Ileż to już napisano tomów na temat roli przypadku?
Świat podzielił się na zwolenników istnienia przypadku i tych, którzy są pewni, że przypadek nie istnieje.
Należę do tych drugich.
Wychodziłem dzisiejsze zdjęcie oj wychodziłem. Pleców i nóg nie czuję. :)
Zająca spotkałem w szóstej godzinie łazęgi i nie pozwolę zrzucić efektu spotkania na karb li tylko przypadku.
Od pewnego czasu (gdy schrzaniłem naprawdę wyjątkową okazję na tzw. życiówkę) co rusz sprawdzam ustawienia aparatu czy aby pasują do aktualnej sytuacji, ta bowiem w lesie zmienia się co chwilę, a rzeczy dzieją się szybko i trwają sekundę.
Zając szedł tą samą leśną dróżką co ja i w dodatku wektor jego przemieszczania się był przeciwny do mojego. Ma to fundamentalne znaczenie dla możliwości spotkania się w pewnej części drogi. Gdy zobaczyłem nadbiegające za lekkim wzniesieniem uszy, natychmiast kucnąłem tracąc go tym samym z oczu.
Gdyby zając zmienił kierunek i wszedł w las, już bym go więcej nie zobaczył.
Podjąłem zatem pewne ryzyko ale wiedziałem do czego zmierzam.
Chciałem mieć go jak najbliżej, gdybym stał, nic by z tego nie wyszło. No wiecie, perspektywa i te rzeczy. Gdyby go "zdjął" z pozycji stojącej, nie byłoby widać tej cudownej lewitacji.
Nagle pojawił się - trzask - migawka odpalona.
Jest! Mam go!
Ale jednak coś poszło lepiej niż zaplanowałem.
Czyżby jednak przypadek, czy po prostu jak mówi młodzież - fartło mi się?
Teraz nie ma to już dla mnie znaczenia, fartło, nie fartło, przypadek, nie przypadek, nie wiem.
Byłem w odpowiednim miejscu i najwyraźniej wyzwoliłem migawkę w odpowiednim czasie i już.
Uchwyciłem go w momencie gdy wszystkie łapy znalazły się w powietrzu.
Elegancko!
Do tego ekspozycja pod światło - wszystko tak jak lubię.
Gdybyście zobaczyli moją minę podczas oglądania zdjęć po powrocie, gdy trafiłem na to właśnie ujęcie.
Później opublikuję pozostałe zdjęcia z tego spotkania ale dziś pozwólcie mi celebrować tą jedną, wymarzoną chwilę. :)
To zdjęcie jest dla mnie sowitą nagrodą za naprawdę nadludzki wysiłek jaki włożyłem w dzisiejszą wyprawę.
Dziękuję Wszechświatowi za wszystko co mnie dziś spotkało, ponieważ było tego sporo, a wszystko było zaskakująco piękne. :)
Przypadek pieprzem i solą przygody.
OdpowiedzUsuń... przyrody ;)
UsuńŚliczne zdjęcie :D Achh zając są urocze.
OdpowiedzUsuńbardzo urocze :)
Usuń:)))))) Cieszę się wraz z Tobą :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, niech to będzie miły dzień dla wszystkich :)
UsuńTaka fota i od razu nogi nie bolą, plecy nie bolą, a świat jest piękny. Super!
OdpowiedzUsuńświat jest piękny ale nogi bolą :))) dziękuję Grażynko :)
UsuńNo nieźle, wygląda jakby miał zaraz zniknąć w statku obcych..
OdpowiedzUsuńno właśnie :))))
UsuńOj, fartło Ci się :-) Zdjęcie rewelacyjne! Miałam kilka takich przypadków w życiu i doskonale rozumiem Twoje emocje. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńi kto by pomyślał - zając, a tyle radochy :)
UsuńŚwietne! Jest się z czego cieszyć! :-)
OdpowiedzUsuńrobiłem zwykłe zdjęcie, a tu taka niespodzianka :)
UsuńTakie niespodzianki są super! Fotka naprawdę wymiata :).
OdpowiedzUsuńdla takich niespodzianek wychodzi się w teren :)
UsuńNaprawdę super zdjęcie! To się fartło widzę, naprawdę... Wygląda jakby lewitował w powietrzu, albo ktoś niewidzialny złapał go za fałdy skórne i podniósł do góry :))
OdpowiedzUsuńniespodziewany efekt, ale to fakt :)))
Usuńrewelacyjne ujęcie !:) wychodziłeś, spotkałeś, zaplanowałeś , pstryknąłeś.... los dosypał swoje 3 grosze i przy takiej współpracy niesamowita niespodzianka gotowa :D Naprawdę urzekająco radosne zdjęcie :) Gratuluję :)))
OdpowiedzUsuńKalinko, żebyś wiedziała, że jest coś na maksa radosnego w tej focie, bo cały czas gdy na nią spojrzę, pyniol mi się śmieje z radochy ;)
UsuńNatomiast co do składowych sukcesu, jeżeli tak można to nazwać, to raczej ja dołożyłem 3 grosze, a wszystko było jednak w rękach samej natury ... losu, jak zwał :)
Znakomita fota :) Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)pozdrawiam.
Usuń