Wracając, już o widnym poranku, spotkałem wiewiórkę. Była ukryta w cieniu gałęzi starego świerku, do tego pod światło. Uznałem, że jest jakiś urok tej sceny, a ponieważ "ognistowłosa" była bardzo blisko, zrobiłem co do mnie należało ... zdjęcia. Tytuł, no właśnie. Rykowisko - nierykowisko, ponieważ wszystko co opisałem działo się w nieustającym akompaniamencie ryczących byków. Poległem, nie udało mi się żadnego sfotografować.
środa, 10 września 2014
Rykowisko ... nierykowisko.
Dziś w lesie byłem o 4 rano, na dobrą godzinę zanim zaczęło się przejaśniać. Ten nadmiar czasu był mi potrzebny, bo dotrzeć na polanę, na której zwykle harcują "rykowiskowe byki". Nawykowo poruszałem się bardzo cicho. Szedłem leśną drogą, po obu stronach której rosła gęsta grabina. Nagle usłyszałem rumor w odległości ... 4 metrów ode mnie! Wiedziałem, że to byk. Był odważny, nie ustąpił ani na krok. Stał przodem w moją stronę i nerwowo wciągał powietrze w nozdrza starając się mnie zidentyfikować. Było absolutnie ciemno i wiatr mi sprzyjał. Ani jego, ani mój wzrok nie wnosił niczego do tej sytuacji. On mnie wywąchiwał, a ja go wysłuchiwałem, to wszystkie zmysły jakie mogły być użyteczne w tej ciemnicy. To co mnie najbardziej zdziwiło, on regularnie na mnie warczał. Takiego dźwięku byka jeszcze nie słyszałem. Dzik i owszem, robił tak wielokrotnie. Ale gdy się zerwał w pierwszej chwili, usłyszałem zdecydowane uderzenie porożem o gałęzie. To było niezwykle ekscytujące. Tak bardzo pochłonęła mnie ta sytuacja, że nie wpadłem na pomysł, by włączyć kamerę i chociaż nagrać te dźwięki! Palant! Dosłownie tak o sobie pomyślałem, gdy scena dobiegła końca. Czterysta metrów dalej podszedłem byka na ok. 40 metrów, ale nie dał się sfotografować. Ciągle było zbyt ciemno, a byk stał dodatkowo w chaszczach. Minąłem tą pierwszą polanę, poszedłem ciemnym lasem, minąłem drugą polankę - również nic. Na trzeciej polanie stał koziołek ... ufff! Bardzo poprawił mi humor. Podszedłem na ile mi teren pozwolił, blisko, 25-30 metrów. Szybko przemieszczająca się mgła nie ułatwiała mi zadania. Co chwila przykrywała koziołka kołderką, która czyniła go niewidocznym.
Wracając, już o widnym poranku, spotkałem wiewiórkę. Była ukryta w cieniu gałęzi starego świerku, do tego pod światło. Uznałem, że jest jakiś urok tej sceny, a ponieważ "ognistowłosa" była bardzo blisko, zrobiłem co do mnie należało ... zdjęcia. Tytuł, no właśnie. Rykowisko - nierykowisko, ponieważ wszystko co opisałem działo się w nieustającym akompaniamencie ryczących byków. Poległem, nie udało mi się żadnego sfotografować.
Wracając, już o widnym poranku, spotkałem wiewiórkę. Była ukryta w cieniu gałęzi starego świerku, do tego pod światło. Uznałem, że jest jakiś urok tej sceny, a ponieważ "ognistowłosa" była bardzo blisko, zrobiłem co do mnie należało ... zdjęcia. Tytuł, no właśnie. Rykowisko - nierykowisko, ponieważ wszystko co opisałem działo się w nieustającym akompaniamencie ryczących byków. Poległem, nie udało mi się żadnego sfotografować.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wiewióra jakąś zdobycz ściska w łapce :-)
OdpowiedzUsuńjestem pewny, że ukradła mi ... kadr i trzyma schowany w łapce :)
UsuńOch, jak ja Cię rozumiem. U mnie zaczęły ryczeć koło 21.00. w kilku miejscach na raz, ale dość daleko Tuż po 1.00, jeden byk przechodził jakieś 10 metrów od bramy i ryczał koncertowo. Niestety mimo pełni mgła wszystko przykrył i tylko czarno zielona kasza została na zdjęciach - wszystkie ad kosz.
OdpowiedzUsuńniestety, a rano przestają ryczeć jak tylko dnieje ...
UsuńOj ta mgła. Ta to dopiero scenerie buduje. A tak z innej beczki. Jakąż to korzyść materialną przyjął rudy bandyta za pozowanie. Bo rzeczywiście, coś ewidentnie w łapie trzyma.
OdpowiedzUsuń30 Euro ... cwaniak ;)
UsuńRuda wyśmienita
OdpowiedzUsuń