czwartek, 10 lipca 2014

bez koncepcji

Tak właśnie się dziś wybrałem do lasu, bez koncepcji. Obiecałem, że nie opublikuję jeleni i robiłem co mogłem, żeby ich nie spotkać. Tzn. nic na siłę, ale włóczyłem się po lesie tak jakoś ... dziwnie. Bez podchodu, bez harcerskiej czujności, bez przyczajonego tygrysa i ukrytego smoka. W pewnym momencie zacząłem się obawiać, że z tej bezkoncepcyjności zacznę się rozglądać za kurkami i bynajmniej nie był to zapęd ornitologiczny! Strach, Panie Premierze, strach! Podchodzę najpłochliwszą zwierzynę w lesie, więc gdybym się zabrał za nieruchome kurki, Panie Premierze, to nic tylko strach! Zebrałbym całą lokalną populację :) Ale gdy tak sobie szedłem drogą, to wprawdzie bunkrów nie było, ale i tak było zajebiście! - cytat - "Chłopaki nie płączą". Okazało się, oczywiście ku zaskoczeniu memu, że nawet gdy nie sięgam po dobra optyczne w lesie, to las i tak mi je podsyła.
Więc co tu dużo mówić, moja organoleptyka z naciskiem na organo, (czt. oczy) odebrała "po drodze" jakąś energię  świetlną, która zamieniona w moich nerwach na impulsy elektryczne w/g bliżej niezrozumiałego algorytmu, wyświetliła się w moim mózgu jako ... jelenie! No i kto by pomyślał, też nie miała czego ta zajeleniona łepetyna wyprojektować - znowu jelenie. Ale dziś, dla odmiany, w wersji soft, czyli cielak, łanie, w tym urocza łania z młodym. Ponieważ ostatnio zdjęcia żywiołków leśnych sfotografowanych przy drogach podobały się, to jednak je pokazuję. Aby przełamać schemat, dorzucam boćka, gdyż "sfocony" pod światło zachodzącego słońca , w dodatku w okolicy Bytryn, wydał mi się jakiś w miarę atrakcyjny. :)
Tym samym miłego oglądu życzę i zaufania, że to co widzicie istnieje naprawdę, bo pewności nie ma! Wszystko jest iluminacją energii ... my też ;)










20 komentarzy:

  1. Bez koncepcji czyli antykoncepcja Rozumiem , ze te bociany i ten dzidzius jelonek to dla zrównoważenia tematu

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbieranie kurek jest jakąś metodą podchodzenia, idziemy, nie za szybko, patrzymy w runo (niby) coś tam skubniemy, behawiorystycznie - roślinożaury, na koniec jak nie jelenia w oku mamy choć trochę kurek do jajecznicy. Trochę działa też i obniża stres spotkania z człowiekiem coś do jedzenia (my jemy zwierzu nie dajemy), chrupania, wegetariańska kanapka, orzeszki (solone), smakowicie pachną, ów zainteresowuje się... coś jemy potencjalnie nie zjemy jego - zwierza, boi się mniej. Ale to tylko moje marne sztuczki.
    Ty nie potrzebujesz żadnych :) energia twoja iluminuje im się inaczej, niestrasznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. emm, droga emm, gdzie się podziewałaś? świetny komentarz - dziękuję:)

      Usuń
    2. Ja tu jestem zawsze

      Usuń
    3. zawsze, zawsze, a Twoje bezcenne komentarze pojawiają się raz na kilka ... lat? :)

      Usuń
  3. Pozazdrościwszy Ci jeleni przypomniałam sobie piękną śródleśną polanę i pojechałam. Polana zaorana, w środku dorodne buraki okolone siatką przeciwdziczą a dokoła marny owies. I w tym wszyskim ze 20 strachów na wróble? dziki? jelenie? Więc Ciesz sie ze swoich projekcji choćby i trzy razy dziennie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeżeli chodzi o buraki, to zdecydowanie dziki. Strachy zastanawiające, raczej chodzi o owies, bo ile pliszka czy zięba tych buraków nakradnie ? :))

      Usuń
  4. Niejeden plantator buraków tak myślał i w rezultacie poszedł z torbami! A tak swoją drogą, te strachy stawiane są już chyba tylko z przyzwyczajenia. Nad Biebrzą często można zobaczyć gęsi odpoczywające w cieniu ... strachów na gęsi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tzn. przemyślałem to, wiem, że ten proces (przemyślenia) zachodzi niezmiernie rzadko, ale zdeterminowana pliszka ... taka solidnie zmotywowana pliszka, szczególnie samica, która ma moralne wsparcie i uzasadnienie, bo karmi młode, to ona potrafi podobno takiego buraka wyrwać dziku z pyska i odlecieć, a bywały przypadki, że i z dzikiem trzymającym zawzięcie buraka we wspomnianym wcześniej pysku.

      Usuń
    2. Nad Biebrzą ponoć rzeczywiście pliszki na buraki polują...może... burak to tylko zanęta na dzika...

      Usuń
  5. Piękne iluminacje, chociaż bez bunkrów ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "... bunkrów nie ma ... ale i tak jest zajebiście" - ostatnia sentencja filmu - gorąco polecam :)))

      Usuń
    2. Znam, znam! U nas w domu powszechne w użyciu ;-)

      Usuń
  6. Buraczany temat bardzo jest u mnie w ogrodzie na czasie, bo Pańskie Leśnoludowe Pupilki kopytne wtębiły wszsytkie liście buraczane z grządki natomiast zielsko zostawiły. I to według mojej skali okropieństwa jest szczyt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatko, przepisz to z kartki pod tytułem "okropieństwa" do kartki pod tytułem "kocham zwierzęta i cieszę się, że choć tak im pomogłam, a buraki sobie kupię" :))) W końcu Ty masz pieniądze i taką możliwość, a te biedaki-zwierzaki ... nie ;)

      Usuń
    2. Ale mnie nie chodzi o to że zeżarte zostały liście buraczane, tylko o to że bydlęta kopytne wzgardziły chwastami i musiałam je sama powyrywać. To jest właśnie szczyt okropieństwa - wybrzydzanie w stołówce

      Usuń
    3. no fakt, dawać i prosić to zbyt wiele, wybrzydzanie jest nie na miejscu, gdybyś mnie zaprosiła na ziemniaczki z siadłym mlekiem, to trudno, a niech tam, schabowego też bym wciągnął :)

      Usuń
    4. O schabowego u mnie w domu to raczej trudno, bo na diecie raczej bezmięsnej sobie żyję. Zostaję tylko owe ziemniaczki z zsiadłym mlekiem

      Usuń
    5. i trzymajmy się tej linii, to dobra droga :)

      Usuń