Szczęśliwie dla mnie, juniwers (pisz Universe) zadbał o moje doznania. Chyba ta organizacja mnie lubi. Ledwo odszedłem od samochodu, dwa zakręty i krótkie przejście pod drzewami, a przede mną roztacza się poranno-mglisty widoczek z łanią w roli głównej. Jest już całkiem widno, więc ta dama natychmiast spogląda w moim kierunku. Wiem, że jakikolwiek ruch z mojej strony skończy obserwację, więc już spod baldachimu gałęzi wykonuję pierwsze zdjęcia.
Jak to jest w ich zwyczaju, zastygła w czujnej obserwacji. Ta faza trwa dopóki się nie poruszę czyli długo. Ale nieskończone robienie zdjęć nieruchomej łani nie ma głębszego sensu, więc prowokuję ją do wyjścia z tej hipnozy!
Żeby kobiety tak na mnie reagowały ... ech ;)
Ruszyła.
Okazało się, że nie była sama.
Bardzo mi się spodobało to, że pozwoliły się poobserwować mimo faktu, że spóźniłem się do "pracy".
Zaczęło się pojawiać coś jakby słońce, jakby przejaśnienie. Plan miałem prosty, dojść do czatowni, ostatecznie ją podreperować i zasiąść na chwilę.
Gdy tylko skończyłem prace modernizacyjne, wgramoliłem się do środka i zapadła cisza. Nie trwała jednak długo, bowiem za plecami usłyszałem chrobotanie pazurkami po korze i za chwilę stukanie zapracowanego dzięcioła dużego.
Dźwięki dochodziły z bardzo bliska, a co najważniejsze z ... niska!
Delikatnie obróciłem się na resztkach krzesełka, które niezmiennie służy mi tu drugi rok, a którego oczywiście nie zabieram z sobą. To stały element umeblowania mojego leśnego M-0.
Szałas mam oparty o konary świerku, więc z boku mojego salonu jest kolumna z wieszakami, czyli pień drzewa z fragmentami konarów. Okien brak, za to na luksusowej podłodze mam wyścielony dywan z igieł. Uzbierało się tego nieco, gdyż opadły z zeszłorocznych gałęzi szałasu. Ale wróćmy do dzięcioła. Gdy tylko się obróciłem, okazało się, że rzeczywiście siedzi nisko nad ziemią. Zajęty pracą, wprawdzie pozwolił się sfotografować, ale dzielił nas gąszcz gałązek i ... wyszło jak wyszło :)
Minęło pół godziny. Zanętą zainteresowały się sójki. Chwilę później usiadł myszołów. Ponieważ jemu poświęciłem niedawno odrębny post, dziś zaprezentuję te kolorowe cwaniary.
Z czystym sumieniem mówię, że światło miałem głównie koncertowe.
Zachęcam do obejrzenia poświęconej im galerii, bo dzielnie mi pozowały wykonując różne pozy, podskoki, podchodząc bliżej i bardzo blisko. Polubiłem te histeryczki, ich rechotanie, gaworzenie, skrzeki i krzyki. Niezwykle spostrzegawcze, bystre i co tu dużo mówić, piękne ptaki.
Trzęsienie Ziemi ?!?
Nie, nie, nie i jeszcze raz NIEEEEEE !!!!!!!
Przed tym wzrokiem, ciężko się ukryć. Są w stanie niemal wlecieć do czatowni, by tylko zajrzeć czy siedzę w niej, czy nie. Cwaniary! ;)
Piękna ta sójka i jak zwykle ciekawska :)
OdpowiedzUsuńto fakt, są niesamowicie ciekawskie :)
UsuńGenialne fotki sójek ,łanie oczywiście również na dobrym poziomie :) Te małe cwaniary dosłownie ostatnio zafascynowały mnie całkowicie.Marzy mi się fota sójki z rozłożonymi skrzydłami w ostatniej fazie lądowania i taka w locie.Specjalnie dla nich zrobiłem dodatkową czatownię,nęcę i czekam na ładną pogodę:)
OdpowiedzUsuńtrafiło mi się fajne światło, raz na jakiś czas coś jednak przyfarci ;)
UsuńA ja widziałam wczoraj sójkę pod Uranią, w moim ogródku! Zdjęć, niestety, nie zrobiłam. Ale kolejny raz pomyślałam, czy to nie jest zwiastun srogiej zimy? Bo srok u mnie w centrum dostatek, ale sójka to gość wyjątkowo rzadki...
OdpowiedzUsuńu nas na Brzezinach sójek jest sporo, ale głębiej w mieście, rzeczywiście ich nie widuję.
UsuńTrzy łanie piękne, 4,5 sójkowe i ostatnie fantazja. U mnie latają stadami na zaorane pole i chyba sadzą dęby i orzechy laskowe.
OdpowiedzUsuńto nieco porzucony fotograficznie gatunek, ale chyba niesłusznie. Są piękne, bystre i w lesie niezwykle trudne do podejścia. Mówi się, że są strażnikami lasu i są, bo zawsze wszystko widzą, wiedzą pierwsze i podnoszą larum pod niebiosa :)
UsuńNiby takie pospólstwo, a ładna cholera, jak mało który ptak. I dlatego nie należy "porzucać go fotograficznie", tylko uwieczniać!
OdpowiedzUsuńcałkowicie, czyli w stu procentach, bez uwzględniania błedu standardowego i odchylenia (chyba chodzi o wychylenie )) ) bezapelacyjnie i jednogłośnie, bez najmniejszych wątpliwości - zgadzam się z Tobą!
UsuńU mnie sójek nie widać, ale u rodziców rządzą się jak u siebie :). To pierwszy ptak, którego rozpoznawałam, będąc dziecięciem, po znalezionych piórkach. Nietrudno się domyślić o których piórkach mówię prawda?
OdpowiedzUsuńMuszę się podzielić radosną nowiną, wczoraj buszowały u mnie w karmniku kowaliki! Co to się wyprawia? Kilka dni temu "stwierdziłam" mazurki. Znam te ptaszki bardzo dobrze, ale nie ze swojego balkonu! Jestem w lekkim szoku, czy to przypadek, czy zaczynają jednak mieszkać w śmierdzącym mieście? Wokół mnie wyrosło tyle nowych domów, że zostały pojedyncze drzewa, to skąd te ptaki? Cieszę się, ale to niepokojące, zabieramy im coraz więcej przestrzeni...
Zapomniałabym o łaniach, są cudne i nie mogę się napatrzeć, bo za oknem mgła tak gęsta, że można ją nożem ciąć :).
Pozdrawiam, Kasia z Olsztyna.
te gatunki, które walczą o przeżycie, nie mają wyboru, muszą nauczyć się akceptować nasze sąsiedztwo ... smutne.
UsuńKrzysztof piękne łowy tej jesieni :)
OdpowiedzUsuńemm, mam nadzieję, że rzuciłaś też okiem na wcześniejsze posty :) dziękuję :)
UsuńSójki były bardzo uprzejme i zaprezentowały nam wszystkim taniec króla Juliana: Wyginam całe ciało......", a Szanownemu Ludowi udało się ten pokaz uwiecznić. Podobną do łaniowej sytuację miałam ostatnio z sarenkami na drodze dojazdowej do domu. Dwa białę tyłki przebiegły przez drogę i zatrzymały się zaraz przy niej, nie bacząc jakoś szczególnie na mnie zamkniętą w samochodzie. Tak sobie staliśmy i już zastanawiałam się nad wyjściem z auta i przedstawieniem się, gdy drogę przebiegła trzecia sarenka i dopiero cała banda dała dyla w krzaczory. OKazało się, że dwie poprzednie sarenki czekały nie na mnie, lecz an koleżankę.
OdpowiedzUsuńnie wiadomo, nie wiadomo, może na Ciebie :)
UsuńAch, ach, jak mi się podoba ostatnie zdjęcie łani! Niski kontrast i ich gubienie się w trawach przyprawia mnie o wzdechy z zachwytu. A sójki wyjątkowo uczesane - u nas w Poznaniu można je bardzo często spotkać w mini lasku zaraz przy kampusie uniwersyteskim, gdzie często przechodzę - zawsze mają podniesione i podpuszone piórka z tyłu głowy, trochę jakby dopiero co z łóżka wstały i nie przejmowały się takimi drobnostkami jak poranne dopięcie własnego wyglądu ;) Zawsze mnie to w nich śmieszyło.
OdpowiedzUsuńale się cieszę, że Ci się ten niski kontrast spodobał. Mało jest ludzi, którzy to dostrzegają jako wartość. To super delikatna mgła spowodowała taki subtelny efekt. Później mgły się podniosły, co widać na zdjęciach z sójkami :)
UsuńNajbardziej podoba mi się ostatnie zdjęcie sójki. Ciekawy kadr. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńmi również :)
UsuńSójka się rozjechała - wygląda zupełnie jak ja na zumbie hahahaha :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię w jaki sposób opisujesz zachowanie bohaterów fotografii ;)
Ekstra jak zawsze !
"Nie, nie, nie i jeszcze raz NIEEEEEE !!!!!!!" <3
OdpowiedzUsuńYvaine ... pogubiłem się :))) o co chodzi z tym Nie, nie, nie i ... itd. ? :))
UsuńA tak sobie pod noskiem jak typowa baba mówię - jak sójka ze zdjęcia :D Zdjęcia oczywiście na TAK TAK TAK :D
UsuńPiękne zdjęcia, na pewno nie było łatwo takie zrobić. Mnie się tylko udało zobaczyć z tak bliskiej odległości zwierzęta z fotopułapki. Mam taką umieszczoną na ogrodzeniu, przy samym lesie. Sprawdza się do obserwacji przyrody ale także jako zabezpieczenie przed wandalizmem. Pułapki można zamawiać na https://dzikaknieja.pl/20-fotopulapki-gsm jeśli chcielibyście takie dla siebie zakupić.
OdpowiedzUsuń