Rozczapirzył łapska w sposób tyleż niepojęty, co niewygodny.
Może to nie robi mu to różnicy, ale po co zaraz taki wysiłek? :)
Zdjęcie zrobiłem z pewnej jednak odległości ale widać, że chłopak "osiadł szeroko".
Sprawia wrażenie jakby siłował się z sosną :)))
Nad głową odezwały się myszołowy kołujące nad lasem.
Te ptaki mimo pewnej powszechności, nigdy nie przestaną mnie zachwycać.
Od nich zaczęła się moja ornitologiczna pasja i pięcioletnia przygoda w Naukowym Kole Zoologicznym na studiach. Ze względu na ornitologiczne pasje prowadzącego Koło - Profesora Rocha Mackowicza, Koło było praktycznie Naukowym Kołem Ornitologicznym :)
Tu na chwilę przed "zniknięciem".
Kilka kilometrów dalej zaskoczyłem spokojnie pasące się w "śródlesiu" sarny.
Gdy dobrze się przyjrzycie, zauważycie drugą - jej głowę w prześwicie między drzewami.
Długo nie kazała na siebie czekać.
Obserwacja saren w lesie jest innym rodzajem przygody, niż podglądanie odmiany polnej.
Nie znaczy lepszym czy gorszym, innym. Las to las :)
Nie zawsze były eleganckie ...
Podrapać też się trzeba.
Jak widzicie obserwacja, a szczególnie fotografowanie w gąszczu nie należy do najoczywistszych.
Niestety musiał w końcu nadejść i taki moment ...
Długo patrzyliśmy sobie w oczy.
Zakładam, że ze względu na typowy dla tego gatunku astygmatyzm, ona moich nie widziała.
No i mamy go ... ją, drewniczkę tę!
To co widzicie to hymenofor - część owocnika odpowiedzialna za wytwarzanie zarodników.
Bardzo się starałem, by mimo mroku w miarę móc to pokazać.
O skali trudności niech świadczy fakt, że rurki, które widzicie jako sterczące w górę formy, mają uwaga od 1 do 1,5 mm!!!
Architektura absolutnie imponująca. Gdy zauważymy tego grzyba na leżącej gałęzi, wygląda jak pianka do golenia. Jest jednolity jak emulsja. Dopiero gdy klęknąłem, zorientowałem się, że to coś ma teksturę.
Zainteresowało mnie to więc położyłem się na ziemi, by jak najlepiej ustabilizować aparat.
W tych warunkach było to konieczne. Czas otwarcia migawki 1/60 sekundy, co przy makrofotografii wydaje się wiecznością :)
Z pewnością kiedyś przy lepszej pogodzie powtórzę sesję z tym arcyciekawym organizmem.
Dzięciołowi nietrudno o takie wygibasy, podeprze się ogonem i zasuwa po pniu góra-dół, albo i w poziomie; obserwuję dzięcioły na wklejonym w pień smalcu, pożywiają się bardzo delikatnie, każdy okruszek zebrany, nie, że im odpada od dzioba i nawet nie spojrzą; a ziarenko słonecznika to tylko po jednym zbierają, bo takie kowaliki pakują do dzioba, ile się da:-) tak się zastanawiam, jak te bidule radzą sobie z inwazją kleszczy, albo tych podobnych owadów ze skrzydłami, pewnie czekają, aż odpadną opite krwią; niepokojąca faktura tego grzyba, jak wymacerowana spróchniała kość od wnętrza:-) śnieżne pozdrowienia ślę.
OdpowiedzUsuńO, a wiesz, że ja również robię pastę nasionkowo-smalcową i wklejam w szczeliny kory! Ale numer.
UsuńNawet ze 2 - 3 lata temu opisywałem to na FB bo uważam to za świetny pomysł. Tak dzięcioły to pedanci. Teraz bardzo mnie cieszy fakt, że do mojej karmy przylatuje kilkanaście gatunków ptaków. Poza oczywistymi sikorami i mazurkami są to rudziki, dzięcioły, kosy, oczywiście sójki i sroki, ale i wiele innych. Łącznie ponad 15 gatunków. Duża radocha.
Witam zatem w klubie, bo ja też tak robię. No jaja! Ale to dobry pomysł, naturalniejszy i dzięcioły z tego chętnie korzystają. Kiedyś też wkładałem szyszki świerkowe w szczeliny. Nie mówię już tu o dzięciołach, oblegały je też sikory i kowaliki. :)
UsuńMożna powiedzieć, że zamiast dzięciołów, robiłeś tzw. kuźnie, bo tak nazywa się miejsca, w których dzięcioły wciskają szyszki w szczeliny :)
UsuńWiem, znam ten termin. Ale teraz już tego nie robię, bo jaki sens ma zbieranie szyszek spod świerka, skąd dzięcioł może ją sobie sam zabrać do swojej kuźni. Skorzystały na tym jedynie sikorki i kowaliki, bo nie wyobrażam ich sobie ze świerkowymi szyszkami w dzióbkach. ;)))
Usuńsikora nie leci z szyszką do sosny, sikorka leci z sosną do szyszki ;) :)))
UsuńO właśnie! Ciąglę się uczę... a wydaje się to tak oczywiste. ;)))
UsuńSarny leśne to zupełnie inne sarny. Wolę te leśne, klimatyczne obserwacje tych zwierząt. :)
OdpowiedzUsuńA to ci dopiero, schizofrenia paradoksalna :))) widziałem ją kilka razy w lesie. Wygląda jakby ktoś puścił pawia na pień. Jak pierwszy raz ją zobaczyłem to w pierwszej kolejności tak myślałem, bo był sezon grzybobrania, a wtedy nie brakuje w lesie podpitych obywateli Ciemnogrodu. :))
no powiem Ci, że lepiej opisać się tego grzyba nie da :))))))))))))))
UsuńA, to ja takie coś "pawiowate" widywałam niekiedy, ale czym prędzej zmieniałam kierunek wycieczki, w żadnym razie nie miałam ochoty na bliską kontemplację obiektu :). Przy najbliższej okazji przyjrzę się dokładnie. Na tym zdjęciu jednak wygląda pięknie, jak rafa koralowa!
Usuń:)))) a co do rafy - rzeczywiście :)
UsuńA mnie ten dzięcioł w rozkroku zadziwił :-) Wygląda jakby chciał tą sosną potrząsnąć ... do rozsądku jej przemówić ... może ma ta sosna coś na sumieniu ... i dzięcioł to wie :-)
OdpowiedzUsuńświetna interpretacja :)))
UsuńNie wiecie o co chodzi z tym dzięciołem - on jej broni przed wycinką. Trzyma i powiada - nie dam!
OdpowiedzUsuńwielce prawdopodobne :)))
UsuńDzięcioł tak lubi, gdy zabiera się do roboty :-)
OdpowiedzUsuń