Chociaż darzymy wróbla sporym sentymentem, to historycznie jest on jednak przybyszem z południa. Naszym właściwym wróblowatym, od zawsze wpisanym w te szerokości geograficzne, jest mazurek.
W związku z pochodzeniem, nasze poczciwe wróble znacznie gorzej radzą sobie z zimą, a więc i ze zmianami w kulturze architektonicznej. Los wróbli od zawsze związany był z siedliskami ludzkimi. Mogły przetrwać zimę dzięki dostępnym odpadkom czy nazwijmy to niedoskonałościom w elewacjach. Im więcej szczelin, otworów i dostępnych poddaszy, tym więcej szans na przeżycie. Niestety dzisiejsze domy stają coraz bardziej hermetyczne, doskonałe, tym samym niegościnne.
A mazurki ... mazurki mają wszystko w nosie. Mimo pozornych podobieństw, od wróbla różnią się nie tylko słynną plamką.
Są lepszymi lotnikami, są bardziej niezależne od człowieka, odporniejsze na mróz i w ogóle o wiele zaradniejsze.
Dziś kilka rzutów oka w stronę naszego odwiecznego towarzysza - mazurka.
Szuka przysmaków.
Napuszenie piór służy przytrzymaniu między piórami ogrzanego powietrza. Dzięki tak stworzonej warstwie puchu i poduszki powietrznej powstaje izolacja termiczna - coś jakby termos.
Jest przysmak!
Ty z tym aparatem, weź się już odwal! :)
I kolejny kęsik.
Nagle postanowiły przyjrzeć mi się z góry.
Nasza fotograficzna codzienność. Za późno, nie to tempo panoramowania, brak światła i w ogóle lipa ... :)
No weź, odwal się, nie będę pozował!!!
Faza puszenia.
Ojojojoj jak to leciało?
A ty jeszcze tu?!?
Taniec-połamaniec.
Mea culpa!
Lubię tu być.
W konsekwencji wpakowałem się w bagna, grzązłem, a momentami nawet grzęznąłem! :))
I nawet gdy jest mokro, ponuro i ciemno, można coś tam wydłubać z krzaczka ;)
Właśnie sobie Krzysztof uświadomiłem że ja nie mam u siebie w galerii porządnego zdjęcia mazurka. Trzeba to nadrobić. Dzięki za inspirację :)
OdpowiedzUsuńPaweł, no porządnego to ja też nie mam, ale jak wiesz u mnie jakby nie o to chodzi :)
UsuńMazurki są też prawdziwymi hippiesami. Kierują się zasadą ''w kupie siła''. ;) Jednym z ich sposobów na przetrwanie mrozów jest gromadzenie się w jednej dziupli, szczelinie lub budce lęgowej po kilka, bądź też kilkanaście osobników ogrzewając się nawzajem. Dobre rozwiązanie, którego już jak sądze u wróbli nie zaobserwujemy. :)
OdpowiedzUsuńmazurki mają więcej pomysłów na zimę :)
UsuńTaki mały a tyle radości :-)
OdpowiedzUsuńno właśnie , jak w życiu, jak w życiu :)))
UsuńTaki mały a cieszy.
OdpowiedzUsuńnaprawdę bardzo! :)
UsuńZaczęło się od zadania domowego mojego syna. Pomagałam mu wyszukać informacje o żbikach. Zaintrygowały mnie kotożbiki i przeczesując net trafiłam na Pana bloga. I wsiąkłam. Od kilku dni chłonę zdjęcia i "zazdraszczam" krajobrazów, przeżyć. Super blog!:-)
OdpowiedzUsuńale historia! fajnie, cieszę się, to bardzo miłe. Mam nadzieję, że poza oglądaniem zdjęć, przynajmniej co jakiś czas, przeczytasz jedną z opowieści :)
UsuńJasne, że czytam! Opowieści pięknie dopełniają zdjęcia :-)Co prawda czytam na opak, bo od najnowszego do najstarszego posta, ale mam zamiar przeczytać wszystko(jestem już w listopadzie 2016;-)
UsuńNiesamowite! To dla mnie fenomenalna informacja! Uszczęśliwia mnie, że czytasz Leśne Opowieści, jak książkę. Bardzo Ci dziękuję za tę informację :) Gorąco pozdrawiam.
UsuńI ja pozdrawiam:-)
UsuńTo ja się tu podepnę, żeby zaświadczyć, że jest nas więcej :). Wiele osób zresztą pewnie zagląda i nie zostawia komentarzy, bo czasem głupio tak pod każdym postem pisać: ach, jakie to piękne, jak ciekawie piszesz! Sama czasem tak mam. Ale od czasu do czasu trzeba autorowi napisać to czarno na białym: Twój blog jest arcyciekawy, zdjęcia jedne z najpiękniejszych, jakie spotkałam na blogach przyrodniczych, a opowieści chyba nie mają sobie równych! Trafiłam tutaj niedawno i podobnie jak Ilona najpierw czytałam od najnowszego wpisu "do tyłu" - dojechałam gdzieś do połowy 2016, a potem przeskoczyłam na początek, żeby zobaczyć jak to się zaczęło, i dalej szłam już normalnym porządkiem. A jak nie ma nowych wpisów, to lubię przejrzeć ponownie te wcześniejsze :).
UsuńTo po prostu niewiarygodne! Dziewczyny, Małgosiu, Ilono, no co ja mam napisać ... odpływam w przestwór niezwykłej radości i wdzięczności za TAKIE opinie :) W ogóle mam szczęście do fajnego grona Gości. Mam wrażenie, że zaglądają tu sami wyjątkowi ludzie! Serdeczności i niskie pokłony :)No i teraz to już naprawdę muszę zacząć się starać ... :)))
UsuńA wróbli trochę żal
OdpowiedzUsuńOczywiście, to ptaki naszego dzieciństwa. Niedoskonałości świata komuny pozwalały im na przetrwanie. Otwarte śmietniki, brak workowania śmieci, technologia budowlana, no wszystko.
UsuńŻycie kocha bałagan w rozumieniu entropii, porządkowanie niestety doprowadza nas do tablicy Mendelejewa ... porządek jest, ale życia nie ma ;)
Też lubię na nie patrzeć. U nas jednak więcej jest wróbli niż mazurków. Wszędzie poruszają się małymi stadkami ale gdzie gnazdują, nie udało mi się podpatrzeć.
OdpowiedzUsuńFajnie wiedzieć, że poczciwe wróbelki dają sobie gdzieś radę. :)
UsuńU mnie populacja wróbli również ma się dobrze. Nawet ostatnio jest ich więcej niż mazurków. Rok temu miały gniazdo nad oknem sypialni mojego dziecia, dzięki czemu mieliśmy skuteczne pobudki wraz ze wschodem słońca;-) Mało nowoczesny model rodziny miały;-) Gdy samiczka uwijała się w poszukiwaniu jedzenia, samiec siadał nad gniazdem i darł się w niebogłosy. I na nic się zdały moje tłumaczenia, że wabi drapieżników. W tym roku gniazdo przejęły szpaki i było zadziwiająco cicho.
OdpowiedzUsuńJa od lat mam na dębach budki lęgowe, które sam pozakładałem. Budki od początku zawłaszczyły sikory. Ciekaw e jest jednak to, że jedną budkę zajmują modraszki, drugą bogatki. Jakoś koegzystują :) Wróbli zazdroszczę, a szpaki to cwany gatunek, nie "sypną się" ze swoją obecnością :)
UsuńOj, nie ma czego zazdrościć. Nadal mam żal do tych małych krzykaczy za te wszystkie poranne pobudki;-) A szpaki...jak się bliżej przyjrzeć to nawet ładne są;-)Uwielbiam je za spektakle, które co roku, jesienią tworzą na niebie.
Usuńszpaki są przepiękne, szczególnie samce w szacie godowej, ich problemem jest uwielbienie jakim darzą wiśnie i czereśnie :) Poza tym żyją w dużych stadach, a my nie doceniamy powszechnego piękna. Jedynie raz daliśmy się gigantycznie oszukać - na złoto. Płacimy majątek za minerał, którego w ziemi są nieprzebrane ilości i o ile kiedyś przy prymitywnych metodach zbioru to jeszcze jak Cię mogę, to dziś naprawdę nie wiem jak to możliwe, że wciąż jest drogie :))
UsuńMiałam okazję obserwować jak mazurki są zorganizowane. Przylatywały do karmnika na parapecie całą gromadką i podczas gdy cała banda pożywiała się (robiąc przy tym sporo hałasu i zamieszania) - jeden zawsze stał na czatach, obserwując okolicę. Po chwili następowała zmiana, inny osobnik stawał na straży, i tak w kółko. W każdym razie - lubię ich wesołe towarzystwo w naszym ogrodzie :).
OdpowiedzUsuńO tak, wspaniała obserwacja. Podział ról występuje u większości zwierząt stadnych i to zawsze jest odkrywcze móc przyglądać się jak to robią :)
Usuń