Długo czekałem na sobotę.
Chyba najdłużej.
Ostatnie tygodnie poprzecinane były świętami czy innymi dniami wolnymi, więc to był prawdopodobnie pierwszy od dawna kompletny tydzień.
Nic zatem dziwnego, że wpadłem do lasu jak bezdomny do MOPS-owskiej stołówki.
Wszystko co widziałem wydawało się snem, marzeniem i było za darmo.
Żarłbym ten las jak elew suchary. Mimo absolutnego pośpiechu podszytego niepokojem, miałem czas zauważyć, że "łysy cienko śpiewa". Tego dnia nie był, jak widać, w najlepszej formie.
Księżyc sfotografowałem, a ciepło-czerwonego wschodu już nie. Moja natura zawsze mnie zaskakuje.
W delikatnym półmroku udało mi się w miarę cicho dotrzeć do skraju lasu. Liście i trawy były zmrożone i niestety chrupały jak rozgniatane chipsy. W lesie, by ograniczyć ilość dźwięków, znalazłem jeleni szlak i stąpałem wąską, wygniecioną racicami ścieżynką. Jelenie idą zdyscyplinowanie, jak baletnice, więc ich wąskie ścieżki zmuszają do kontroli sposobu "iścia". Za szybko się nie da.
Polanka, ufff, znacznie jaśniej, choć wciąż niezbyt jasno.
Zakradłem się w miarę cicho i stanąłem w bezruchu jak znak drogowy, jak kołek znaczy.
Okazało się, że ten bezruch po coś jednak był. Przydał się.
Kozioł schodzący z porannego pola nie zauważył mnie. Dość komfortowo mu się przyglądałem.
Jego męskość nie dość, że obficie wyeksponowana, to jeszcze wychwyciła jakieś metafizyczne światło. Pomyślałem, że chociaż taka rekompensata za typowy o tej porze roku brak parostków.
Naprawdę lubię niedoskonałości techniczne zdjęć powstających w półmroku. To fragmentaryczne wyostrzenie na łopatce wydało mi się wystarczające, choć oczywiście przypadkowe.
Stoch nie powstydziłby się tego lotu!
Do uszu i do tego moich, dotarł niespodziewany jak na styczeń dźwięk!
Wiadomo, że od kilku zim, z tytułu ich amatorskiej rachityczności, część żurawi zostaje w kraju. Ale obserwowanie ich zimą to zawsze rodzaj niespodzianki.
Piękne ptaki i tyle, mimo, że o tej porze roku trudno mówić o kolorystyce ... jakiejkolwiek :)
Po jakimś czasie ale wcześniej niż później, zaświeciło słońce. Na międzywiejskich przestrzeniach żerowały gromadnie wrony. Nie miałem na nie czasu ale na chwilkę przerwałem niepohamowany ciąg na las. Głównie z tego powodu, że szersze kadry pokazują Warmię, a to jest wartość ponad wartościami.
W końcu w lesie!
Długo nie musiałem czekać na wymarzoną obserwację. Las okazał się gościnny i łaskawy, choć mimo słonecznej pogody, zacieniony.
Gdy patrzę na subtelność z jaką wyprowadza wykroczną kończynę, popadam w "poraztysięczny podziw". Ten kąt obserwacji i jej poza, uwidoczniły wymiona. Rzadki widok.
Ciekawość.
Duchy lasu.
Nasze kochane LP ma wiele pomysłów jak pewne rzeczy robić gorzej.
Niezwykle inwazyjne zręby przy pomocy harvestera mają tylko jedną zaletę - ekonomię. Więcej zalet brak. Areałowe odkrycie ziemi to najkrótsza droga do zbliżających się problemów. Za dwa, trzy lata w przesuszonej glebie, z kształtowanej dziesiątkami lat mikoryzy pozostaną wspomnienia. Wzrastającą monokulturę sosnową zaczną gnębić choroby grzybicze i wirusowe. Szkoda słów.
Lepiej wróćmy do nietkniętego póki co lasu, tym bardziej, że tego dnia był uroczy.
Nad głową zobaczyłem złotego kruka!
Gdy on zauważył mnie, wykonał taką właśnie figurę. Starał się zatrzymać w miejscu i zawrócić.
Lśnił jak znaczek tzw. "gapa" wpięty w klapę munduru oficera lotnictwa marynarki wojennej!
To detaliczne porównanie wynika z faktu, że mój niezapomniany wujek, a nasz rodzinny "top-gun", był właśnie pilotem, oficerem lotnictwa marynarki wojennej i Jego mundur wydawał się nam, młodym chłopakom, najpiękniejszym mundurem ze wszystkich mundurów całego świata. Piszę to mimo tego, że jestem pacyfistą, nigdy nie interesowałem się wojskowością, ale ten wujek był dla nas ważny, a jego mundur najpiękniejszy i już! :)
Tego dnia, ten konkretny kruk również wydawał się być najpiękniejszym ptakiem ze wszystkich ptaków, a inne kruki to już na pewno nie miały szans! ;)
Piękna było tego dnia znacznie więcej, choć funkcjonowało w różnych obszarach i skalach. By dostrzec jedno z nich, ulotne, bardzo krótkotrwałe, musiałem klęknąć.
Było warto.
Na tym smakowitym fragmencie Warmii jest sarna ... żeby było jasne! To z jej powodu nadłożyłem 4 kilometry w drodze powrotnej. Na szczęście samochodem.
Ale gdy zobaczyłem dokąd one zmierzały, wysiadłem z auta i podmokłym nadrzecznym trzcinowiskiem, na szczęście zamarzniętym, brnąłem by sfotografować zjawisko.
Było ich jeszcze więcej lecz nie zmieściły się w kadrze. Imponującej wielkości stado wygrzewało się na słonecznym stoku. Piękny widok.
Było ekstra.
OdpowiedzUsuńBardzo extra było :)
UsuńDla mnie ten kruk bardziej platynowy, ale w sumie jeden pies, przepraszam kruk. A mnie się najbardziej podoba szron, dawno go nie wiedziałam i to takich ładnych kryształków. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMoże on jest platynowy ... daleko był :)
UsuńNie dogaduję się dzisiaj z bloggerem... a taki ładny komentarz napisałam... Spróbuję jeszcze raz:
OdpowiedzUsuńŚwietlistość kruka wprost powalająca! Do głowy by mi nie przyszło, że taki kruczoczarny, bądź co bądź, osobnik, może być tak jasny i przejrzysty :). Na żywo to musiało być niesamowite wrażenie!
Koziołek w locie, podrywające się żurawie, przemykające leśne duszki, lodowe diamenciki - tyle przepięknych chwil jednego dnia! A niektórzy narzekają, że taka paskudna jesień tej zimy...
Małgosiu ... piękno tkwi w oku patrzącego :) Zdecydowanie nie jestem malkontentem, nie widzę ani tej jesieni, ani wielu problemów pogodowych, cieszę się, że mogę być w lesie. A piękna zima i owszem, przydałaby się, bez wątpienia :)
UsuńPo ponad tygodniu spędzonym w Londynie na praktykach językowych też mnie dzisiaj przegnało. Wolę warmińskie lasy od miejskiego zgiełku. Żałuję tylko, że nie mogłem być z tego powodu "na wilkach" w leśniczówce, a zapewne było extra. ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że wczoraj się w lesie działo. Złote kruki, nagie piersi, lewitujące kozły, żurawie. ;) Wypad iście wiosenny, a było to przecież 13 stycznia! Na Wyspach Brytyjskich widziałem przebiśniegi, oraz kwitnące wiśnie, w Polsce są już żurawie - wiosna już tuż, tuż. No chyba, że się coś zmieni. ;)
Ludzie mówią, że było extra :) Następne spotkanie o dzikach. Może Ci się uda. Zaiste dzień był elegancki.
UsuńCóż za piękna seria zdjęć.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię zdjęcia 1 i 13.
Pozdrowienia, Irma
Fajnie, że tu zajrzałaś, miło :) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńZdjęcie złotego kruka i zdjęcie szronu podobają mi się najbardziej. Szczegóły anatomiczne bardzo ciekawe. Wszyscy pragniemy słońca jak te wygrzewające się sarny.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobają :)
UsuńŻurawie w styczniu ... niezwyczajne to dla mnie, bo u nas żurawie tylko przelotem, jak lecą na północ, albo wracają z północy:-) czasami nocują na naszych łąkach, wtedy słyszę je w nocy ... może to Twoje żurawie:-)
OdpowiedzUsuńU nas zwierzyna płowa z rzadka pojawia się, trzebiona niemiłosiernie przez myśliwych, raczej więcej na polach w pobliżu osad ludzkich; niezwykłe zdjęcie kruka, wygląda jak spiżowy; lasy tną wszędzie, u nas nie tak całkiem " do żywej ziemi", bo teren trudny, ale pomnikowe drzewa puszczy karpackiej legły; pozdrawiam serdecznie.
o Mario, witaj Gościu z daleka :) Kiedyś w Ustrzykach Dolnych spędziłem Sylwestra! :) Byłem też w Krynicy, to nie Twoje Pogórze, ale stosunkowo blisko :) Trzymam kciuki za powstanie Turnickiego Parku Narodowego, może chociaż tam będą mniej strzelać! Pozdrawiam Cię serdecznie!!! :)
UsuńNooo Proszę Pana, no bardzo Pana proszę. Co to się działo w tym warmińskim lesie i okolicy! Sarenki w solarce i bezkonkurencjyny kruk. Wow.
OdpowiedzUsuńjutro zobaczysz, to dopiero będzie ;)
UsuńNie strasz
UsuńZdjęcia 7 i 9 - jedne z lepszych jakie u Ciebie widziałam, niosą mnóstwo emocji, dynamiki, historii - cudo! Słonko już zaczyna pomału grzać, nawet mój kot to zauważył - ponieważ wychodzę z nią na ogródek stancyjny na smyczy, to zimą jest to max 15 minut i chce wracać - wczoraj natomiast uwaliła się na schodach wejściowych i grzała futro ;)
OdpowiedzUsuńjedne z lepszych powiadasz ... hmmm ... nieprzewidywalne są Wasze wybory ale każdy bardzo szanuję. :) Koty coś chyba wiedzą :)))
UsuńCo tu dużo pisać - kruk jest przefantastyczny i przezłoty. Niesamowite ujęcie i szczęście, że światło tak się na nim ułożyło. No i zdjęcie mroczno-słonecznego lasu też wymiata.
OdpowiedzUsuńSię czasami zbiegnie kilka okoliczności w jednym miejscu i jakaś fota wyjdzie z tego :)
Usuń