Czynię to z tym większą przyjemnością, że pobyt tam, łączy kilka moich pasji jednocześnie.
Obcuję z naprawdę dziką przyrodą, fotografuję ją, a przy zupełnej okazji łowię ryby, które oczywiście wypuszczam. Szwecja, w szczególności to miejsce, w którym bywam, nie daje się porównać do niczego, co znam z Polski. Długość jeziora przekracza 140 km! Szerokość ... 40 km. Z tym faktem wiążą się zjawiska, które ciężko zaobserwować w innych warunkach. Z wody tego jeziora, widać kilkadziesiąt kilometrów nieba. A niebo nad takim zbiornikiem zachowuje się jak nigdzie indziej. Nakładające się na siebie perspektywy chmur tworzą niewyobrażalne tekstury. Arcydzieło rzeźby z wykorzystaniem niecodziennej materii - sekstyliardów mikrokropelek unoszącej się w atmosferze wody. Wyrastające z tafli jeziora wysepki skalne walczą o przestrzeń z ulotnymi obłokami, niestety często te bitwy przegrywając. Gęstniejące opary, mgły czy inne zjawiska ... hydro-atmosferyczne (sic. neologizm własny) przykrywają szczelnie skały czasami całe wyspy i usuwają je z horyzontu jak Photoshop gumką niewygodne detale.
Nie jestem w stanie w krótkim reportażu pokazać wszystkich zjawisk i nie byłbym nawet gdybym tam długo mieszkał. Mikroklimat tego akwenu jest niezwykle kreatywny. Przekazuję jedynie cząstkę, momentami aż kiczowatych uroków tego miejsca. Nawet nie dotykam kwestii fauny czy flory, a jedynie pejzażu. Jezioro Vettern ma też złą sławę. Wzburzone wody sztormowego jeziora są bardzo niebezpieczne. Pochłonęły wiele ofiar. Zatonął m.in. parostatek wycieczkowy z 286 pasażerami. Wszyscy zginęli. Miałem kilka okazji być świadkiem gniewu "Pana tej wody" ... W jednym przypadku porzuciliśmy łódź i wracaliśmy pieszo, idąc nocą skandynawskim lasem. Zaznaczam tą skandynawskość lasu, bo on nie ma nic wspólnego z naszym. Kamienie są przykryte kilkucentymetrową warstwą mchu. To nie kończąca się pułapka dla stóp. Nogi wpadają w kamienne wykroty, doły i szczeliny. Nie ma ziemi, nie ma wypełniacza! Skały i mech. Odcinek 2 km. pokonywaliśmy ponad 3 godziny. Ale dość tej martyrologii. Życzę miłego przeniesienia się do krainy chłodu i mroku ale też niepowtarzalnego piękna, które jak mam nadzieję, choć w części udało mi się utrwalić. Zdjęcia pochodzą z różnych pobytów i ... z różnych sprzętów. Najczęściej z tzw. małpek, więc darujcie ziarno - to się więcej nie powtórzy :)
Nie chcę tworzyć odrębnego posta dla naszego Bałtyku, więc te ostatnie cztery zdjęcia dołączam głównie z tego powodu, że nasze morze jest nieodłącznym elementem kojarzącym mi się ze Szwecją.
To zbiór wspólny naszych krajów i etap podróży, który przenosi mnie już mentalnie w inną przestrzeń.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHaaaa, ile wspomnień!
OdpowiedzUsuńTe wysepki, zatoczki, bezkres nieba zlewający się z taflą wody i chłodne, aż 'rześkie' barwy! Pomimo Twojej wiedzy i miłości zwłaszcza do naszych terenów, to w Szwecji powinieneś zacząć pisać książkę! ;)
A, proponuję rozważyć pomysł wstawienia jakiś fot z Irlandii sprzed lat, podejrzewam, że gdzieś je trzymasz!
hey! dzięki za komenta! Mam oczywiście zdjęcia z Irlandii, może to rzeczywiście dobry pomysł. To była jeszcze fotografia analogowa, na filmie! Do zrobienia, do zrobienia ;)
UsuńSzwedzka a jakoby polska :D
OdpowiedzUsuńPiękne !
dziękuję za pochwałę.
UsuńW rzeczywistości tej Polski jest tam bardzo niewiele. Wszędzie skały i kamienie:)
zdjecia sa wyjatkowe!
OdpowiedzUsuńWszystkie foty świetne, a czwarta z kolei - deserowa ;-)
OdpowiedzUsuńNie powiem , ładne zdjęcia ładne , przyjemnie się ogląda , ja z kolei mam trochę zdjęć z jeziora Malaren . Może nie są tak ładne jak Twoje ale myślę że też niczego sobie . Gdybyś kiedyś chciał obejrzeć to zapraszamy oczywiście razem z moją bratową .
OdpowiedzUsuńno jasne, że chcę, ale gdzie mam ich szukać?
Usuńna Kolejowej , ale to już chyba po moim powrocie jakoś się umówimy
UsuńOstatnie wakacje miały być w Szwecji...do tej pory nie żałowałam, że stało się inaczej...do tej pory! Super zdjęcia!
OdpowiedzUsuńGłosie, w przyszłym roku zabieram Wojtka na Szwedzkie plenery z rybołowem w tle. Jak Go przekonasz, to zabieraj się z nami :)
UsuńJadę!
OdpowiedzUsuń...a to zaskoczenie, a myślałam, że trzeba byloby spalić "Biebrzę", ażeby Cię gdzieś wyciągnąć...:)...No cóż...to pewnie ten rybołów...ten to ma "siłę przebicia":)
Usuń