Dziś zaczęło się wczoraj.
Moje dziś zaczęło się wczoraj.
Mając na uwadze, że czas odliczany jest umownie za pomocą urządzeń wymyślonych przez człowieka, bliżej nie wiadomo kiedy zaczęło się dziś kogokolwiek z nas ... może miliardy lat temu, a może rację mają Ci, którzy uważają, że czas w ogóle nie istnieje.
Abstrahując od moich klasycznych dywagacji, czyli rozmyślań bez głębszych powiązań z sensem, nie ma specjalnego znaczenia kiedy zaczęło się moje dziś, skoro twierdzę, że wczoraj, to najwyraźniej tak było. :)
Nieba nad Warmią było tego wieczora imponujące.
Naprawdę było się czym delektować.
Niemal "pełniowy" księżyc spoczął na chmurce.
Nieco wcześniej, po drodze, widziałem tysiące słońc ...
A to jedno, największe, bawiło się w chowanego wyczyniając na niebie rozmaite hece.
Nie minęło długo wiele, więc nie wiem czy zasadne jest uznanie, że to było dziś czy wczoraj, a tu taki widok.
Koziołek wędrujący roziskrzoną w porannym słońcu polaną.
Nic tu się nie wydaje naturalne. Ani podziały z tą ciemną ścianą lasu, ani kolor ani kontrasty.
Ale rano tak właśnie było. Wszystko malowało się bez kompromisu i szacunku do teoretycznych założeń malarskiej sztuki.
Pod światło dopiero widać ciężką tyrkę pajęczaków! Gdyby nie te miliony siatek, błonkoskrzydłe zarazy pewnie wyssały by nas, zanim zrobilibyśmy kolejny krok. Kocham pająki!
To maleństwo z daleka wydało mi się lisem. Ponieważ spaprałem dziś dwa bieliki, poszedłem za nim, by chociaż rudego sfotografować. Tzn. spaprałem ... akurat byłem w gęstej drągowinie i fotografowałem te pajęczyny, gdy okazało się, że 20 metrów ode mnie były bieliki. Niestety mogłem tylko przez gęstwinę gałęzi obserwować ich zmagania z krukami. Zdjęcia nie powstały.
Gdy podszedłem lisa, okazał się być sarną uwikłaną w trawach ... i jak żyć Panie Premierze, jak żyć?
A las, jak to las ma w zwyczaju, piękny był i kokietował jak umiał.
Nie wiem jak Wy, ale ja uważam, że świerki są najbardziej atmosferotwórczym gatunkiem w naszych lasach. Stare świerki budują emocje i tajemnicę nawet w słoneczny dzień, a co dopiero w mglisty.
I dopiero po opuszczeniu lasu i już zupełnie w powrotnej, śródpolnej drodze, gdzieś między wsiami, udało mi się z bliska uwiecznić samiczkę gąsiorka. Tym razem widać, że to drapieżnik. Ten "pazur" na dziobie nie pozostawia wątpliwości.
Las cudny, niebo zadziwiające a sarenka udająca lisa śliczna, jak zwykle
OdpowiedzUsuńte sarny, mówię Ci Mario, to cwaniary! ;)
UsuńBA-JECZ-KA! Jestem urzeczona, skokietowana, uwiedziona... A gdzież takie piękne słoneczka rosną? Ja nie mogę trafić na uprawy słoneczników buuuu. Takie optymistyczne widoki i nie mogę upolować, zdradzisz lokalizację? Pozdrawiam, Kasia z Olsztyna.
OdpowiedzUsuńPs. Ja kiedyś wzięłam psa za dzika i do dziś się ze mnie w rodzinie śmieją hi, hi, ale pies był słusznych rozmiarów i daleko, więc nie ma co się "chachać". Mają używanie :).
podam, podam :) napisz Kasiu na FB, dokładnie wytłumaczę :)
UsuńTak, ze świerkami zawsze jest taki klimacik. Niestety świerkom u nas coraz gorzej i pomału może zanikać z naszych las.
OdpowiedzUsuń''Tysiące słońc'' - super! :) Ciekawsze chyba określenie od samego zdjęcia. Szkoda, że z bielikami się nie udało, ale cóż... czasem tak jest :)
Na naszych terenach nie planuje się już nasadzeń świerkiem, to ostatnie okazje by się nimi nacieszyć.
UsuńAle super! Ta gra świateł na Twoich zdjęciach jest cudowna, i to nie tylko dzięki świerkom. Pozdrawiam :).
OdpowiedzUsuńwiesz jak jest Pati, czasami się coś tam uda niechcący ;)
UsuńHa, fociliśmy księżyc niemal w tym samym momencie. Wędrujący i węszący koziołek uroczy.
OdpowiedzUsuńha, dziś robiłem go po raz kolejny w podobnej sytuacji, świetlnej również :) ... koziołka znaczy :))))
UsuńWspaniała opowieść :-)
OdpowiedzUsuńdzięki! :)
UsuńŁysy piękny nie ma co! Las zawsze jest piekny, nawet jak nie jest to jest.
OdpowiedzUsuńI tej złotej sentencji będę się trzymał jak przed ubojem świnia płotu!
Usuń