Od czasu gdy otrzymałem informację, że w pewnym miejscu kręci się pokaźne stado kawalerskie, minął miesiąc.
Nijak nie mogłem się tym cwaniurom "dobrać do tyłków".
Ale po cóż jest ponowa!
Świeżo opadły śnieg jest bezcennym darem dla tropiciela.
Zdradzi wszystko i wszystko podpowie.
Dosłownie wszystko.
Dwa wyjścia wystarczyły by udało się je otropić. Te dwa wyjścia to bagatela, około 25 km. po śniegu.
Ale warto było.
Nie powiem, sądząc po tropach, stado porusza się niezwykle przebiegle. Nie jest łatwo je odnaleźć.
Przeciskają się młodnikami, świerczynami i drągowinami. Nie żerują na otwartej przestrzeni.
To typowe jelenie środka lasu. Rzadkość. Zwykle ciągną gdzieś na rzepak, opuszczają zwarty kompleks leśny, a te nie!
Dziś dosłownie przez moment dały się zauważyć na porębie. A i tak nie krosowały polany w poprzek, a szły skrajem.
Jednak to nie był początek obserwacji. Tu dorwałem je po upiornych dwóch godzinach podchodu.
Śnieg głęboki i trzeszczący nie ułatwiał sprawy.
Pierwsza obserwacja o mały włos umknęłaby mojej czujności.
A moją dzisiejszą czujność można porównać wyłącznie do tej, jaką dysponuje harcerz na pierwszej nocnej warcie obozowej w środku lasu.
Krótko mówiąc oczy wyprzedzały mnie o jakieś półtora metra, a uszy o dwa!
Ledwosieniunieńko go zauważyłem! Stał nieruchomo w cieniu z dala ode mnie. Zamajaczył ledwo odmienną od otoczenia plamą. Ładny byczek. Pięciolatek. W tym roku nałoży jeszcze cięższy wieniec i z pewnością namiesza nieco podczas rykowiska.
Poszedłem za nim.
Nie chcę Was zanudzić ilością zdjęć z jeleniami, ale zrobiłem ich dziś grubo ponad setkę.
W tym przejściu mam kolejno sporo byczków.
Wiedziałem dokąd zmierzają, więc dorwałem je w kolejnym prześwicie!
Tu również mam całą plejadę kolejno jak i gromadnie, co widać na zdjęciu :)
I ponownie w wilczym kłusie, na ugiętych kolankach, przebiegłem kolejny oddział i ustawiłem się w trudnym ale malowniczym prześwicie.
Piękne rozłożyste poroże.
Wymieniały się w tunelu na stanowiskach jak kryształki szkiełek w kalejdoskopie.
Całkiem słuszny koleżka.
I udało mi się je dojść jeszcze w jednym miejscu.
Eskapadę za jeleniami, skończyłem po trzech godzinach mokry jak wycieraczka w Boże Narodzenie.*
*to taki skrót myślowy. Chodzi o to, że w Boże Narodzenie przychodzi dużo gości, pada deszcz, bo przecież nie śnieg, a Oni chcą w taki dzień być szczególnie mili i skrupulatnie wycierają buty :)
Kawalerów trzech! Na potrzeby chwili nadałem im imiona ... Atos, Portos i Aramis. ;)
Sobota, świeży śnieg... okoliczności bardzo sprzyjające jakimkolwiek wyjsciom. Ja wyszedłem z domu o jakiejś 9:00, więc niezbyt już porannej godzinie, ale oczywiście cztery godziny wędrówki nie poszły na nic. Udało mi się wytropić stado jeleni, ale nie stado kawalerskie, a łanie z cielakami z lat poprzednich. Po za nimi, sarnami, rudą kitą, widziałem też jarząbka (widzę pierwszy raz od wiosny). Ci dzisiejsi kawalerzy sfoceni dziś przez pana naprawdę fajne, porządne byki. Szacun za podejście ;)
OdpowiedzUsuńFoty komórą, czy aparatem? Bo nie wiem, czy dotrzymał pan słowa, czy nie chciało się jej brać ze sobą? ;))
Mateusz (Łukasz ;) ) no niestety wymnientkłem ... aparatem :)))
UsuńMoże być i Łukasz, absolutnie nie obrażę się panie Marcinie. ;))
UsuńMarcinie ... no wiesz, ja Ci wymyśliłem ładne imię! :)))
UsuńPiękne obrazki z jeleniami, szczególnie przypadł mi przedostatni. Też miałam dzisiaj spacerować po lesie, ale córka się rozchorowała i z wyprawy nici.
OdpowiedzUsuńszkoda, dzień był fajny, nieco ciemny ale bez podmuchów wiatru i ogólnie miły :) Jutro idź.
Usuń"Nie chcę was zanudzić ilością zdjęć z jeleniami" - nie wiem jak inni czytelnicy, ale ja wpadam na tego bloga własnie zobaczyć jelenie - nie ma jeleni, post się nie liczy ;)Gratuluję wytrwałości i kondycji, ja w tym momencie męczę się nawet idąc do sklepu (wtórne skutki 4-miesięcznej sesji), choć mam nadzieję że wrócę do formy najdalej na przyszłe wakacje.
OdpowiedzUsuńPrzestań, młodzi ludzie nie tracą kondycji! :) Za jelenie dziękuję, cieszę się, że się nie nudzą. Mi nie znudzą się nigdy! :)
UsuńHahaha, powiedz to moim mięśniom :)) Mojemu ciału w tym momencie niewiele brakuje do powstania odleżyn (napiszę pismo do rektora o zwrot kosztów maści!):D Serio, jak się mogą komukolwiek znudzić jelenie? Przecież u Ciebie to są JELENIE, a nie jakieś tam jelenie!
UsuńAle wspaniałe zdjęcia!!
OdpowiedzUsuńdziękuję :) tym bardziej, że pochmurno jednak było.
UsuńTrzej Muszkieterowie i cała reszta wspaniali! Zdjęcia cudowne! Ale też uśmiałam się setnie :-). Krzysztofie, podziwiam Twoją wytrwałość ale wcale się nie dziwię :-). Wiem co to pasja.
OdpowiedzUsuńNo właśnie tym razem postanowiłem pokazać jelenie w szerszych kadrach, tzw. środowiskowych. :)
UsuńNiezwykłe spotkania ... może to, że są jeleniami środka lasu ratuje im skórę, na otwartej przestrzeni stałyby się łatwiejszym celem dla panów z fuzyjką; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńto fakt, kręcąc się w środku lasu są bezpieczniejsze :)
Usuń