Będzie sporo, ale jak co roku w grudniu, staram się podsumować rok i wybrać te zdjęcia, które z różnych powodów zapadły mi w pamięć oraz ogólnie podsumować co nieco.
Rok nie był łatwy, to trzeba jasno powiedzieć.
Zaczął się kulawą, niewyrazistą zimą, za którą tak bardzo przepadam w lesie. Brakowało mi chłodnych, białych kadrów, tropów, śladów i czytania najpiękniejszej księgi jaką piszą zwierzęta na śniegu. To też był rok myśliwskich egzekucji na dzikach pod głupkowatą przykrywką i ogólnie bardzo intensywnych polowań. Skala gospodarczej eksploatacji lasu również sięgnęła apogeum. Nikt nigdy w dotychczasowej historii Polski nie był świadkiem tak ogromnej skali zrębów. Rok 2017 zapisał się w tym względzie do absolutnych, choć czarnych rekordzistów. Ponieważ staram się na co dzień pokazywać piękno polskiej przyrody, nieco czarując tym samym rzeczywistość, w podsumowaniu muszę jasno skomunikować, że jesteśmy świadkami gospodarki rabunkowej, pazernej, bezkrytycznej.
Minister środowiska w swojej sarkastycznej bucie wyciąga łapska nawet po Rezerwaty!
W chwilach wolnych od protegowania córki leśniczego, strzela sobie "z biodra" do wypędzanych z wolier bażantów dokonując bezlitosnej rzezi na kilkuset osobnikach w krótkim czasie. Taka zabawa. Jako profesor nie widzi problemu z próbą nieodwracalnego zniszczenia Puszczy Białowieskiej, bo jak twierdzi "przed chrzestem Polski też ją eksploatowano" Brawo Panie ministrze, to fakt, eksploatowano ... ale siekierkami! Jestem pod wrażeniem, co w tym kraju niesie z sobą fakt posiadania profesury. Nie znam drugiego rozwiniętego kraju Europy, w którym ktoś po tylu wpadkach, nie podałby się do dymisji lub nie został zdymisjonowany. Ale aby podać się do dymisji, trzeba mieć choćby minimalne poczucie wstydu, tym samym świadomości pewnych wartości. Nie ma na co liczyć. Tego pokroju ludzie sami ze sceny nie schodzą. Będziemy długo lizać rany.
Przyroda cierpi, kraj cierpi, LP rozbudowuje sieć sklepów z dziczyzną, bo jeżeli prawdą jest, że mamy chore dziki, to kogo najlepiej tym skarmić? Swoich! Dziękujemy!!!
Mimo nie najlepszych nastrojów, pokonywałem swoje ukochane kilometry po leśnych "drożach i bezdrożach". Jak zwykle las pozwolił coś niecoś zobaczyć.
I tak prezentując utrwalone wspomnienia, pozostaję wdzięczny mojej ukochanej Warmii za:
"raniuszka z waty"
bliskie spotkania
nastrojowe krajobrazy,
podglądanie kruków bez czatowni,
kozła "wciągającego zioło" :)
wybitne w zakresie świateł zbiegi okoliczności! Kwitnący rzepak, światło wschodu i ... bliskie spotkanie :)
prześwitujące warchlaki,
unikalne w swojej osobliwości chwile,
spojrzenia w oczy,
niemal otarcia!
walki zajęcy,
najrzadszego już chyba w Polsce szponiastego, orła rybołowa!
leżące byki,
latające liście ... kto czytał wie ;)
ogromne stada jeleni w cudownych okolicznościach przyrody,
zaskakujące spotkania z królem Puszczy o zmroku,
możliwość podglądania szkoły walki :)
kumulację kawalerską,
nestora i potęgę Puszczy!
malownicze okoliczności,
całoroczny kontakt z jeleniami,
przybyszów z innej planety :)
niezwykłe poroża,
utrwalenie chwili,
wczesnowiosenny harmider,
atmosferę spotkań,
bliższe znajomości,
poetyckie widoki,
niemal przyjaźnie,
chwytanie w locie,
leśne emocje,
mgnienia nie do utrwalenia,
ryki prosto w ucho :)
niewiarygodnie nieprawdopodobne obserwacje, czyli walkę jastrzębia z krukiem!
niespodzianki dla obu stron widowiska,
doznania estetyczne nawet w najtrudniejszych porach roku,
sekundy, które trudno zauważyć gołym okiem,
trafione komentarze,
szalone loty godowe najciekawszych ptaków świata,
wojny i wojenki,
ciekawość młodych osobników,
zaufanie,
kapitalne, okładkowe motywy,
objawienia,
chwile grozy,
piękne światła,
rodzicielstwo,
przeloty nadgłowowe,
kolor mewich łapek,
oszronione dziki,
kosmiczne wyprawy,
bliskość drapoli, podkreślam, bez czatowni!
to co kocham najbardziej, czyli sceny z Warmii,
młodego wilczego samca,
udane eksperymenty,
nieoczekiwane spektakle,
kontrasty,
dynamikę,
trafienie błotniakiem w serce Warmii :)
"ociekające złoto", moje największe bogactwo,
poranki, których nie da się zapomnieć,
szoki wywołane zaskakującym spotkaniem,
skuteczne obserwacje w terenie,
orliste piękno!
wschody jakich mało,
najpiękniejsze drogi jakimi chodziłem,
podglądanie,
konsternacje,
pierwsze w życiu zdjęcia orzechówki!
zdjęcia, które zdobyły nabywców :)
możliwość zrobienia niemożliwego, czyli ostrego zdjęcia czajki w locie :))
zamienienia skarpy budowlanej w polskie Kilimandżaro :)))
zadumę,
starą waderę!
zająca w locie,
monstrualną chmurę,
kalendarzowe kadry,
chwile łapiące za serce,
i możliwość wylegiwania się w sąsiedztwie pięknego zyg-zaka! :)
Za to wszystko dziękuję Warmii i losowi, że pozwala mi na obcowanie z cudem jakim jest przyroda.
Wam, moim Kochanym Czytelnikom, dziękuję, że jesteście tu ze mną :)
Wasza obecność pozwala mi wierzyć, że wciąż istnieje wrażliwa na piękno przyrody część społeczeństwa i że rozum i miłość zwycięży :)
O matko i córko! jaki przepiękny przegląd roku i zjawisk zwyczajnie nadzwyczajnych!
OdpowiedzUsuńNormalnie rzucam wszystko i przeprowadzam się na Warmię! A wstyd przyznać, że do niedawna średnio w ogóle kojarzyłam tę krainę... No w sumie to ja też w nie najgorszym miejscu mieszkam, bo na skraju borów dolnośląskich, ale żyję żywotem nieszczęsnym mieszczucha i jakoś nie potrafię tego odkręcić, że się tak tu uzewnętrznię z moimi tęsknotami ;)... Kierat pracy kiedyś mnie wchłonął, mąż od cywilizacji uzależniony, kompromisy życiowe, ludzie wokół jacyś zagonieni... A gdzieś pod podszewką serca mam marzenia o Bieszczadach, które - w przeciwieństwie do Warmii - miałam okazję poznać i pokochać. Takie blogi jak Twój przybliżają mi inne piękne zakątki i robią mi w głowie straszne zamieszanie :). W ogóle, im dłużej na tym świecie żyję, tym bardziej ciągnie mnie do tych łąk umajonych... i życia prostszego... Tylko się boję, że jak tych marzeń nie zrealizuję w najbliższych miesiącach, to może za parę lat nie będzie już takich miejsc w Polsce...
Małgosiu, bardzo się cieszę, że tak to odbierasz, bo uważam się za ambasadora Warmii, jej piękna i odrębności historycznej. Żałuję, że nie mogłem pokazać całego piękna tej krainy, bo łażę po lasach, a Warmia to przepiękne jeziora, malowniczo meandrujące rzeki, nieużytki i bagna. Co do prostego życia, to nie można dać się zwieść. Czytając tego bloga można ulec wrażeniu, że ja w zasadzie żyję w leśnej ziemiance w oderwaniu od cywilizacji. Nic bardziej mylnego :) Prowadzą firmę, ciężko pracuję, mam w cholerę stresów. Las jest moją odskocznią i miłością, a to co widzisz powstawało przez rok. :) W tym czasie pokonuję ok. 2 tysięcy kilometrów z aparatem w ręce. Ale z jednym się zgadzam, Warmia jest unikalna. Oczywiście kocham tez Mazury, ale one są tak rozpromowane, że nie wymagają mojej w tym względzie aktywności :)
UsuńZ tym prostym życiem to był pewien skrót myślowy :). Jestem realistką i zdaję sobie sprawę, że tak całkiem bezwzględnie prostego życia też bym nie chciała, lubię mieć wykafelkowaną łazienkę z prysznicem i ciepłą wodą :))). No i żyć z czegoś trzeba, samo zbieranie runa leśnego to ciut za mało :). Ja też mam firmę i pracę, od której czasem mózg się gotuje... Miałam więc na myśli także ten Twój sposób na odrywanie się od codziennych stresów - szczerze mówiąc trochę się boję samopas łazić po lasach (naprawdę rozległych w moich okolicach), bo - pomijając dziki i inne sympatyczne stworzonka, które u nas nadal są i nie zawsze chciałabym je tak samotnie spotkać oko w oko - ja mam orientację w terenie typowej blondynki i gubię się już za pierwszą sosną. Natomiast obracam się chyba w niewłaściwym towarzystwie, bo doprawdy nie znajduję partnerów do takich regularnych wycieczek. Od czasu do czasu na grzyby to i owszem, ale aby nie za często :). Kiedy spotykamy się w gronie znajomych, to oni opowiadają o egzotycznych wyspach, które odwiedzili lub odwiedzić zamierzają, co mnie kompletnie nie kręci - ja im opowiadam o pasjonatach podglądających i fotografujących łosie, jelenie i żurawie, i widzę, że oni tego ani w ząb nie pojmują. Dlatego wolę zaglądać na przykład do Ciebie, zamiast iść z wizytą do kolegi, który właśnie wrócił z Jamajki :).
UsuńOj tak, znam środowiska nowobogackich. W Ich ustach docenienie polskiej przyrody, czy zachwycenie się nią, mogłoby wywołać klapę towarzyską :))) No cóż, każdy ma swój system wartości i ma do tego prawo. Gdybym miał leżeć dwanaście dni na egzotycznej plaży i wieczorami zaliczać kolejne flaszki w hotelu, w zamian za możliwość spędzania kilku godzin dziennie w naszych lasach, nie znalazłbym argumentów dla takiego wyboru. Z drugiej strony może to dobrze, że pewien typ ludzi jedzie "tam", bo Ich obecność w naszych lasach byłaby niestrawna :)
UsuńŚwięte słowa :). Te osoby, o których wspomniałam, góry zwiedzają (!) podziwiając widoki z okien samochodu lub siedząc na tarasie hotelowym. Powiem Ci, że ja nawet rozumiem ludzi, którzy kochają ciepło i dlatego w zimie lecą na te równikowe wyspy, ale przy tym czytają przed wylotem wszystko o kraju, ludziach, kulturze, historii itd, a na miejscu nie siedzą w jaccuzzi sącząc drinki, tylko zwiedzają, wędrują własnymi ścieżkami, poznają tubulców itd i po powrocie potrafią ciekawie o tym wszystkim opowiadać. Bo większość opowiada zwykle o obsłudze hotelowej i sklepach wolnocłowych :). Tak czy owak ja kocham nasz klimat, a jak wracam z przymusowych (mąż, który w poprzednim wcieleniu był jaszczurką!) wakacji w Chorwacji, gdzie przez pierwsze 3 dni zdycham w ramach aklimatyzacji, to oddech łapię dopiero w Austrii, jak zobaczę świerkowe lasy :))).
UsuńNiesamowite! Nie tylko same zdjęcia, ale też masa historii jakie są z każdym z nich związane! Przesiedziałem nad nimi kawał czasu, przypominając sobie każdą historię. Naprawdę!
OdpowiedzUsuńTakże mieszkam na Warmii i cenię ją sobie naprawdę bardzo. Równieź czuję się warmiakiem, moi dziadowie mieszkają tu od pokoleń i jestem szczęśliwy, że mogę tu mieszkać. Uwielbiam nasze lasy z drogami pnącymi się serpentynami z góry na dół, pradoliny, jeziorka, leśne oczka wodne, bagna, nieużytki, niezwykłą architekturę i wiele tu jeszcze wymieniać. Ten blog przedstawia lasy i tereny, z którymi mocno jestem związany, zarówno Warmia jak i ten blog mają ważne miejsce w moim sercu. Dziękuję i mam nadzieję, że czeka nas równie owocny i piękny rok, a sytuacja rabunkowej gospodarki naszym dobrem, jakim są lasy i niedorzeczne prawo łowieckie się zmienią. Jeszcze raz wielkie dzięki! Za wszystko... :)
Mateusz, ślicznie Ci dziękuję! To ja Ci dziękuję, bo całkowicie szczerze uważam, że Ty i Tobie podobna młodzież jest wielką nadzieją dla Polski, a na pewno Jej przyszłością. Mimo powyższego wpisu pozostaję apolityczny. Krytykuję konkretnych ludzi i konkretne postawy. Do poprzedniego ministra też mam ogromny żal. Przyroda leży mi na sercu, ale najbardziej się cieszę, że poznałem Ciebie i stąd wiem, że młodym ludziom też! Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńCudowne wspomnienia, piękne zdjęcia pełne emocji. Jednym słowem wspaniały rok gdyby nie "brudna" polityka.
OdpowiedzUsuńCałę szczęście Mario, mamy swoje pasje, bo gdyby przyszło żyć tylko polityką, to skoczyłbym w gnojówkę już lata temu ;)
UsuńPrzepiękne zdjęcia. Jak najlepszy lek na depresyjną jesień;)
OdpowiedzUsuńRok rzeczywiście "wyjątkowy", oby następny nie był gorszy. Echh...a już od stycznia nowe prawo wodne:(
Sama widzisz, chciałoby się zapomnieć, że polityka istnieje, ale naprawdę się nie da. Politycy powinni pozwolić nam czuć się dobrze w opiekuńczym kraju, ale przyjdzie jeszcze długo poczekać.
UsuńMyślę, że dla niektórych państwo jest bardzo opiekuńcze;) A swoją drogą jak Sz. Został ministrem to pomyślałam Ok. Nie będzie źle. Serio! Przecież on już był wcześniej ministrem i nic nie naszkodził. O naiwna ja;)
UsuńPriorytety się zmieniły :) Koszty zwycięskiej kampanii trzeba spłacić.
UsuńRacja:|
UsuńA jakich spotkań życzyć na przyszły rok?:-)
OdpowiedzUsuńA wiesz, chyba nie chodzi o to co zobaczę i co spotkam ale fakt, że w ogóle mogę robić coś, co pozwala mi te spotkania przeżywać. Nie ma zwierząt lepszych i gorszych, bardziej i mniej ciekawych. To co w nich zauważymy zależy głownie od naszej otwartości. Nooo ... może chciałbym dokończyć zbieranie dokumentacji do monografii kruków, którą bardzo chciałbym wydać. :)
UsuńA więc życzę super okazji do dokończenia dokumentacji! I wielu ciekawych i zaskakujących leśnych spotkań!:)
Usuńdziękuję! Każdym z tych spotkań postaram się z Wami podzielić :)
UsuńI za to ja serdecznie dziękuję!:-)
UsuńOgromnie ci zazdroszczę (w absolutnie pozytywnym tego słowa znaczeniu) tych emocji oraz wizualizacji swoich emocji w postaci zdjęć! Fantastyczne podsumowanie roku i cieszę się, że znalazłem twój blog i mogłem uczestniczyć w przeżywaniu. Dużo zapamiętałem (a jak nie to zawsze zaglądam do starszych wpisów) i mam nadzieję wykorzystać twoje emocje i doświadczenie (chyba pozwolisz????) w moich wędrówkach po lesie jak tylko dni staną się dłuższe i korporacja pozwoli ... taka rzeczywistość ... WIELKIE DZIĘKI :-)
OdpowiedzUsuńMacieju, drogi Macieju, jeżeli kiedyś uznasz, że skorzystałeś z moich doświadczeń, że to o czym piszę, przydało Ci się, będzie to dla mnie komplement i zaszczyt! Niech Ci służą (i wszystkim dobrym ludziom) moje skromne doświadczenia. Ja dziękuję, że tu zaglądasz! :)
UsuńNo i przeczytałam. Masz rację, podziękowania Przyrodzie się należą. I Tobie od nas się należą. Bo bez Twojego uzależnienia od wędrówek po Warmińskich lasach, ich cudowności moglibyśmy nie dośwaidczyć. A więc Dzięki
OdpowiedzUsuńno, dzięki Małgosi - "Sztuka w papilotach" wiem jak Cię przywracać na wizję :)))
UsuńDo Beatki K. - widzę treść Twojego komentarza w mailu, niestety tu się nie wyświetla :( Serdecznie dziękuję, Tobie szczególnie za długoterminowość :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że się tak wtrącę, ale kilka razy mi się zdarzył taki przypadek - może komentarz trafił do spamu (na bloggerze, nie na poczcie) - na panelu sterowania bloga ("projekt") trzeba wejść w zakładkę "komentarze" > sprawdzić "spam" i jeśli tam się znalazł, to odblokować go, wówczas pojawi się pod postem na blogu.
Usuńo jaaaaaa, Małgosiu, jestem Ci bardzo wdzięczny! Dziękuję :)
UsuńDzięki Ci za te wszystkie piękne kadry i historie z dziczy, kiedy ja sama nie mogłam wyleźć z domu. Dla mnie cały ten przyrodniczy rok był podszyty ciągłym strachem o własne życie i narastającą nienawiścią do tego, co się dzieje. A że ja ogólnie się ludzi boję i unikam ich jak ognia, to pojawienie się tylu myśliwych w lasach sprawiło, że jestem tam bardziej płochliwa niż sarny i jelenie...Liczę na to, że w przyszłym roku będziesz tak samo aktywny w terenie i na blogu i będę mogła być na bieżąco z wydarzeniami z Warmii :) A może i ja znajdę gdzieś w Polsce swoje miejsce i las, który poznam jak własną kieszeń, chociaż teraz kończąc studia czuję się jakbym stała nad krawędzią przepaści nie wiedząc, czy mam spadochron ;)
OdpowiedzUsuńGdybyś rzeczywiście nie miała spadochronu, to wybierz jeden z pozostałych 359 kierunków innych niż przed siebie ;)Lasy niestety każdego dnia stają się coraz bardziej pomnikiem pazerności zarządców i myśliwych. Poszatkowane, przestrzelone, przestają być terenem dla beztroskiego wypoczynku. Nawet ja, znając każde drzewo, chodzę czujny jak ważka w obawie przed uzbrojonym najarańcem, który pod wpływem emocjonalnej zaćmy, uzna mnie za dzika! No niestety.
UsuńPiękne podsumowanie roku od strony fotorgaficznej. W kolejnym życzę wielu ciekawych, nowych ujęć:)
OdpowiedzUsuńserdeczności :) Dziękuję i wzajemnie.
UsuńWstęp mnie nieco dobił. Zanim zabrałam się za resztę musiałam sobie herbatkę zrobić. Ale zachęciłeś mnie i zainspirowałeś do podobnego zestawienia bo to był dla mnie bardzo mocny rok.
OdpowiedzUsuńIle byś zdjęć nie umieścił, najwięcej będzie jeleni, bo Twoją miłość do nich czuć przez monitor niczym zapach lisa, których zdjęcia jak zawsze są dla mnie najpiękniejsze.
Luna, mnie to co opisałem każdego dani dobija w lesie ale cóż, nie ma takiego czynnika, który zniechęciłby mnie do obcowania z przyrodą. :) Jelenie rzeczywiście kocham miłością bezwzględną i po opublikowaniu zdjęć też zorientowałem się, że jest ich najwięcej :)))
Usuń