Sarna, sarna ... codzienne niemal stworzonko. Może nie na trasie Ursynów - Mokotów ale i za to głowy bym nie dał :)
U nas wystarczy wyjechać w którąkolwiek stronę i na pewno na jakiejś polance będą.
Nie zawsze blisko, ale będą. Najpowszechniejszy i najmniejszy przedstawiciel jeleniowatych w Polsce.
No właśnie, czy wiemy o nich wszystko?
Sarna rodzi młode zawsze wiosną, powiedzmy na przełomie maja i czerwca, a ma dwa okresy godowe!
Pierwsza ruja występuje na przełomie lipca i sierpnia i druga, tzw. zimowa.
Jak to się zatem dzieje, że koźlaki z wcześniejszego i późniejszego zapłodnienia rodzą się w jednym momencie, hę?
Otóż właśnie zbliżamy się do ciekawostki tego zdawałoby się powszechnie znanego gatunku.
Sarna, a w zasadzie ciąża zapłodnionej latem samicy przechodzi w stan utajony. Rozwój zarodka zostaje zatrzymany na ok. 150 dni!
Potem, gdy zimą zostaną zapłodnione sarny nie zapłodnione latem, rozwój ciąży letniej "rusza" i rozwija się już w tym samym tempie u jednych i drugich samic.
Mówiłem o tym 3 lata temu w czasie audycji radiowych i pisałem już o tym, ale ponieważ blog ma wielu nowych Czytelników, postanowiłem wspomnieć o tym raz jeszcze :)
Tym samym przyjrzyjmy się reprezentantowi gatunku, fajnemu koziołkowi o bardzo wysokich parostkach, którego mimo otwartej przestrzeni udało mi się obserwować z bliska.
I na koniec w pogoni za swoją wybranką. Cwaniak nie czeka na ruję, on już wie! :)
O, to rzeczywiście nieznana mi ciekawostka z tą utajoną rują! Słyszałam, że niektóre zwierzęta to potrafią, ale nie wiedziałam, że akurat sarny. I gdzie my tu robaczki dwunożne z naszymi farmakologiczno-technicznymi metodami regulowania ciąży możemy się równać z biologicznym samosterowaniem u sarny! Niesamowite zjawisko!
OdpowiedzUsuńtfu, sorry, nie rują, tylko ciążą, oczywiście!
Usuńwłaśnie :) Z czym do zwierząt?!? ... chciałoby się powiedzieć :)
UsuńOoooooo??????????????????? Nie wiedziałam, ale numer.
OdpowiedzUsuńa no widzisz :)
UsuńByło mi to wiadome, więc dziś (żeby nie było... ;))) pochwalam zdjęcia i gwiazdę na nich widniejącą. Pięknie wygląda w tym świetle. I poza z jakąż gracją... niepowstydziła by się żadna salonowa księżniczka. ;)
OdpowiedzUsuńno i pięknie, pochwała zdjęć też mile widziana :)
UsuńHa, z ta ciaza to niezly numer. Juz sobie wyobrazam jak po imprezie pani sarna mowi - nic nie pamietam, film mi sie urwal... Potem 150 dni radosci, ze znow sie udalo, a po nich taka niespodzianka... I szukaj teraz ojca :-)
OdpowiedzUsuńczyżby jakieś doświadczenia przez Ciebie przemawiały? :))))
UsuńBardzo dziękuję za ciekawostkę, przeczytałam z wielkim zdziwieniem. Niby tacy inteligentni jesteśmy, a daleko nam do czterokopytnych.
OdpowiedzUsuńAleż proszę bardzo, to była dla mnie przyjemność :)
UsuńŚliczny. A to ciekawostka!
OdpowiedzUsuńJa w sobotę miałam fascynującą przygodę - znalazłam maleńką, świeżo urodzoną chyba sarenkę.
o widzisz jaka przygoda. To u saren naturalne, małe zawsze leżą same. Mają nierozwinięte gruczoły zapachowe i to dla małego bezpieczniejszy wariant niż kręcąca się w pobliżu matka.
UsuńMatka się spłoszyła, jak zobaczyła nas. Martwiłam się bardzo czy wróci i dzowniłam do leśnika. Mam nadzieję, że wróciła. To środek pola, to by ciągnik chyba w nią wjechał i jeszcze się bałam, że jakieś inne zwierzęta ją dopadną :(
UsuńOna specjalnie odeszła, żeby ściągnąć Waszą uwagę na siebie i odwrócić od małego. Oczywiście wróci :)
Usuń