Wyjechałem z domu o 5.30! Wiem, to albo starość albo głupota. Na granicy Puszczy od strony Trękusa byłem o 6.00!!! Po prostu świetnie! Śnieg sypie, ciemno jak w ... Puszczy i do świtu daleko.
Oparłem się o samochód i stałem jak kołek dobre pół godziny. Nie chciałem iść, bo jeżeli miałbym coś spłoszyć, to chciałbym chociaż móc zobaczyć co to było, o ewentualności zrobienia zdjęcia nie wspomnę. No ale rozsądek, rozsądkiem, a wilka ciągnie do lasu! Znaaaacznieeee za wcześnie wyruszyłem przed siebie. Na polankę, co do której zwykle mam uzasadnione nadzieje, doszedłem w absolutnym półmroku. Mimo szczątkowego światła, jakieś 150 metrów przede mną zauważyłem małą plamę na polance. Wydawało mi się, że to warchlak lub lis. Pamiętałem jednak, że o tej porze dnia, przy tak słabym świetle, nasz zmysł postrzegania pracuje w 90% w oparciu o interpretację, która powstaje wg jakiegoś dziwnego algorytmu w naszej "centralce". Oznacza to, że do rzeczywistego obrazu, który stanowi +/- 10% obserwacji, resztę dopowiada mózg. To z tego powodu co chwila mi się zdaje, że widzę zwierzę! Mało tego, mózg te artefakty wprawia w ruch! Obserwowany pień ściętego drzewa staje się buchtującym dzikiem, konar idącą sarną, a krzewina w zależności od wielkości, jednym lub drugim! Nasi przodkowie chyba woleli widzieć więcej niż raz nie zauważyć np. ... POŻERACZA ERECTUSÓW! Tym jednak razem byłem pewny, że to jakieś stworzenie. Do wschodu pozostawało ponad 20 minut. Pomyślałem, trudno, złota zebra to nie jest! Najwyżej stracę. Gdy podszedłem bliżej, okazało się, że mimo padającego obficie śniegu, najnormalniej w świecie, na środku polanki, jak gdyby nigdy nic, leży zwinięty w kłębek lis!
No wiecie co! - taka głęboka myśl właśnie przeleciała mi przez głowę!
Wydało mi się to zresztą, bardzo trafionym, inteligentnym i wprost akuratnym podsumowaniem dokonanej obserwacji. Miałem na sobie maskowanie zimowe, to fakt. Nie mniej jednak teren otwarty, bez najmniejszej szansy ukrycia się za czymkolwiek. Wiecie, Wy to teraz czytacie szybko, ale czas poleciał, zaczęło robić się nieco jaśniej. Z naciskiem na nieco. Wycelowałem w lisa. ISO 1600, czas 1/40 sekundy, klęczę, aparat na monopodzie. I tak portretu w tych warunkach nie zrobię, pomyślałem, wystarczy zatem jak utrwalę tę sytuację. I tak powstała druga, ponadprzeciętna w swej błyskotliwości myśl tego poranka! Jestem w szoku, boję się jutra! Dotknięty palcem geniuszu, realizuję drugą myśl - utrwalam sytuację!
Zdjęcie dokumentujące wyszło mniej więcej tak ...
Ale żeby nie było tak pięknie, pokażę co aparat widział w ciemności przed moją ingerencją!
No! Jak mówię, że było ciemno, to mówię:)
Aaaaaa, jeszcze jedno! Moja ingerencja nie polegała na tym, że z siedzącego lisa zrobiłem leżącego! To inne zdjęcie! (musiałem to napisać, bo gdym tego nie zrobił, to wiem, co napisałby w komentarzu Bagienny! Niestety bywa bystry, a jak widzicie, mi zdarzają się raptem dwa przemyślenia na dzień!
No i na koniec, pokażę gdzie byłem.
Fajne miejsce, sporo wszystkiego, jeleni, dzików, ale przy takim opadzie jak dziś ... sorki! ;)
Pięknie biało dookoła :) a u mnie dziś szaro i mokro .. Lisek świetny! Pozdrawiam Hania
OdpowiedzUsuńdziękuję Haniu, szczególnie za tego liska, który w żaden sposób nie jest fajny :) Był mi po prostu potrzebny do napisania tego tekstu, a Ty jesteś po prostu miła i kulturalna. Jeszcze raz dziękuję :)
UsuńJest świetny!! :D Nie myślę tu o jakości zdjęcia, tylko o lisku zwiniętym w kłębek w śniegu... i sprytnie wypatrzonym przez Ciebie :) Pozdrawiam
UsuńLubię lisy ale nie lubię jak mi z pod budy wynoszą porcje rosołowe i do tego bez sesji zdjęciowej.Niema nic za darmo.To oczywiście żart.
OdpowiedzUsuńtaaaa, znam ten ból! Ale wiesz, że wielokrotnie winiłem lisy za znikanie zanęt, a ostatnio na rabunku wpadła ... kuna! :)
UsuńJa to bym się nawet i z takiego lisa cieszyła jak dziecko... :) Pierwsze zdjęcie powiesiłabym sobie na ścianie, bo wygląda jak obraz, te drzewa takie "niedokończone", urywają się nagle gdzieś w środku zdjęcia, no i jest ono aż nieprawdopodobnie dwuwymiarowe.
OdpowiedzUsuńJa w końcu jutro też śmigam do lasu odetchnąć.
hej Mglista, ale fajnie, że zaglądasz :) Robię obrazy z moich zdjęć na płótnie malarskim - canvas. Niedługo odpalam portal z pełna ofertą :) Ale jestem pewny, że sama zrobisz sobie najlepsze zdjęcie:)
UsuńBajeczka :). Tylko wzdycham i również uważam liska za bardzo udane i udokumentowane spotkanie. Ale ja jestem tylko amatorem, moje liski są zdecydowanie słabsze, a i tak dumna jestem jak paw. Las jest po prostu bajkowy...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kasia z Olsztyna.
co Wy Wszyscy z tym lisem ?!? :)) on jest fotograficznie okropny. Był wyłącznie pretekstem do tekstu, potrzebowałem go takiego. Jego albo cokolwiek w ciemnościach :) No ale dzięki, dzięki :)
UsuńIiiiiiiii tam Krzychu :)!!. My oglądacze patrzymy nieco inaczej, Ty już jesteś "skrzywiony" i pewnych rzeczy nie dostrzegasz :). I nie kłóć się, hi, hi, lisek fajoski :). Pozdrawiam, Kasia z Olsztyna.
Usuńdobra, nie będę się spierał - fajoski! :)))
UsuńWłaśnie wróciłam z lasu. Pięknie jest do zwariowania. Ostatnia śnieżyca super.
OdpowiedzUsuńmasz jakieś zwierzołki?
UsuńPoszłam na zimorodka, zabłądziłam i wróciłam z łąbędziem.
Usuńjak to zabłądziłaś??? u siebie??? :) Przecież jesteś tam z każdą trawką na TY! :)
UsuńLeśny trzeba było nie czekać i dawać foty z całkowitej ciemności. Wielokrotnie juz wspominałam, że i tak dążysz do nich. Śnieg czyni bajkowy klimat nawet na drogach okolicznych, ale brak śladów ludzkich czyni śnieżny świat jeszcze bardziej...
OdpowiedzUsuńwłaśnie z powodu tych braków ludzkich stóp i opon ludzkich samochodów (niech pomyślę, czy są jeszcze jakieś inne) tak lubię wystartować do lasu na świeży śnieg :)
Usuń"Bywa", to bardzo dobre określenie, gdyż szczerze mówiąc nie bardzo kumam (określenie zoologiczne) o co chodzi (a czytałem dwa razy!)!
OdpowiedzUsuńno chyba nie sądzisz, że ja kumam! Piszę coś, żeby robiło wrażenie, że towarzyszyły temu procesowi jakieś przemyślenia i tyle. :)
UsuńNo i bardzo przepraszam, ale "bywa" nie jest określeniem ilościowym, cos może bywać równie dobrze bardzo często! Jak ja kiedyś w pewnym klubie ... bywałem bardzo często :))
Etam, przecież ja nie o bywaniu tylko o Twoim skomplikowanym procesie myślowym. A może walnę jeszcze ze trzy mięty (zaczynam się uzależniać) i jednak skumam :)
OdpowiedzUsuńŻeby to skumać, musisz z poziomu mięty, przejść na poziom mnienty, bo jak wiesz nie ma mnientkiej gry;)
Usuńmoże trochę nie na temat, ale właśnie wróciłem z twojej prezentacji z nocy biologów, i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem wiedzy i profesjonalnego przekazu, nie sądziłem, że można ten pozornie znany temat, przedstawić w tak ciekawy sposób. Oglądam wiele filmów przyrodniczych i twój wykład, mimo że na temat mniej egzotyczny niż zazwyczaj na national geographic, niczym tym przekazom nie ustępował. gratuluję !!!
OdpowiedzUsuńeee, dzięki, ja po chorobie, sala pusta jak lej po bombie, ale cieszę się, że się podobało :)
Usuń