Końcówka roku, a ja dostałem jakiegoś "leśnego rozwolnienia" w rozumieniu częstotliwości wyjść do lasu, żeby było jasne :)))
Tzn. rzecz jest połowicznie wytłumaczalna tym, że czas spędzany w lesie powinien być przynajmniej wprost proporcjonalny do czasu spędzanego przy stole. A że tego drugiego w okresie świątecznym nie brakuje ... wiadomo.
A' propos świąt, przyszedł do nas Chrystus, Pan skromności i ubóstwa, pokory i miłosierdzia, a obywatele mieniący się mieszkańcami jednego z bardziej katolickich krajów, fetują to ile wlezie pochłaniając co się da i ile się da, w tym głównie alko! Wielkie żarcie Felliniego wydaje się często amatorską fraszką na temat przesady.
To wszystko okraszone na bogato prezentami i to kolejny moment, w którym przeżywam coś w rodzaju wątpliwości, czy my aby na pewno wiemy, o co w tym wszystkim chodzi.
Świętami już dawno zawładnęła Coca-cola i globalny handelek, ale najważniejsze, że pozostała w nas wiara ... wiara, że pod choinką będzie coś więcej niż stojak ;)
Niech rzuci kamieniem ten, któremu narodziny Chrystusa nie kojarzą się z wydatkami.
Do tego odwieczny problem wielopoziomowych rodzin - u kogo w tym roku Wigilia?
Czytaj, kto tym razem "ma przechlapane" :)
Ale zostawmy to, te święta mają na szczęście też wymiar mocno rodzinny i to jest wartość niezaprzeczalna i chwała im za to.
Pogoda nie pozwoliła mi pozostać obojętnym wobec szansy na nieco lepszą fotę i możliwość opublikowania zdjęć bez tłumaczenia się z braku światła.
W drodze świeciło słońce tak jasno jak deklaracje naszych polityków w okresie przedwyborczym.
Niestety gdy wszedłem do lasu, było już po wyborach. Zapadły ciemności, a korony strzelistych świerków zdawały się być strzałkami wskazującymi wyłącznie gęste chmury.
No cóż, życie.
To zdjęcie zrobiłem na pohybel tym, którzy uważają, że nie można z bliska sfotografować drapola bez czatowni. Można, co zresztą wielokrotnie udowadniałem!
Nooo ... Giewont! :) Warmiński Giewont! Prędzej czy później spychacze rozciągną tę pryzmę ale póki co też mamy lokalną legendę.
Nie umiem nie zrobić zdjęcia w tym miejscu.
A w lesie przez mglistą porębę, jak gdyby nigdy nic, maszerował młodzieniec.
W przeciwieństwie do wczorajszego dnia, dziś miałem ochotę go podejść i zrobiłem to!
Dzięki temu dorwałem go w miejscu, w którym można było tylko marzyć o takim spotkaniu. Aura okoliczności to niemal wygrana w fotograficznego totka. Powstało zdjęcie "wszystkomające".
Jest leśna droga, przestrzeń, mgliste drugie plany, jelonek, stare drzewa i klimat puszczański. Sytuacja miód malina!
Jakby tego było mało, jeszcze i taka scena! No szok. :)
A las był urodziwy, oj mocno! Szczególnie gdy powtórnie pojawiło się nieco światła.
Wlazłem pod stary świerk, by ocenić, czy to będzie dobre schronienie do zasiadki i jak na życzenie udało mi się zrobić "spomiędzygałęźne zdjęcie" szybującej sarny. Taki dzień :)
Pełzacz leśny, jeden z nielicznych o tej porze roku towarzyszy moich wypraw.
Żegnałem magiczny las.
Nie był to jednak koniec przygód na dziś, bowiem pod samym domem udało mi się uwiecznić osobliwy "lot nad kukułczym gniazdem"! ;)
Dzień do zapamiętania :)
Pozdrawiam poświątecznie.
Fruwające sarny, latające wiewiórki, cuda panie, cuda! I te jelenie jakby tam specjalnie czekały na dwunożnego z aparatem!
OdpowiedzUsuńW okresie okołoświątecznym wszczynam dyskusje na temat bezsensu rodzinnego ucztowania, we własnym domu w dodatku, czyli z całym bagażem obowiązków. Gubi się w tym sens samych Świąt. Na szczęście prezentów już od paru lat nie robimy. Wolałabym zjeść zwyczajną jajecznicę czy owsiankę na śniadanie i pójść do lasu na pół dnia, a potem na Pasterkę. No niestety, w rodzinie jestem odosobniona. Ale zapowiedziałam, że w przyszłym roku "róbta co chceta, ja na święta wyjeżdżam w jakąś leśną głuszę". Postanowione.
Również nie robimy prezentów, żeby nie nakręcać materialnej histerii. Wyjątek stanowi wnusio - wiadomo :) Ogólnie te święta budzą wiele wątpliwości. Decyzja jak najbardziej słuszna :)
UsuńNa Warmii jest wiele Giewontów. W lesie niemal zawsze jest pod górkę... ale i tak to uwielbiam, te widoki. :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że zdjęcia jeleni rewelka, właśnie dzięki niesamowitej aurze okoliczności. Szybujące sarny, loty wiewiórek, oczopląsów można dostać :))) A tak na poważnie to zdjęcia dynamiczne, czyli jak lubię. Pięknie ujęte chwile. :)
Jasne, że da się fotografować drapole przeróżne bez czatowni! Ja nie wychodząc z domu obserwowałem płomykówkę i kanie. Serio! Czasem wystarczy mieć jedynie szczęście. Tylko, że całe te kółko wzajemnej adoracji
fotografików czatowników pewnie nawet nigdy nie próbowało wyjść z czatowni, bo zresztą po co łazić po lesie i robić kilometry jak można się rozsiąść na pół dnia i zdjęcia niemal same się zrobią. Tak jest wygodniej, przemawia przez tamto towarzystwo lenistwo... ;)
Mateusz, nie sposób się z Tobą nie zgodzić :)
UsuńOch idealnie powiedziane - fotograficy czatownicy - dobre określenie.
Usuń:) Mateusz mimo młodego wieku potrafi zaskoczyć :)
UsuńWszystmające zdjęcie ma wszystko
OdpowiedzUsuńNo wiesz, raz na rok to i karabin sam wystrzeli :)))
UsuńMnie się najbardziej podoba ta wiewiórka.
OdpowiedzUsuńno to nieźle, mogłem po prostu zostać w domu :)))))
UsuńWszystkomające świetne! Wiewiór takoż!
OdpowiedzUsuńMoje przygotowania do świąt, to zrobienie paznokci i nowy kolor na głowie, czyli zdecydowanie bez szaleństw!
Mikołaj u nas odwiedził tylko Kubę i Huberta, choć ten drugi, czteromiesięczny, chyba niezbyt zdawał sobie z tego sprawę ;-)
My również od lat nie czynimy podarków, wyjątek stanowi wnusio, ale wiadomo, czterolatkowi się nie odmawia :) A dzień, fotograficznie, rzeczywiście udał się ;)
UsuńNic dodać, nic ująć. Jest wszystko! Nawet śliczna i zgrabna choinka w starym lesie :-)
OdpowiedzUsuńbo to zdjęcie wszystkomające właśnie ;)
UsuńCiśnie mi się na usta ... cuda ... cuda ogłaszają! Ale to nie cuda - to natura jest taka cudowna!
OdpowiedzUsuńJest i doświadczam tego za każdym razem :)
UsuńBardzo klimatyczne i budujące relacje, jak obrobię dzieci w sobotę to może też uda mi się zwiedzić ulubione miejsca w plenerze ;) taki lajf, na razie posiłkuję się twoimi wycieczkami! Zawczasu przesyłam Noworoczne pozdrowienia i życzenia z Kołobrzegu
OdpowiedzUsuńO, miło, dziękuję i z najszczersza wzajemnością życzę wszystkiego co najlepsze :)
UsuńDawno mnie nie było, wchodzę, patrzę... a tu znowu las :-) Zazdroszczę Ci tego leśnego rozwolnienia, oj zazdroszczę! Ja przez ostatnie dwa miesiące widziałem tylko kilka drzew w drodze do pracy i tyle. Ale wracając do wpisu - ta świąteczna coca-cola mnie wkurza, reklamy sugerujące, że ten płyn ma jakikolwiek związek ze naszą, świąteczną tradycją. Żenujące i zgnile skomercjalizowane. A las jak zawsze u Ciebie wspaniały, aż prawie czuję jego zapach! Zdjęcia wszystkie super, ale mnie się podoba pełzacz - bo rzadko go widuję. No i sprytna sztuczka z podrzuceniem wiewiórki też Ci się udała :-)
OdpowiedzUsuńZ tą wiewiórką ... wiesz ile razy musiałem podrzucać orzecha, żeby w końcu za nim skoczyła?!? ::)))
UsuńPrzepraszam, ale w jakim wieku będzie wnuk, gdy mu nie dadzą prezentów? Pytam tak przyszłościowo, jak się od tego u diaska odzwyczaic? Wiewióra cudowna!!!
OdpowiedzUsuńWiesz, dzieci są wyjęte spod każdego prawa, nawet u wilków :) Nie robimy sobie prezentów między dorosłymi, a dzieci to zawsze dzieci. Nie mam pojęcia, nie mamy ustalonego jakiegoś sztywnego terminu, to jakoś dzieje się samo :) ... chyba nie pomogłem ha ha ha aa a
Usuń