środa, 16 września 2015

stara znajoma i byk!

Ach, najpierw pochwalę się starą znajomością!
Wierzę, że część z Was pamięta opisywaną w zeszłorocznym poscie sarnę z jedną skarpetą.
http://krzysiekmikunda.blogspot.com/2014/07/sarna-z-jedna-skarpeta.html
To oczywiście sarna leucystyczna, czyli z zaburzeniem produkcji pigmentu.
Jakież było moje zdziwienie, gdy w tym roku spotkałem starą znajomą.

 Tu jeszcze nie wiedziałem, że to ONA.

Ale gdy tylko odbiła się od ziemi, zrozumiałem, że przeżyła zimę i wyprowadziła dwójkę pociech!
Byłem z niej dumny. W końcu znajomość zobowiązuje ;) Spotkanie tego samego zwierzaka rok później w środku ogromnej Puszczy, tym bardziej!

W między czasie, kilka dni później, udałem się w inną część Puszczy. Spotkałem dziki na nęcisku. Pokazuję je tylko z formalności, ale fotografowanie na nęcisku, nie dostarcza mi najmniejszej satysfakcji. Ot taka zwykła dokumentacja.



W drodze spotykam wiele ... mało fotograficznych okoliczności. Zwierzę biegnie czy coś, jest jak zwykle ciemnawo, trudno o szał!


Jednak kilka dni później wracam, na stare śmieci. Zapadł zmrok i to właśnie Ona, stara znajoma,  dała mi satysfakcję i tym, kolejnym razem!


Zgodziła się na nocną sesję, która dała mi możliwość wykonania tych kadrów. To ten typ zdjęć, które mnie cieszą najbardziej. Tak wygląda naprawdę to co widzę w Puszczy po zapadnięciu zmroku. Nic oczywistego, nic wyrazistego, ale wrażenia silne. Wyobraźnia zaczyna dominować nad rzeczywistością. Czysta emocja!

Dwa ostatnie zdjęcia powstały przedwczoraj, w czasie powrotu z gigantycznego podchodu.
O 18.30 usłyszałem byka, który trąbił gdzieś w oddali. Spojrzałem na zegarek i mimo krótkiego dnia, postanowiłem iść w jego stronę. Po pokonaniu ponad dwóch kilometrów, znalazłem się w odległości ok. 50 metrów od jelenia. Po głosie oceniałem go na mocną drugą klasę, ale przyznaję, że lekko go nie doceniłem. Niestety byk zaczął odchodzić, więc chciał, nie chciał ruszyłem za nim. Kilometr dalej utknął w gęstwinie grabów, które przerastały stary bór świerkowo-sosnowy.
Gadałem z nim przez około 3-4 minuty.
Był cwany, wyjrzał delikatnie spoza drzewa, za którym konsekwentnie stał ukryty.
Nie wiem jak to się stało, ale w między czasie zrobiło się ciemnawo. ISO powędrowało na poziom 2000, a czas zredukowałem do ryzykownej 1/30 sekundy. Był parny, niezwykle ciepły wieczór.
Strzyżaki oblazły mnie obleśnie szczelnie, albo wręcz bezczelnie. Były wszędzie! Czułem jak chadzają pod ubraniem. Trudno ... życie. Co niektórego udawało mi się zdjąć z szyi, twarzy, dłoni.
Ujrzałem byka dopiero gdy ruszył - trzask, trzask, robię zdjęcia nie pozostawiające nadziei na powodzenie. A jednak!

Tak powstało jedno z moich najbardziej tajemniczych zdjęć z życia Puszczy. Widzę w nim te wszystkie niedopowiedzenia, te częściowe odsłony, których w Puszczy jest najwięcej. Naprawdę się cieszę, że to zdjęcie nie jest bardziej oczywiste. W pełni oddaje najczęstszy scenariusz podchodu i obserwacji. Puszcza pozwala się podziwiać po kawałku, odsłania cierpliwie skrawki swojej tajemnicy, jak wytrawna kochanka, pozostawia nadzieję, że następnym razem będzie więcej, ciekawiej, lepiej ... .

10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. aldia, gdzieś Ty się podziewała? :) super, że wpadłaś, dzięki :)

      Usuń
  2. Rozłożyłam się na części pierwsze przy przedostatnim zdjęciu. Pani Skarpetkowa w cudownym locie nad ziemią :). Zresztą oba "latające" są wspaniałe. Co za wyczucie chwili. A rogaty? Dorodny, widać to pomimo szczątkowej widoczności zwierza spomiędzy drzew.
    Pozdrawiam, Kasia z Olsztyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, Ty mi się tu nie rozkładaj, kto mi będzie kibicował?!? :)

      Usuń
  3. Cudowne foty. Jeleń rzeczywiście fenomenalny i skarpetkowa sarna również ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki rudzik! :) chciałbym powiedzieć, że czasami eksperymentuję, ale to nie prawda. Jestem w lesie po zapadnięciu zmroku i nie mam wyboru .. po prostu :)))

      Usuń
  4. Już raz pisałam, że Ludowe wypady zmierzchowe są dla mnie takim chłopięcym prężeniem muskułów (co ja nie mogę, ja nie mogę?). Widać też że radochy z takich wyjść masz Ludzie po pachy. I oby tak dalej, bo my również świetnie się bawimy zaglądając do Twojego bloga. Skarpeta w locie faktycznie cudna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no jakie tam zaraz muskułki? :))) Ja po prostu uwielbiam zmierzchy w Puszczy :)

      Usuń
  5. Chyba nie ma nic wspanialszego jak po roku przekonać sie, że ona żyje i w dodatku prowadza dwójkę koźląt. Wyobrażam sobie jak sie czułeś. No i byk, Ty to masz szczęście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam zaraz szczęście, obliczyłem, że na każdego spotkanego byka poświęcam średnio 90 kilometrów spaceru po lesie. To nie jest szczęście, to statystyka i ciężka praca :)

      Usuń