niedziela, 29 czerwca 2014

co tak kląska?

No właśnie, co tak kląska gdy mijamy trawiaste tereny podmokłe? Co to za odgłosy, takie uporczywe czek-czek-czek wokół nas. Wrócę do tego wątku za moment, a teraz opowiem kolejno jak było.
Niedzielny poranek straszył deszczowymi chmurami, ale przynajmniej w okolicach Purdy skończyło się na straszeniu. Grupka, żeby nie powiedzieć chmara, młodych jeleni były pierwszymi stworzeniami jakie bardzo rano spotkałem w lesie. Niestety nie zdążyłem uchwycić aparatem pierwszej części chmary, a mam wrażenie, że oprócz dorosłych łań, były tam dwa byki z nakładanym porożem, czyli w scypule. Nie dam się za to pociąć ponieważ obserwacja jednym okiem, gdy drugie tkwi w wizjerze aparatu jest tyle właśnie warta, czyli ... połowę :) Trudno. Na pierwszym zdjęciu mamy młodego byka, który jak to młodzież, późno nakłada swoje pierwsze poroże, czyli szpice. Będzie tymi bezodnogimi tykami straszył do maja przyszłego roku. W tym czasie starsze byki będą już mocno zaawansowane w tworzeniu poważniejszego oręża, ponieważ zrzucają stare poroże znacznie wcześniej. Trzecie zdjęcie jest o tyle wartościowe, że mogę Wam pokazać, jak wyglądają obok siebie; cielak zeszłoroczny (z prawej) i tegoroczny - ten w ciapki.




Chwilę później udało mi się, niestety z niezbyt bliskiej odległości, uchwycić samiczkę gąsiorka, którego opisywałem i pokazałem w poprzednim poscie.



Nie mam pojęcia co zwierzęta domowe mają do mnie, ale gdy przypomnę sobie minę owcy z posta p.t. "rozmaitości obfitości" i teraz zastanawiam się co mówi mi ta krowa ... no nie wiem, ale chyba nie będę zbliżał się do nich więcej, źle znoszę otwartą  krytykę :)))

Krówka wypasała się w pobliżu uroczego bagienka, ale jakoś nie miałem siły na "kwa". Całe szczęście, ponieważ Wojtek Gotkiewicz, jak się okazało, trafił tam 2-3 godziny później i to co tam widziałem zobaczycie na Jego blogu :)
Na zachętę pokazuję taką zajawkę - dwa gatunki czapli w jednym kadrze:


A sam zatraciłem się 200 metrów dalej w fotografowaniu kląskających ptaszków, czyli pokląskw.
W porzuconym ogrodzie ruderalnego gospodarstwa pokląskwy urządziły mi dziś szoł!
Zapraszam do zapoznania się z tym uroczym gatunkiem. Mamy okazję popatrzeć jeszcze na samczyki w szacie godowej - rarytas. Gdy usłyszycie charakterystyczne czek-czek-czek rozejrzyjcie się po najwyższych gałązkach krzewów, być może rozpoznacie te urodziwe ptaszki :)



 Poniżej samiczka.

Ponownie samczyk.



Zadziora! Zdaje się obwieszczać - ja tu rządzę!

Tegoroczna pokląskwa.

Dorosła samiczka.


sobota, 28 czerwca 2014

ktoś musi zginąć, by żyć mógł ktoś ...

Jak co tydzień, sobotni wschód słońca przywitałem w Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej.
Fajnie było w Szwecji, ale co u siebie, to u siebie.
Na początek chcę Wam przedstawić Gąsiorka. To gatunek należący do dzierzb. Mimo niewielkich rozmiarów jeden z najzagorzalszych skrzydlatych drapieżników. Jego łacińska nazwa gatunkowa jest bardzo wymowna i oznacza "rzeźnika". Jeżeli zdarzy Wam się spotkać krzew głogu, tarniny, akacji czy innej kolczastej rośliny, zawieszony dziesiątkami trupów różnych zwierzątek, począwszy od dżdżownic poprzez gady i płazy, na kręgowcach skończywszy, to właśnie robota dzierzby. Jego krewniak, srokosz, mimo, że jest niewielkim drapolem, potrafi zaatakować i zabić nawet szczura. Gąsiorek żywi się gównie owadami, ale nie gardzi nornicami, ptakami i innymi mniejszymi kręgowcami.




Chwilę póżniej wypatrzyłem w wysokiej trawie śódleśnej polanki, uroczą sarenkę. Zauważenie jej nie było takie oczywiste :) Zwróćcie proszę uwagę jak na czwartym zdjęciu zaciąga powietrze by sprawdzić z kim ma do czynienia. Niestety wiatr sprzyjał mi, nie jej. Wykonałem wiele zdjęć.





Przemieszczając się w inne miejsce, za Purdę, spotkałem łabędzia krzykliwego. To zawsze miły prezent dla oka, a jego cytrynowy kantarek niezmiennie robi na mnie wrażenie.


No i zasadnicza uczta dnia. Dosłownie i w przenośni. Bocian upolował na moich oczach ogromnego kreta. Zobaczcie jak się z nim zmagał. 










czwartek, 26 czerwca 2014

rozmaitości obfitości

Nie tylko każdy dzień, ale każda chwila spędzona w terenie, w tym przypadku w szwedzkim terenie, przynosi różnorodne obserwacje. Nie wystarczy jedynie patrzeć, należy nauczyć się widzieć. Często nie musiałem nawet wchodzić do lasu, a tematy zdjęć mnożyły mi się przed obiektywem.
Dziś nie marudzę, bowiem zdjęć jest nieco więcej. Niech bronią się same :)
Na początek ptasia drobnica. Zawsze wokół mnie było ich pełno lecz fotografowanie tych płochliwych maleństw nie jest wcale takie proste.





Nie jestem pewny, czy taka mina na mój widok, jest dla mnie komplementem ... ;)

Czasami lubię utrwalić coś ... mniej przyrodniczego. Ujęła mnie struktura.

Nad wodą moją uwagę zwróciły prześwietlane słońcem pióra mew.

Podejście koziołka z interesującymi parostkami zawsze jest nagrodą za decyzję wyjścia w teren.


Ale dziś miało być o tym ciekawym gatunku. Tam gdzie byłem, jest północna granica zasięgu danieli.
To gatunek pochodzący z Azji Mniejszej, sprowadzony na teren Europy jeszcze przed 1900 rokiem.
Dziś można powiedzieć, że zaadaptował się wyśmienicie. Jest dość rozpowszechniony, również w Polsce. Tryb życia i biologia bardzo podobna do jelenia. Część systematyków uważa, że możemy już mówić o podgatunku - danielu europejskim.
Poniżej "szpicak" czyli młodzieniec nakładający swoje pierwsze poroże.




I z nieco bliższej odległości, czyli z całkiem bliska :)




środa, 25 czerwca 2014

historia szwedzkiego koziołka

Szwecja, czy może wręcz skandynawia, to miejsce z jednej strony trudne do uprawiania leśnej fotografii, z drugiej fascynujące. Miałem niewątpliwą przyjemność spędzić tam ostatni tydzień.
Lasy są trudne do pieszych wędrówek ze względu na kamienistą czy wręcz podgórską specyfikę. Wszędzie głazy lub skały, które trzeba obchodzić, czasami mocno zbaczając z przyjętego kursu. Kamieniste podłoże nie ułatwia chodzenia, a o cichym podchodzie można w ogóle zapomnieć. Kamienie chrzęszczą i trzeszczą pod nogami informując zwierzynę z daleka o naszym nadejściu. Wszędzie zastoiska wody, która nie ma jak wchłonąć się w grunt, ponieważ gruntu ... nie ma. Skały i kamienie pokryte cieniutkim płaszczykiem mchów i porostów, naprawę upiornie ciężkie warunki. Z drugiej jednak strony, rekompensatą za te uniedogodnienia jest bogactwo skandynawskiej fauny. Zwierząt jest naprawdę dużo. Nieprawdą jednak jest, że dziko żyjące zwierzęta Szwecji są mniej płochliwe. To że widać je częściej niż u nas z jadącego samochodu, nie zmienia faktu, że w lesie zachowują się niezwykle ostrożnie. W kilku postach pokażę co udało mi się podejść, a radość mam tym większą, że to nie "moje" lasy. Podchód na obcym terenie, w nieznanych mi miejscach dawał dodatkową motywację i satysfkację. Spotkany myśliwy wskazał mi miejsce, w którym widywana jest niedźwiedzica z młodym. Mimo za przeproszeniem "gaci pełnych strachu" spędziłem w tym lesie cztery doby otrapiając i poszukując wspomnianą mamuśkę. Niestety bez powodzenia, a może stety, bo dzielę się z Wami tą historią. Dzięki jednak szczególnej ostrożności i cichości poruszania się, zdobyłem wiele ciekawych zdjęć, które dawkując, pokażę.

Już w drodze do lasu miewałem tego typu obserwacje - to w Szwecji w zasadzie standard :)


Tą przyjaciółkę mijałem dzień po dniu. Zawsze witała mnie przyjaznym beczeniem, tym razem przyglądała mi się zza kamienia rozbawiając mnie setnie:)

Pomrów leśny nie jest może obiektem moich wypraw, ale ten był największym, jakiego spotkałem w życiu ... mutant!

Jeden z moich "codziennych" koziołków.


Saren jest naprawdę sporo w szwedzkich lasach.
No i temat główny dzisiejszego wpisu - uroczy koziołek, z którym miałem jakiś niewytłumaczalny pakt tego dnia. Ja go podszedłem na 10-12 metrów, po czym on podszedł do mnie na 5!
Stojąc ode mnie na długość skoku, przyglądał mi się i zgryzał tegoroczne świerczkowe gałązki. 
W jego oczach widziałem spokój i pewność, że nic mu z mojej strony nie grozi. Przyjąłem to jako ogromny komplement. Niestety nie było to standardowe zachowanie szwedzkich mieszkańców lasu. Na następne zdjęcia musiałem ciężko pracować.








W następnym poscie opowiem nieco o tych tajemniczych i pięknych stworzeniach ...