sobota, 12 września 2020

Walka byków - słuchowisko!

 Dziś w lesie byłem z dwóch powodów; dla Magdy Zmysłowskiej, która drugi rok wpłaca istotną kwotę na leczenie Kubusia, w zamian za co zabieram Ją do lasu bo taka jest umowa i cel tych wypraw oraz oczywiście dla Kubusia, bo dzięki temu zbieramy środki na Jego leczenie. Magda dziś miała naprawdę sporo szczęścia. Po bezowocnych dwóch godzinach, nieudanych próbach podejścia byków, zataczaliśmy spore koło w drodze powiedzmy powrotnej do samochodu. W międzyczasie widzieliśmy cztery borsuki. Nie były celem dzisiejszego wyjścia. Zostały w spokoju.

Słyszeliśmy kilka mocnych byków lecz tego podchodzimy już trzeci raz. Ciągle odchodził, a ponieważ nie był spłoszony, odchodził niezbyt daleko i ponownie dawał o sobie znać.

Niestety po drugiej próbie podejścia zamilkł. Z kilkudziesięciu metrów dał się słyszeć trzask łamanej gałęzi. Nie zdążyłem nawet pomyśleć, że to on gdy las rozdarł potężny ryk. Byliśmy blisko, bardzo bardzo blisko.

Na nasze nieszczęście zalogował się w gęstwinie i długo obmyślałem jak się do niego dobrać. 

Nieoczekiwanie odezwał się drugi byk i chwilę później usłyszeliśmy nieprawdopodobny spektakl dźwięków, jakim jest walka dorodnych byków! Walka przedłużała się. Trzask, trzask na granicy łomotu, coś jakby pękały pnie drzew. Byliśmy tak blisko, a nie mogliśmy niczego obejrzeć.

Wykorzystując ich waleczne zapamiętanie, cały czas zbliżaliśmy się do nich. Zapadła decyzja - tu kucamy i czekamy na rozwój wydarzeń. Bliżej podchodzić nie chciałem.

Trzydzieści sekund później jeden z byków z trzaskiem łamanych gałęzi i impetem wybiegł z chaszczy wprost na nas! Co za emocja!

Mam kilka ruszonych zdjęć z tego biegu. Niestety wciąż brakowało światła, tym bardziej, że to stary las liściasty.

Byk zatrzymał się ciężko dysząc. Był chwilę po walce. Szeroko otwarty pysk, cieknąca ślina i dyszący oddech dawały do myślenia.

Takim go ujrzeliśmy:

To pełny kadr po zredukowaniu ogniskowej! Najmniejszego nawet kadrowania. Byliśmy dosłownie o metry od siebie. Piękny początek dnia! 


Niestety podczas biegu przy tej ilości światła cudów nie zrobisz człowieku ...



wtorek, 1 września 2020

Rykowisko 2020 - rogowanie.

 Witajcie po przerwie, już jestem.

Wrzesień - magiczny i niepowtarzalny miesiąc, przynajmniej dla miłośników przyrody, a w szczególności wielbicieli wyjątkowego aktu jakim jest pora godowa jeleni popularnie zwana rykowiskiem.  

Dwa wieczory wybierałem się w to miejsce w oczekiwaniu na obserwację byków.

Pierwsze wyjście bardzo udane mimo tego, że bez byków.

Warmia dbała o moje zmysły prezentując rozmaite slajdy, a co jeden to piękniejszy.


Pod moje oblicze została przyprowadzona ciekawska lisiczka. 

A tam przyprowadzona! Sama przyszła :)


Spotkanie ze mną wywarło na niej spore wrażenie, a już na pewno spore ciśnienie ... na pęcherz.



Wczoraj jednak aura była inna. To co widzicie na zdjęciu powstało w ciągu kilku zaledwie minut. W tym momencie wysłałem do Marcina smsa, że coś się wydarzy. Szybko podnosząca się, zimna mgła zwiastowała nadejście jeleni. Pojawienie się chmur przyspieszyło zapadanie zmroku.


Ze ściany lasu pierwsza wyjrzała licówka. Czujnie rozglądała się po okolicy. Mnie na szczęście nie dostrzegła i nie wyniuchała. Spokojnie zawróciła do lasu, ale jestem za starym wróblem w te klocki, żeby pochopnie się podnieść, czy odejść uznając, że zmieniła zamiar i się wycofała. Mino szybko zapadającego zmroku, cierpliwie czekałem.

I było warto :)

O dziwo pierwszy wyszedł starszy od pozostałych byk , choć też nieprzesadnie stary. Szacuję go na szósty rok życia.

Mocna konstytucja, poroże regularne, wprawdzie niepełne korony, bo widlice ale tyki mocne, symetryczne, z pewnością to przyszłościowy byk i mam nadzieję, że przeżyje to rykowisko. 


Nie był sam. Miał dwa chłysty, przyszłych kibiców jego podbojów. W drugim planie mocno zapracowane nauką fechtunku.

TU FILM: (kliknij na niebieski link)

https://www.youtube.com/watch?v=XhyA5yeTbPQ&feature=youtu.be


Mgła to rzedła, to gęstniała. Warunki fotograficzne koszmarne. Ciemno i mgliście. Raz było je widać by za chwilę ledwo majaczyły rozmyte sylwetki zwierząt.

ISO 3200, migawka 1/30 sekundy ... nie muszę wyjaśniać, katastrofa. Stąd moja decyzja na nieco eksperymentalne wywołanie tych zdjęć.


Przerwa w potyczce.


I ponowne starcie.


Trwało to długo, zrobiłem kilkadziesiąt zdjęć.


Za rok ich spotkanie przebiegnie już wg. innego scenariusza. 


Rozejm! Poszły za dość licznym stadem i swoim mentorem. 

Także może jeszcze nie ryczą ale dzieje się.

Wracałem usatysfakcjonowany faktem, że rykowisko nie rozpoczęło się na dobre, a mi już się udało obejrzeć potyczkę.