Wiatr "teksturował" te piękne ptaki jak chciał.
O dynamicznych i jednocześnie ostrych zdjęciach można było zapomnieć.
A ptaki jak na złość popisywały się akrobatycznymi skokami.
Aż w końcu wpadłem na pomysł, żeby złapać ostrość na kilku wybranych piórkach skrzydła w drugim planie! ;)
Oczywiście robię sobie jaja, a to, jak i fakt wykorzystania tego, pożal się boże idiomu, to efekt głębokiego przechłodzenia.
W pewnym momencie palce dłoni odmówiły posłuszeństwa. Oparłem aparat na monopodzie o mój filar w salonie, czyli o pień drzewa. Rozpocząłem masaż palców, który w zamyśle miał przywrócić krążenie i nieco je ogrzać. Właśnie w tym momencie, gdy byłem niejako "odłączony od systemu", w przypływie swojej zaskakującej łaskawości, usiadł myszołów! Usiadł i wzrok skierował bezpośrednio w wizjer czatowni. Najwolniej jak potrafiłem, dostosowując prędkość ruchu ręki zarówno do prędkości obrotowej Ziemi jak i jej prędkości poruszania się w kosmosie, sięgnąłem po aparat. Powiekami mrugałem w tym samym rytmie co myszołów, a oddech zsynchronizowałem z jego oddechem. Gdy obiektyw w 1/3 był już tam gdzie powinien się znaleźć po pokonaniu kolejnych 2/3 drogi, myszak uznał, że wizyta właśnie dobiegła końca!!! Zdjęcia nie powstały, ale przynajmniej ponownie mogłem oddychać jak człowiek :)
Wracając skonfundowany efektywnością wyprawy, pomyślałem właśnie o tytułowym przesłaniu.
Jeszcze nie wiedziałem, jaka tragedia wydarzyła się we Francji. Jeszcze nie wiedziałem jaki byłem szczęśliwy, że mogłem fotografować sójki.
Długo się zastanawiałem, czy pójdę w niedzielę na zdjęcia. Wiedziałem, że to nie będzie tak samo radosne wyjście jak poprzednie. Ale skoro Francuzi postanowili normalnie żyć, uznałem, że nic innego nie mogę zrobić, niż iść do lasu.
Niedziela rozpoczęła się całkiem pogodnie. Niestety scenariusz spotkań i obserwacji, był niemal klonem sobotniego. Udało się jakkolwiek utrwalić nieco więcej ekwilibrystyki.
W trzeciej godzinie nasiadówki, raczył powtórzyć swój ułamkowo sekundowy nalot, mój stary znajomy - myszak. Nawet nie usiadł. Przyziemił nieco, zawisł na sekundę nad zanętą i zalogował się na swojej czatowni ...
Poddałem się. Wiem, że to się za jakiś czas zmieni, ale brakowało mi luzu i radości na dalsze oczekiwanie. W głowie miałem tylko jedno ... mój syn ma 22 lata, kocha muzykę, był tego dnia w Berlinie, a równie dobrze mógł być w Paryżu. Gdy patrząc przed siebie, myślałem o tym wszystkim, o tych młodych ludziach na koncercie ... obraz rozmywał mi się przed oczami. To z pewnością wiatr powodował to łzawienie, z pewnością wiatr ... nic innego, to tylko wiatr ...
Pierwszy raz chciałem być już w domu. Wracałem.
Mój kolejny znajomy, dzięcioł, najwyraźniej zdumiony moją decyzją, nawet nie próbował odlecieć.
Fotografowałem go z bezpośredniego bliska.
Tu jeszcze siedział w mocno zaciemnionym miejscu, ale po chwili ...
... przesiadł się i wydał mi się jakiś taki ... zagmatwany.
Wspanialy post, zdjecia ptasie takie jakie lubie, nie zawsze musza byc absolutnie ostre, piekne kolorystycznie i takie bardzo artystyczne, Potwierdzam, sojki sa bardzo pieknymi ptakami. I Twoje dygresje na temat aktualnych zdarzen przejmujace, a zyc trzeba dalej i cieszyc sie z takich spotkan jak Twoje z ptakami, coz nam innego pozostaje.
OdpowiedzUsuńależ mnie uradowałaś tym komentarzem, bardzo Ci dziękuję.
UsuńZagmatwany ten dzięcioł, jak życie... Uczmy nasze dzieci i wnuki miłości do przyrody; może to jest jakieś wyjście...
OdpowiedzUsuńPani Ewo, właśnie ten i wyłącznie ten cel mi przyświeca w tym wszystkim co robię w ramach propagowania piękna przyrody.
UsuńZagmatwany dzięcioł też trafił mnie najcelniej i może nawet nie zdjęcie a właśnie komentaż.
Usuńsynergia - zjawisko, w którym dzięcioł i komentarz, liczą na siebie wzajemnie, wspierają się, w zasadzie bez siebie nie istnieją. Komentarz tworzy sens istnienia "dzięciołu temu", on sam, bez tego komentarza, byłby tylko pokracznym ptacholem, a tekst bez tej ilustracji ... no sama wiesz - taka definicja :)))
UsuńPo przeczytaniu Twojego posta stwierdzam jednoznacznie że schemat polowań z aparatem mamy bardzo zbliżony do siebie.U mnie sójki to temat numer jeden z powodu totalnego olewania mnie i mojej stołówki przez myszaki,i jak u Ciebie bezczelnie nadlatują ,siadają na okolicznych drzewach i w nosie,przepraszam w dziobie mają wyżerkę :))) Aha dzięcioła znajomego z tamtego roku budowych zasiadek też mam:)))
OdpowiedzUsuńno to mnie pocieszyłeś, może to taka faza i przy pierwszych przymrozkach coś się zmieni :)
UsuńTeż liczę na znaczącą poprawę ilości pierza przy mrozie i śniegu :)
UsuńNajstraszniejsze, że to ludzie ludziom...
OdpowiedzUsuńSójkowa sesja przepiękna, nie przeszkadza nawet ponurość listopada :). Ja zawsze mówię sobie, że i listopad jest potrzebny Matce Naturze :).
Pozdrawiam, Kasia z Olsztyna.
ogólnie mi też listopad nie przeszkadza. Bez taniej kokieterii, lubię każdy miesiąc. :)
UsuńTo tak jak ja :). Dzisiaj Avatar a ja na noc do pracy... Za co? Się pytam? Pozdrawiam. Kasia z Olsztyna.
UsuńI dlatego na razie nie siedzę w czatowniach, tylko oglądam NG w TV:)
OdpowiedzUsuńnie no, żeby było jasne, w gruncie rzeczy bez względu na wszystko i tak będę chodził do lasu, nawet gdybym miał przez miesiąc widywać tylko sójki :)
UsuńNajbardziej podoba mi się "myszak"! A na listopad ja nie narzekam - przecież to najbardziej przewidywalny pogodowo miesiąc w roku:)
OdpowiedzUsuńno chociaż jedna Osoba zauważyła to zdjęcie - dziękuję:)
UsuńFajnie, że możesz i chcesz chodzić do lasu, u mnie może od poniedziałku sie przejaśni. Sójki urocze a najbardziej ta z kukurydza w dziobie ( chyaba, że to rokitnik):)) Marzyliśmy by nasze dzieci mogły mieć świat na wyciągnięcie ręki, a teraz martwimy się, że ten świat taki straszny i taki niebezpieczny.
OdpowiedzUsuńu mnie też ciemno i mokro, ale chodzę, bo co mam robić :))) to kukurydza. Świat jest jaki jest i raczej lepiej to już było ;(
UsuńPiękna obserwacja :)
OdpowiedzUsuńJa z sójkami i dzięciołami mam codziennie do czynienia. Codziennie przesiadują na moim orzechu, a sójki czasem dobijają mi się w okna ;)
wiesz, jakiś rok temu zauważyłem, że sójki mi tak spowszechniały, że nie widziałem ich jako obiektów obserwacji i fotografii. Dziś wiem, że to błąd. To piękne i niezwykle interesujące ptaki. :)
Usuń