życie w lesie, gdyby nie kleszcze, muchy i strzyżaki. Wczoraj kupiłem w moim ulubionym sklepie łowieckim preparat o zwiększonej zawartości tajemniczego składnika o nazwie DEET! Niezwykle skuteczny, działa jak jasna cholera ... ale nie na strzyżaki! Następnym razem chyba się zalaminuję.
Dość tej martyrologii, bo do moich uszu dotarł właśnie znany mi dźwięk. Najkrócej mogę go nazwać dziamganiem. Gdzieś blisko mnie żeruje dzik. Tylko na to czekałem. Idę prawie unosząc się nad ziemią. Przesuszona, trzaskająca ściółka nie pomaga. Jest! To młoda locha prowadząca młode. Dwa małe "berbcie" niekoniecznie dotrzymywały jej kroku, pomijając fakt, że notorycznie tonęły w wysokiej trawie.
Niskie, padające pod ostrym kątem promienie naszej Gwiazdy, zrobiły swoje, a ja robiłem swoje. Czyli Słońce świeciło, a ja podchodziłem bliżej i bliżej i bliżej. Ostatecznie miałem wrażenie, że jeszcze krok i pozwoli mi się pogłaskać. Kiedyś osiągnę taki stan duszy, że zrobię to - pogłaszczę dziką lochę, zobaczycie! ;)
To na rozgrzewkę :)
Puszcza Napiwodzko-Ramucka jest tak piękna, że i bez dzika kadr byłby fajny :)
Momentami widywałem też maluchy.
Bawiłem się światłem jak chciałem, bo damie nigdzie się specjalnie nie spieszyło ... mi również :)
Zawsze chciałem Wam pokazać czochrającego się o drzewo dzika :)
Bywało nad wyraz kontrastowo.
I ponownie maleństwo w pierwszym planie.
Momentami udawało mi się podejść nieco bliżej.
Mama również tonęła w trawach.
Słońce pomagało mi malować jak mogło najlepiej. W zasadzie nic nie musiałem robić, wystarczyło pstrykać.
Ach te niedopowiedzenia :)
Jasne tła, ciemne tła, kto co woli.
Upssss ... !!! Każda, nawet najlepsza zabawa, kiedyś dobiega końca ... . Było cudownie, uroczo, relaksowo, bosko! Dziękuję Słońcu i okolicznościom przyrody, dziękuję młodej mamie za cierpliwość do mnie i wyrozumiałość. Wszechświatu za otwartość na moje potrzeby. :)
p.s.
ostatnie 6 zdjęć, to niemal pełne kadry. Byłem szczęśliwie bliżej niż kiedykolwiek :)
Było ciekawie i bardzo blisko - emocje w zenicie :-)
OdpowiedzUsuńDzień dobry Mario, tak, to było bardzo miłe spotkanie.
UsuńMuszę się przyznać do pewnej słabości, wręcz uwielbiam trawki do miziania, to te z mgiełką kwiatostanu... Zawsze jak trafię na takie, obowiązkowo się miziam :). Ktoś z boku może pomyśleć "ot, stara i gupia", ale nie rusza mnie, miziam się i już. Trawy, trzciny... Pycha! Mamusia bezbłędna i graniczy z cudem podejście do niej tak blisko, ale dzięki temu widać każdy włosek ze szczeciny, niewiele brakowało, a byłoby widać ten szelmowski błysk w oku :).
OdpowiedzUsuńKażde zdjęcie to perfekcja, nigdy się tak nie nauczę hi, hi. Ledwo żywa od upału pozdrawiam i czekam na jeszcze, Kasia z O.
PS. Zapomniałam o Łysym :). Przepiękny. Wczoraj wieczorem był czerwony, miałam ogromną przyjemność podziwiać go nad horyzontem.
Usuńtaki księżyc można podobno zobaczyć raz na 2 miesiące, o ile niebo jest bezchmurne :) Te trawy nawet mnie ruszyły, bo zwykle nie mam skłonności do robienia takich zdjęć.
UsuńŚwietny księżyc i fantastyczne spotkanie, światło o świcie jest niesamowite. 11 i ostatnie najbardziej mi się podoba.
OdpowiedzUsuńdobry wybór ;)
UsuńKsiężyc świetny, ale trawki na drugim najładniejsze! :-)
OdpowiedzUsuńwiedziałem! ;)
UsuńDziś mogę tylko nienawiścią do dzików poziać. Zniszczyły mi cały warzywniak w jedną noc. I mimo pięknych zdjęć Szanownego Luda jakoś chęć do oglądania dziczych pysków chwilowo mi przeszła
OdpowiedzUsuńno to mi przykro ... dla mię ... ;(
UsuńŁysy super i ja go dorwałem w tym miesiącu. Spotkanie z dziczą mamusią jak zwykle emocjonujące.
OdpowiedzUsuńdzięki Paweł, to podejście kosztowało mnie nieco emocji, to fakt. Wokół wyłącznie stare sosny i zbyt młode świerki :)))
UsuńTo jakiś spóźniony miot? Pasiaki oglądałem już dawno i myślałem, że teraz chadzają już w innych ciuchach.
OdpowiedzUsuńnie, u dzików tak jest, że młode lochy są kryte jako ostatnie, później niż te doświadczone. Ich mioty siłą rzeczy przychodzą później na świat, nawet ok. 6 tygodni później.
UsuńCzyli jednak starsi koledzy mieli rację. Doświadczenie procentuje! :)
UsuńDzień dobry,
OdpowiedzUsuńczy mogę wykorzystać zdjęcie dzika czochrającego się od drzewo do celów edukacyjnych (w prezentacji), oczywiście z podaniem autorstwa? Będę zobowiązany, bo zdjęcie jest świetne.
Pozdrawiam, Tomasz Podgórski
Panie Tomaszu, proszę o kontakt w tej sprawie na Facebooku - profil Krzysiek Leśny Mikunda. Na privie.
UsuńDziekuje, napisalem na fb. W razie czego mój email to bezkres@interia.pl
UsuńZabierasz ze sobą lornetkę do lasu czy tylko aparat?
OdpowiedzUsuńTylko aparat. Robię duże trasy. Limituję obciążenia.
Usuń