Nad moim miastem pojawiło się dziś słońce. Od początku było jasne, że to tylko "dziura", a nie długotrwałe rozpogodzenie. Nie zmieniło to faktu, że postanowiłem wyrwać się w teren. Uznałem, że nawet gdy okaże się, że to nie miało większego sensu, warto oderwać się na chwilę od codzienności.
Przewalały się nad Warmią ciekawe chmury, więc sytuacja nie była beznadziejna.
Początek wyprawy zapowiadał się interesująco, słońce cudownie malowało plany.
Przekroczyć linię ... :)
Symetria jest estetyką idiotów. No dobra, tym razem się godzę na chwilowe bycie idiotą. :)
Już po chwili słoneczna pogoda była wyłącznie wspomnieniem. Wiał zimny, mocny wiatr, padał śnieg, było jasne, że żadne przytomne zwierzę się nie pojawi. Wszedłem do matecznika, by schronić się na chwilę. Ofuknęła mnie locha, ale nawet jej nie widziałem w gęstwinie modrzewiowych gałęzi.
Najważniejsza obserwacja dnia jest taka, że poziom wód śródpolnych zbiorników podnosi się. Powoli, ale wraca do kondycji sprzed dwóch-trzech lat.
Tego na przykład akwenu w zeszłym roku nie było w ogóle! Dwa lata wcześniej było tu gniazdo łabędzi niemych i przebywało mnóstwo kaczek. W zeszłym roku pozostał po zbiorniku tylko dół torfowy.
Cieszę się, że choć dalekie od ideału, stosunki wodne na terenie Warmii, poprawiają się. Najbardziej interesuje mnie rozlewisko w Dziuchach, które było od lat cudownym miejscem żerowiskowym i lęgowym dla wielu gatunków ptaków. Kąpieliskiem jeleni oraz wodopojem i babrzyskiem dla dzików. W zeszłym roku ... wyschło. Niestety nie odbudowuje się. Jest wciąż całkowicie wyschnięte. Mocno trzymam kciuki za to rozlewisko. Jest wyjątkowe! Właściciele twierdzą, że co ileś lat tak się tam dzieje. Uspokajają, że prędzej czy później wróci do swojej świetności. Oby jak najszybciej!
Od jakiegoś czasu stosunki wodne na Warmii są naruszone. Próbowałem tym problemem zainteresować ówczesnego dyrektora RDOŚ w Olsztynie, Pana Mordasiewicza ... bezskutecznie! Za jedną z przyczyn uważam niezwykle skrupulatne oranie gruntów do granicy oczek wodnych i zbiorników śródpolnych. W tym procesie likwidowane są remizki i roślinność okalająca te zbiorniki. Lustro wody traci naturalną ochronę przed gwałtownym odparowaniem. Przeorana ziemia również przyspiesza parowanie. Wiadomo, Unia płaci za każdy zaorany metr, a chłop żywemu nie przepuści ... czy jakoś tak. Naruszenie stosunków wodnych jest bardzo niebezpieczne środowiskowo i może być wywołane czynnikami naturalnymi jak i być skutkiem działalności człowieka. W przypadku tego drugiego, rozstrzyganie prawne jest bardzo trudne.Wszczęcie postępowania jest możliwe wyłącznie w przypadku łącznego spełnienia dwóch przesłanek: dojścia do zmiany stanu wód oraz szkodliwego oddziaływania tych zmian na grunty sąsiednie. Taka sytuacja, czyli możliwość oceny takiej zmiany, niemal nie może zajść, a przynajmniej nie wyobrażam sobie możliwości stwierdzenia tego typu skutków.
Ach, to tylko taka dygresja. Ta sprawa spędza mi jednak sen z powiek. Szukam metody załatwienia tego problemu na poziomie ustawowym. Jeżeli ktoś z Was ma pomysł, zapraszam!
Gdy wracałem, niebo wydało mi się niesamowite. Niebieskawy odcień nad horyzontem był niecodzienny. Zastanawiałem się, czy uda się to pokazać. Udało się:)
Nie pomijajmy kwestii ocieplenia klimatu, które stało się faktem. Problem suszy dotyka nie tylko Warmii.
OdpowiedzUsuńdlatego podreśliłem, że za jedną z przyczyn uważam ... . Przyczyn jest wiele, moją intencją jest poruszenie tch kwestii na które mamy wpływ i możemy coś zrobić, cokolwiek. Klimat jest raczej poza naszym zasięgiem, chociaż ... :)
UsuńKrzychu, to wszystko trochę nie tak. Po pierwsze. Co ma wspólnego oranie do granicy oczka z parowaniem? Raczej niewiele. Zostawienie tzw. strefy buforowej (czyli niezaoranego pasa wokół bajorka) jest ważne, gdyż ogranicza spływy powierzchniowe np. pozostałości nawozów fosforowych do wód (czyli zapobiega eutrofizacji, czyli zarastaniu), a nie parowanie. Problem leży kompletnie w czymś innym. Od dwóch lat obserwuję wzmożone działania związane z udrażnianiem starych rowów melioracyjnych i (być może) popruskich drenów. Powoduje to odwadnianie wielu wtórnych, zabagnionych terenów i jednocześnie zanik związanych z tymi miejscami gatunków. A jeżeli chodzi o metodę. Wyjdźmy z Unii, to skończą się dopłaty i cała ta kołomyja padnie w tydzień:)
OdpowiedzUsuńWojciechu, naprawdę uważasz, że pozbawienie oczka wodnego okalającej roślinności, krzewów i drzew rzucających cień na lustro wody i chroniące przed wiatrem, oraz przerzucenie ziemi wokół oczka nie ma wpływu na parowanie? Dziwne :) Zaznaczam, że poruszyłem jedną z przyczyn, jest ich wiele, będę starał się co jakiś czas wracać do tematu i opisywać różne, kolejne powody naruszenia stosunków wodnych. Przeciwdziałaniem eutorfizacji nie jest tyle pas zieleni wokół oczka, choć też, ale znacznie ważniejsze jest pozostawinie pasa wolnego od nawożenia. O wiele groźniejsze sa zresztą azotany i nawozy azotowe, bo one przyczyniają się do gwałtownego rozwoju biomasy, która gnijąc wytwarza siarkowodów, bo na tym polega eutorfizacja. Ale przede wszystkim wyjasnijmy sobie, eutorfizacja oczek wodnych nie jest problemem. Problemem jest eutorfizacja więszych zbiorników, stawów i jezior. Oczka i tak są zwykle "kwaśne". Opada do nich wiele liści. Ale to w ogóle nie jest kwestia. To nie tu jest sprawa :)
Usuńno może inaczej - wylej wiadro wody na ubitą, zwartą, niupprawianą ziemię i tyle samo na przeoraną, która ma setki razy zwiększoną powierzchnię parowania i zaobserwuj z którego miejsca woda odparuje wcześniej i o ile wcześniej :) EMPIRIA! Wtedy szybciej się dogadamy ;)
UsuńAd.1 Przy nietypowych temperaturach panujących od jakiegoś czasu, pas turzyc raczej nie ma znaczenie w procesie parowania, a jakoś nie przypominam sobie, żeby nasze oczka śródpolne były masowo otaczane drzewami. Ad.2. Ten pas zieleni, to właśnie PAS WOLNY OD NAWOŻWNIA, najczęściej w ramach programu rolnośrodowiskowego. Ad.3, Oczka wodne, to nie "ubita, zwarta, nieuprawiana ziemia". PS.4. Na "nieuprawianej ziemi" nie ma kompletnie żadnego problemu z tym. o czym pisze:)
UsuńWojtek ... litości :) Lepiej nie dyskutujmy jeżeli masz przeinaczać moje wypowiedzi i próbować wmawiac mi rzeczy, których nie wypoiedziałem. Szanujmy się!
UsuńJaki pas turzyc ?!? h aha ha Coś tam z botaniką nie za bardzo czy co? Krzewy i drzewa to turzyce ? :))))))))))) Sądzisz, że nie odrózniam ziemi i wody ?? :)))) Pas ziemi WOKÓŁ oczka to nie oczko ... Bracie. Ojejejejejejejjejejejejejejejejej
A toście sobie panowie podyskutowali :). Aż miło poczytać coś mądrego :). Wróciłam tylko na chwilkę, mam problemy osobiste i nie w głowie mi komentowanie, ale wiedz Krzysiu, że jestem tu i wszystko czytam, a Twoje fotki stawiają mnie na nogi. Moim najlepszym lekarstwem na wszelkie smuteczki zawsze była przyroda, a Ty potrafisz pokazać ją właśnie tak, jak ja najbardziej lubię :). Tak trzymaj! Pozdrawiam cieplutko, Kasia z Olsztyna. PS. Widziałam już klucz gęsi, słyszałam żurawie, a dzisiaj, podczas powrotu od rodziców siedem (!)łań w jednym miejscu, a potem jeszcze jedną :).
OdpowiedzUsuńKasiu, życzę Ci samiutkiego zdrowia!!! Pewnie Cię to nie pocieszy ale 2 tygodnie miałęm ostre zapalenie oskrzeli, a kolejne dwa tygodnie chyrcham :) Jestem z Tobą. Cieszę się, że posty się podobają. Obserwacji gratuluję! Łanie jeszcze długo będą trzymały się w chmarach oddzielnie od byków. Więc okazja może się długo powtarzać, czego Ci również życzę :) A co do dyskusji z Wojtkiem ... no tak, pogadaliśmy sobie :) Jeden o słupie, drugi o ... :)
UsuńJa jestem zdrowa jak koń, to moi najbliżsi mają problemy. Moja empatia bardzo utrudnia normalne funkcjonowanie, dlatego potrzebuję wyciszenia i Matki Natury :). Dziękuję za życzenia, trzymam kciuki, żebyś więcej nie złapał takiej paskudy, dla człowieka lasu to klęska nie móc wyjść na łono :). Jeszcze raz dzięki, Kasia z Olsztyna.
Usuńufff, dobrze, że jesteś zdrowa! Ale kto powiedział, że zapalenie oskrzeli zatrzymało mnie w domu? Dlatego tak długo chorowałem, bo łaziłem :)))
UsuńPora zdjąć aparat z wieszaka.
OdpowiedzUsuńPiotr, przecież ostatnio pokazywałeś świetne zdjęcia z nad Biebrzy! To nie były aktualki?
UsuńJeśli już to z Wisły. Na Biebrzy nie byłem od stu lat, a przynajmniej od zeszłego stulecia :-).
UsuńA u mnie po ostatnich deszczach Pisa pełna wody, stawy w okolicy Pisy też, wody jest naprawdę dużo, ale w moim stawie do pełna brakuje jeszcze metr w pionie. Kiedyś chyba Ci pisałam , że w okolicy Marun był punkt pomiaru stanu wody. Widziałam tabele ilustrujące taki stan od 1956 r do 1981, niestety ktoś zamknął stronę. Mój staw napełnia się wodami podskórnymi a nie spływajacymi z okolicznych terenów i jeśli nie jest pełen to to znaczy, że tzw. stosunki wodne nie wróciły do normy choć wszystko jest na najlepszej drodze. Fajne to bagienko na 5.
OdpowiedzUsuńTak, widać, że jest tendencja ku poprawie. I nie chodzi o ostatnie deszcze. Zeszły rok był szczególnie suchy, nie mniej jednak warto coś jeszcze zrobić. Zmiana sposobu eksploatacji gruntów ornych ma spore znaczenie. To przecież system naczyń połączonych.
UsuńW dyskusji o wodzie trochę racji przyznam Ludowi i trochę Bagiennemu i trochę ociepleniu klimatu. U mnie jeszcze nie widać powrotu do normalnych stanów wody, bo ciągle mogę dojechać do domu (w normalnej wodnej sytuacji droga robi się nieprzejezdna, i słychać szum wody przelewającej się między stawami) A teraz tylko żurawie słychać i to niezbyt często. Takie późne (bo jednak jest już późno) napełnianie się zbiorników źle wróży na przyszłość. Szybko raczej wyschną podczas standardowej suszy warmińskiej w okresie maj-czerwic (zwróciłeś uwagę, że zawsze w tym okresie nie ma deszczu lub jest go niezwykle mało?). I będzie po zbiornikach, aż do jesieni. Ale krajobraz warmiński i tak jest cudem, co widać na Ludowych zdjęciach - pierwsze bomba i niebieskości niebieskie też.
OdpowiedzUsuńjam jest nieprzytomnie zakochany w Warmii i będę ja pokazywał ... raz lepiej, raz gorzej, ale zawsze z sercem ;)
UsuńWczoraj żurawi na otwartej przestrzeni nie widziałem. Te dwa, mimo, że to wygląda na nie wiadomo jak otwartą przestrzeń, spotkałem ukryte na śródleśnej polance.
To jestem całkowitym idiotą :D .... Bo symetria u mnie musi być we wszystkim ;)
OdpowiedzUsuńU mnie gospodarka wodna szaleje ... niestety wiele terenów jest osuszanych, co mnie bardzo martwi .... A co do lochy, to kilka lat temu o tej porze roku jedna frajca mnie tak pogoniła, że do tej pory mam blizny na ręce :D
Przyroda absolutnie nie jest symetryczna, nawet gdy stwarza tego pozory ;)
UsuńPo świętach poczytam, co tam nowego odnośnie zmiany stosunków wodnych przewiduje nowe prawo wodne. Jak na coś wpadnę to dam znać. Na pewno będzie plan przeciwdziałania suszy. Pewnie byłaby możliwość zgłoszenia tam wniosków. Tylko czy zostaną uwzględnione to już inna sprawa;)
OdpowiedzUsuńO, byłoby fajnie, ja niestety nie mam czasu śledzić wielu kwestii formalnych, ale za to jestem czujnym obserwatorem terenowym i mogę stosunkowo wcześnie zapalić czerwona lampkę :)
UsuńZ prawem wodnym zawodowo mi pod drodze, więc jak tylko coś konkretnego ustalę to dam znać. Póki co widzę tam haos;)
Usuńelegancko!
Usuń