To przecież oczywiste, że wracałem po tego niedoobserwowanego byka, gdyż z natury jestem uparty i ciekawski.
Choć może z punktu widzenia osobistego PR-u lepiej byłoby gdybym zakończył zdanie
na "... gdyż z natury jestem!" ;)
Nie zakończyłem, cóż, szansa przepadła, wyszło na to, że wygrywają u mnie cechy nieco małostkowe.
Nie bacząc na "lepkość" ostatnich wieczorów, spędzałem je kolejno i konsekwentnie w lesie.
To niezwykłe doznanie być świadkiem wieczornego wyciszania się przyrody. Ona naprawdę "kładzie się" do snu. Spada aktywność ptaków, las cichnie. Po krytycznej godzinie tuż przed samym zachodem, spada również aktywność owadów, co witam ze szczególną radością.
Podobnie cieszy każdy stopień spadku temperatury. Efekt sauny parowej znika.
Na szczęście dla mnie, są zwierzęta, których aktywność w tym momencie rośnie.
Ruszają na wieczorne łowy lub żerowiska.
Jeżeli chodzi o jelenie, które, nie wiem czy to oczywiste, były celem nr. 1 tych wypraw, to efekty nie dorosły do oczekiwań.
I to jest w sumie piękne, ta nieoczywistość efektów, to wieczne zaskakiwanie, swoista ruletka.
Na szczęście ta nieoczywistość, jak większość zjawisk, ma dwa bieguny, ma drugie oblicze.
Potrafi rozczarować ale i zaskoczyć.
Tak było wczoraj.
Usiadłem na spróchniałym pniaku na granicy lasu i czyniłem małe przygotowania polegające na szybkim się zamaskowaniu.
Tym czynnościom zwykle towarzyszy szelest poruszanych gałązek, łamanych patyków itd.
Dla wielu drapieżników te dźwięki to domniemany efekt szamoczącej się ofiary lub walki.
Jak zwał tak zwał ale to zawsze jest zapowiedź kolacji.
Poszurałem, postrzelałem gałązkami, zasiadłem i czekam.
Nie minęło długo wiele gdy zorientowałem się, że coś się skrada, ba, mało tego, skradło i czuję, że mi się przygląda.
Obracam się najwolniej jak mogę i widzę charakterystyczny paskowany łeb borsuczy.
Co za niespodzianka mówię sam do siebie i kontynuując ten wewnętrzny dialog, wygłaszam zachwyt nad jego urodą.
Stał 3 metry ode mnie, więc widziałem każdy włosek jego oblicza.
Zdjęcia robiłem w jakimś histerycznym półskręcie, z ręki, przy czasie migawki 1/60 sekundy.
Nie było łatwo :)
Drugim końcem polany, oczywiście drugim, bo po co miałby iść pierwszym, skoro ja tam siedziałem, przeszedł młody byczek.
Co mi pozostaje powiedzieć, to to, że zwykle zasiadam tam gdzie on właśnie przelazł ...
Gdyby ktoś kiedyś nie wymyślił prawa przekory, z pewnością nie doszłoby do tego! ;)
W drodze na miejsce spotkałem wiewiórkę, która bacznie mnie obserwowała.
Niby nic ale lubię takie międzygałęźne uwikłania.
To zdjęcie zająca powstało grubo po zachodzie słońca. Zawsze się dziwię, że aparat widzi więcej kolorów niż ja.
Drugiego dnia usiadłem po prostu na leśnej dróżce.
Szczęśliwie dla mnie, w dość atrakcyjnym oświetleniowo miejscu, baraszkowała młoda wiewiórka.
Przyjemnie było obserwować jej żerowanie. Wykopywała spod ziemi jakieś smakołyki.
Widziała mnie i również kontrolowała.Pokazuję tych kilka ujęć chyba bardziej ze względu na unikalną strukturę kory niż z powodu samej wiewiórki :)
Gdy wspina się powoli jak wprawny skałkowiec, udaje się ją przyłapać w zabawnej pozie.
Niestety zdaje się, że ma kleszcza.
No i to moje ulubione zdjęcie p.t. "przyczajka" :)))
Świetny borsuk, i jego zdjęcie. Borsuk jest świetny zawsze a zdjęcie się Waszmości udało, choć mogło nie udać się. Gratuluję. I podziwiam, że w taki parny czas się komuś w las iść chciało.
OdpowiedzUsuńprzy każdym wyjściu w taką duchotę, pytałem sam siebie, czy ze mną wszystko w porządku? :)))
UsuńNa szczęście odpowiedź jest mi znana - NIE, NIE JEST! I ta oczywista oczywistość pozwala mi na robienie głupot :))))
Fajne zdjęcie borsuka! Ja ostatnim razem widziałem tego delikwenta w kwietniu. Gratuluję spotkania! :) Wyjście widać było bardzo ''wiewiórcze'' :) Najlepsze zdjęcie tej wspinającej się w ''zabawnej pozie'' ;) Miał być byk, jest borsuk i wiewiórki... to jest najlepsze w wyjściach do lasu. Wielka niewiadoma.
OdpowiedzUsuńi o to właśnie chodzi :)
UsuńChętnie wydłubałabym tego kleszcza wiewiórce. Zdjęcia borsuka i wszystkie pozostałe bardzo ciekawe i śliczne.
OdpowiedzUsuńteż chciałem, prosiłem, nie podeszła :)
UsuńBorsuki to mój ulubiony temat wiosennych wyjść, żałuję że w moim miejscu strasznie zarosło i ciemnica do zdjęć bo bym dalej drążył temat. Gratki za spotkanie tego sympatycznego miśka :)
OdpowiedzUsuńfajne są, dzięki. U mnie borsuk może być jedynie przyłowem, nigdy specjalnie na nie się nie wybierałem :)
Usuń"Przyczajka" też jest moim ulubionym zdjęciem:) Ale czy w ogóle wiewiórce można zrobić zdjęcie, na którym wygląda niekorzystnie? Gratuluje borsuka, w życiu nie widziałam na żywo, zawsze tylko na obrazku.
OdpowiedzUsuńto przesympatyczne spotkanie bo on podszedł z takim zaufaniem, że szok :)
UsuńLubię borsuki. Równo z bobrami.
OdpowiedzUsuńja jeszcze nie jadłem ;)
Usuń