W nocy lało jak jasna cholera, więc już przez sen uznałem, że podszyt będzie miękki i cichy, co oznacza, że warto będzie wybrać się do liściastego lasu.
Lasy liściaste i mieszane, gdy jest sucho, są praktycznie niedostępne dla mnie jako tropiciela zwierząt.
Liście zalegające grubą zwykle warstwą na ziemi, są hałaśliwe więc poważnie ograniczają szanse na podejście czegokolwiek poza sosną. ;)
Ale dziś!
Dziś był ten dzień!
Tzn. pod względem cichości podszytu, bo ogólnie to może i byłby, gdyby nie szczególnie silny wiatr.
Zwierzęta tego nie lubią.
Wszechobecny szum, łamane gałęzie i rozmiatane wiatrem zapachy kompletnie je dezorientują.
Zwykle w takich razach chowają się w ostojach i matecznikach, by uniknąć niechcianego spotkania.
Wiedziałem, że padający deszcz nie ułatwi obserwacji w i tak problematyczną pogodę.
Ale pewnie tak już jest, że każde wyjście, każda sesja służy powstaniu jednego, tego jedynego zdjęcia.
Dziś, oczywiście wyłącznie w mojej subiektywnej ocenie, tak właśnie było.
Aby nie budować napięcia zacznę od niego właśnie!
Deszczowy półmrok dodał od siebie to czego szukam w leśnej fotografii - tajemnicy, zgaszonej kolorystyki i niedoświetleń!
W dodatku mimo trudnego, gęstego lasu, udało mi się go spanoramować.
O szczęściu spotkania o tej porze roku byczka-młodzieńca w pełnym uzbrojeniu, nie wspomnę.
Większość starszych od niego byków, od jakiegoś czasu chadza już bez poroża.
Po chwili wykonałem mu kolejne zdjęcie:
Co za radocha, a dzień zapowiadał się nieciekawie.
Poniżej o rok starszy kolega już bez wieńca.
Zmoczone deszczem strąki grzywy zwisały pod ciężarem wchłoniętej wody.
Po dwóch godzinach jakby przejaśniało. Zdjęcia nabierają innej przestrzeni i kolorytu.
Pani zięba w cieniu i ...
... pan zięba już w słońcu.
Tu rosną jedne z największych sosen tej części lasu. Boję się wyrokować ile mogą mieć lat ale sądzę, że spokojnie ponad dwieście, a znam jeszcze większe! Szczerze powiedziawszy większych w Polsce jeszcze nie widziałem. Nie można obojętnie przejść obok tego monstrum! Ogrom pnia robi zniewalające wrażenie.
Pędzone silnym wiatrem chmury przepuszczały światło to tu, to tam, oświetlając las wybiórczo.
To zawsze pozwala na pobawienie się planami.
W tej okolicy tak gigantycznej wielkości dęby wciąż rosną. Do wykonania fotografii zainspirował mnie jednak ten, leżący.
A na zakończenie idąc w pobliżu tajemniczego leśnego jeziora ...
A raz słońce, a raz deszcz ;)
Cudne zdjęcia jeleni.Pani zięba skromna ale pan zięba z błyskiem w oku :-) Żyjące jak i poległe kolosy zawsze robią wrażenie. Podziwiam Twoją determinację :-)
OdpowiedzUsuńMario to miłość, to nie determinacja, ale pomijając wszystko inne to i tak zawzięty ze mnie tatarzyn :)))
UsuńDwójka piękna! Czy one już zrzuciły zimowa sierść, bo ten jaśniutki zadek to jakby nowy?
OdpowiedzUsuńNie, to ciągle zimowe futerka :) ciemno tam dookoła jak w psiej budzie i taki kontrast wyszedł.
UsuńNie bawię się w podchodzenie zwierzyny bo mi nie wychodzi ale domyślam się , ze suche liście niwelują do zera jakiekolwiek możliwości. Sama staram się chodzić jak najciszej i nawet na zwykłym spacerze drażni mnie głośne chodzenie osób towarzyszących...
OdpowiedzUsuńI ja dlatego zawsze łażę samotnie :)))
UsuńPiekna sceneria trzeba miec szczescie zeby utrwalic takie zdjecia -prawdzwy artysta Krzysku z Ciebie serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdziękuję Ci Wando najserdeczniej, artysta to może nie, ale staram się podglądać las i pokazywać go Wam najlepiej jak umiem :)
UsuńTen jeleń w ciemnicy leśno-pogodowo-porannej bardzo tajemniczy, otoczenie też takie jakieś malarskie. I świetne graby (chyba) otaczające potwora sosnowego
OdpowiedzUsuń