Warmio-Sarnio, tak mógłbym nazwać moją ukochaną krainę po ostatnich trzech wyjściach. Nie żebym nie spotkał i nie widział niczego więcej, nie. Ale sarny były w dominacji i ten post też będzie w dominacji. Jelenie jakby ucichły, rykowisko raczej za nami, a sarny szaleją, szaleją, a kozły się śmieją, się śmieją, ech! Tak zapewne zinterpretowałaby to Kora, wokalistka niezapomnianego Maanamu, którego walory doceniłem po latach. Zwiedziłem sporo nowych miejsc i wytypowałem kilka miejscówek z naprawdę ogromnym potencjałem. Odwiedziłem po drodze łąki Maruńskie - Grażynko, to cudowne miejsce!
Trzeba przyznać, że rzut pendrivem od Olsztyna są wsie jak malowane i poukrywane w takich kadrach krajobrazu, że dech zapiera. Cudo!
W najbliższych tygodniach posprawdzam co w trawie piszczy, ale już namierzyłem myszołowy, znalazłem świeże tropy łosia, superjelenia łączkę, podmokłe trzcinowiska, torfowiska otulone brzeziną, no po prostu super. Oby był czas to wszystko zwiedzać. Ale wracając do rzeczy, przedstawiam kilka sarnich kadrów i nie tylko. I nie tylko sarnich ma się rozumieć :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz