Dziś, gdy piszę tę opowieść, termometr wskazuje trzy na plusie.
Zima się skończyła. Oczywiście nie ta astronomiczna, (na szczęście jest chociaż ta, nomenklaturowa) a ta do której, przynajmniej w teorii, przypisana jest śnieżna biel.
Gdy miną kolejne dekady, dzieci będą pytać rodziców, skąd wzięła się nazwa śnieżna biel :)
Te, które będą chciały, że tak powiem, organoleptycznie sprawdzić czym jest śnieg, będą musiały polecieć do np. Hiszpanii.
Takie czasy.
Niezmiernie żałuję tego, że ostatnie trzy zimy były w najlepszym wypadku tygodniówkami.
No cóż, jak to mówili moi rodzicie, "gdy się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma!"
Tym samym publikuję dziś bardziej wspomnienie, choć dotyczy zaledwie sprzed trzydniowej sytuacji.
To był dzień, w którym podążałem wilczym szlakiem, więc stosunkowo rzadko szedłem leśną drogą, choć to się również zdarzało, ponieważ wilki chętnie korzystają z tego typu ułatwienia.
Wilcza ścieżka zawiodła mnie w dość specyficzne miejsce. Konfiguracja drzew utworzyła coś niczym tunel, korytarz, w sumie jakby schowek. Miejsce o tyle ciekawe, że niespodziewane w tym miejscu.
Trzeba na nie dosłownie wleźć gdyż jeszcze 20 metrów wcześniej nic nie zapowiadało takiej enklawy.
Jak widać wilki wiedzą co dobre dla jeleniowatych i gdzie ich szukać.
Tym samym ja również je tu znalazłem.
Stały w tym specyficznym "leśnym uchu" czujnie się rozglądając. Głupie nie są, czują obecność drapieżników, więc jak widać każdy osobnik obserwuje inny fragment okolicy.
Przy takiej czujności o bliższym podejściu nie ma mowy. Moje 420 mm w takich razach to znacznie za mało. Ale nie narzekam, przynajmniej mogę pokazać nieco więcej ich środowiska, pięknego było nie było fragmentu lasu.
Nagle wszystkie głowy zwróciły się w jedną stronę! Początkowo nie wiedziałem co je zaniepokoiło.
Dopiero po chwili moim, a wcześniej ich oczom, ukazała się łania z innego stada.
Konsternacja trwała dłuższą chwilę.
Spokój jednak nie nadszedł, ponieważ po chwili pojawiły się też byczki.
Nie dane było mi je zobaczyć w całości. Zabrakło mi motywacji do podjęcia próby podchodu. Uznałem, że spłoszenie ich z tego akurat miejsca byłoby mocno nie fair.
Wiem przynajmniej, że jakby co, zastanę je tu jeszcze nie raz.
Stado spokojnie poszło w prawą stronę, a ta jedna "czujka" bacznie przyglądała się kawalerowi, który najspokojniej w świecie przegrzebywał wszędobylskie jagodziny.
Gdy kawaler odszedł, nagle cała uwaga "czujki" została skierowana na moją skromną osóbkę! ;)
Na szczęście pozostałem do końca niezidentyfikowany jako źródło lęku, a co najwyżej niepokoju.
Stadko odchodziło niespiesznie, a to co prezentuje łania z lewej strony to nie atak paniki, a zimowego szaleństwa. Rozbrykała się jak niesforny dzieciak w akcie nagłej zabawy.
Scena dzięki temu również była zabawna, a obserwacja interesująca.
Jej podskoki zostały najwyraźniej zinterpretowane jako zaproszenie do "podbieżki", bowiem stadko poderwało się instynktownie, by po chwili uspokoić się i jednak przejść do formy spacerowej.
A las był ... zimowy tego dnia, czego o dzisiejszym powiedzieć się już nie da.
Żal tej zimy-tygodniówki, ale myślę, że wykorzystałem ją jak mozna. Do lasu 'biegałem' codziennie. :) a teraz znowu powróciła szara jesień, bo wiosną to bym tego narazie nie nazwał. ;)
OdpowiedzUsuńŁanię-wariatkę poniosła pewnie endorfina. ;)) Ciekawa obserwacja!
Fajnie, że miałeś taką możliwość codziennego wyjścia w teren. Zazdrościć :)
UsuńDziś, gdy to piszę... u mnie 10 stopni na plusie. Takiego śniegu w tym sezonie nie widziałam na żywo. Moje dzieci (obecnie dorosłe) już wiele lat temu pytały mnie, co to znaczy, że śnieg się skrzy (w jakimś wierszyku było takie określenie), a ja mimo zimy nie mogłam im takiego porządnego skrzenia pokazać, bo zimy były już ciapowate, mało mroźne. Wnuki (jak już będą) pewnie zapytają, co to w ogóle jest ten śnieg. Ale za to podobno są poważne prognozy, że Polska będzie potęgą winiarską (za sprawą nie tylko przetwórstwa, ale własnych winnic, ma się rozumieć). Ja jednak wolę te zimowe klimaty i porządną zimę ze śniegiem po pas, tak że to ocieplenie raczej mnie nie cieszy.
OdpowiedzUsuńStadko prześliczne "ustrzeliłeś", to "leśne ucho" fantastycznie wygląda, a być tam... to musi być bajeczne uczucie :). Że łania średnio była Tobą zainteresowana, to się nie dziwię, skoro przed chwilą podziwiała takiego urodziwego czworonożnego kawalera :). Pewnie z tej uciechy tak tańczyła! Tyle pożytku z takiej słabej zimy, że zwierzętom bardzo nie doskwiera zimnem i głodem.
Żeby robić dobre wina, potrzebna poza dobrymi szczepami, jest bardzo wysoka kultura pracy.
UsuńPolacy nadają się do pędzenia wódy, co do wina pozwolę sobie zachować pewną powściągliwość aczkolwiek nie pozbawioną nadziei na nowe kierunki rozwoju ;) Co do mojej porażki z jeleniem w konkursie piękności ... no cóż, życie jest brutalne. :)
Polacy już robią dobre wina:-) pojawia się u nas coraz więcej plantacji winorośli, choćby w takiej miejscowości jak Wola Węgierska, wina czerwone, białe, różowe, naprawdę dobre:-) a destylat na owocach ... no mniam! niech się chowają fabryczne wyroby, a jakie "nastojanki" potem wychodzą:-)
OdpowiedzUsuńObserwuję łanie z daleka, jak wychodzą na łąki, drżąc w duchu, żeby jak najszybciej zeszły z tych białych przestrzeni; wczoraj miały do pokonania ogrodzenie z żerdzi, jedna przeskoczyła, może stuknęła kopytkami, stadko rozbiegło się przestraszone, ale potem kolejno przeskakiwały i kryły się w zaroślach; udaje Ci się tak blisko podchodzić do zwierząt, obserwować ich zachowania ... myślałam, że stada łań dowolnie się łączą;
pozdrawiam serdecznie.
Czasami, np. w sytuacji zagrożenia atakami drapieżników, jelenie zbijają się w większe stada. Gdy wszystko toczy się normalnie, jelenie są terytorialistami i raczej żyją w swoich, ustalonych konfiguracjach. Oczywiście byki nie trzymają się ze stadem łań. Tylko młodzieżówka. Jeżeli Polacy robią dobre wina, to ja jeszcze nic o tym nie wiem, ale poszukam, posmakuję, chętnie zmienię zdanie. :)
UsuńJuż działa. Las i zdjęcia zimowe są po prostu zachwycające. Szkoda, że to białe piękno tak krótko trwało. U nas wczoraj było 12 stopni a dzisiaj od rana +7.
OdpowiedzUsuńJa również bardzo tego żałuję. W roku czekam tylko na dwie rzeczy, na rykowisko i na zimowy las. Z tym drugim od kilku lat jest słabo :(
Usuń