czwartek, 10 września 2015

słuchowisko!



Od wielu, wielu lat nie było takiego roku, żebym w okresie rykowiska nie spędzał nocy w Puszczy.
Wiem, to już przewlekła choroba, do tego o przebiegu ostrym! Zaczęło się niewinnie. Kolega zaproponował - "chodź pojedziemy do lasu, posłuchamy jak ryczą jelenie". Nieco zdziwiony, ale chętnie przystałem na propozycję. Gdy byłem młody, nie trzeba było zbyt długo mnie namawiać do dziwnych kwestii, a im były dziwniejsze, tym namawianie trwało krócej.
Już wtedy, tej pierwszej nocy, poczułem, że to będzie mój stały rytuał i tak się stało.
Puszczę Napiwodzko-Ramucką najpierw poznałem w wersji "Puszcza by night". Potem, gdy za dnia docierałem w poznane nocą miejsca, bardzo się dziwiłem, że tak wyglądają. Coś jakby syndrom dziewczyny poderwanej w klubie, która niestety została do rana ... . Las nocą jest o wiele atrakcyjniejszy. ;)

Wieczór. Zapada zmrok. Opuszczam samochód, idę w stronę miejsca, gdzie zwykle "ryczą" byki.
Na miejsce dochodzę już w ciemnościach. Specyfika tej pory roku jest taka, że o północy jest widniej niż o 21.30. Po prostu księżyc wschodzi późno. Gdy tylko robi się ciemno, słychać pierwszy odległy ryk, potem kolejny i kolejny. Las budzi się do nocnego rytuału. Wybieram najbliższego mi byka i pilnując wiatru, pomału idę w jego stronę.
Emocje mimo upływających lat, nie maleją. Głos byka gotowego bić się o swoje damy, rozdziera Puszczę. Na odpowiedź innego zdeterminowanego samca, nie musi długo czekać. Odzywają się również inne byki. Las drży od dźwięków niosących wiele informacji i emocji, a w powietrzu zdaje się unosić zapach testosteronu. Byki mają zwyczaj dodawać sobie męskości, rozcierając własny mocz na podbrzuszu, więc jest coś na rzeczy.
Rozpoczyna się niezwykłe misterium natury - istny zew! Pierwszy ryk jest przeciągły, długi ... jestem tu damy, zapraszam do siebie! Gdy jednak drugi byk, o podobnej sile głosu, tym samym godny rywal, odezwie się w stosunkowo niewielkiej odległości, głos dominatora zmienia się. Ryk zaczyna być budowany z krótszych, dynamiczniej ryczanych fraz. Brzmi to jak wyzwanie rzucane w złości całemu światu.
Drugi byk zbliża się i odpowiada równie bezwzględnym dźwiękiem. Nadchodzę, bój się! Jestem gotów do walki! Wówczas pierwszy byk musi sięgnąć po kolejne instrumenty repertuaru. Dźwięk łamie się i przechodzi w końcowej fazie w niskotonowy, studzienny pogłos. Słuchając mam wrażenie, że z podziemi Mordoru uciekł jakiś potwór! Ekstatyczny moment, ponieważ byki po kilku tego typu wymianach, podejmują decyzję - walczyć czy rozejść się. Jestem już stosunkowo blisko obu samców. W takiej sytuacji sam nie wabię, choć uwielbiam to robić. Scenariusz tym razem jest korzystny dla mnie, nie muszę inicjować dialogu między bykami, lub między bykiem, a mną. Gdy jestem od byków w odległości kilkudziesięciu metrów, wyraźnie słyszę odgłosy zderzających się poroży. Jednak walka! Fenomenalne przeżycie. Większą emocję dostarcza mi tylko moment, w którym prowokuję byka, a ten podchodzi do mnie. Miewałem już takie sytuacje, w których byk zbliżał się do mnie na odległość ok. 10-ciu metrów! Ekstatyczne, euforyczne spotkania. Ci, którzy ze mną byli w takich sytuacjach, wiedzą :)
Nie dziwcie się zatem, że siadam sobie w taką noc na plecaczku i siedzę tak 3-4 godziny w oderwaniu od popieprzonego świata lansu i pseudowartości. Patrzę w gwiazdy, wsłuchuję się w las, a rykowisko przenosi mnie w krainę prymitywnej, ale pięknej w swojej oczywistej prostocie, prawdy o tym, co liczy się w życiu naprawdę!

20 komentarzy:

  1. Ciekawi mnie jak porykujesz na wabiku kiedy on, ten byk jest już blisko Ciebie, czy ciągle ryczysz prowokując walkę, czy masz specjalne porykiwanie rezygnujace? Przepraszam, ale od razu mi to przyszło do głowy kiedy wspomniałeś, że wabisz. A tak bez wygłupów, piękna opowieść i z pewnością w puszczy odbiera sie to inaczej niż siedząc pod brzozą 10m od domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to wielkie przeżycie. Do końca wabię tak, aby dialogować jak najdłużej. On i tak prędzej czy później orientuje się, że szkoda na mnie czasu :)

      Usuń
  2. Hmmm.
    I Ty potrafisz basować podobnie jak byki?
    :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdziwiłbyś się :) Tak, zdecydowanie tak!

      Usuń
    2. No to zazdrościmy, my, którzy co najwyżej w chwilach radości poszczekujemy jak pieski ;)

      Usuń
    3. :))))))))))) ale ja naprawdę umiem wabić :)))

      Usuń
  3. O rany! A nie wpadłeś na to, żeby nagrać? Kurczę, rozpęknę się hi, hi. Słyszałam raz, z daleka. Spałam sobie na balkonie u rodziców, Księżyc jak patelnia, a tu pogawędki. Było czego słuchać. Kolejne lata mijają i już ich nie słychać. Przeniosły się, wieś się rozrasta, warszawka się buduje... Ale co słyszałam to moje :). Niemniej z takiej odległości to można wręcz fizycznie, na skórze odczuć ten dźwięk, prawda?
    Pozdrawiam, Kasia z Olsztyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam ponagrywane rykowiska od lat, oczywiście. Z bliska jest to zupełnie niesamowite przeżycie, koszula przywiera do ciała gdy ryknie byk stadny! :)

      Usuń
  4. Jak zwykle siedzę rozczulona, z szczególnym wzdechem do ostatniego akapitu... :) i podziwiam, żeś taki twardy i odważny. Bo gorzej, gdyby byk się rozagresywił zanim by stwierdził, że szkoda na Ciebie czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem czy to od razu można nazywać odwagą, to po prostu pasja :)

      Usuń
  5. Piekna opowiesc! i takiez dla Ciebie przezycie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Krzysiek super tekst , przez chwilę poczułem się tam na miejscu. Również uwielbam te momenty gdy w koło mnie słychać porykiwania samców i te oczekiwanie kiedy z ciemności wyłoni się sylwetka byka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna opowieść. Dla mnie jednak w rykach jelenich chyba za dużo testosteronu jest. Jakieś takie sensacje w trzewiach i niemiłe wrażenia sparwia długie słuchanie ich pieśni.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kapitalnie opisane :) Ja wczoraj po raz pierwszy zabrałem kobiete na rykowisko. Zatrzymalismy samochod w srodku knieji niedaleko Cyranki około 22. Podeszlismy byka który niesamowicie ryczał, ja sam jeszcze takiego pięknego i glosnego ryczenia nie slyszalem. No i stala się najciekawsza rzecz - podjechało do nas dwóch myśliwych i powiedzieli zebysmy stad odjechali bo tu wlasnie odbywa się polowanie i celują na tego byka. Jako ze zaparkowałem samochod w niedozwolonym miejscu to raczej nie miałem argumentu do dyskusji. Odjechalismy niestety... Ale kobieta zachwycona i teraz ciagle mnie pyta kiedy następny raz będzie :) tak sobie mysle ze gdyby nie ten samochod to wszedłbym w dyskusje, po 22:00 jest przecież zakaz strzelania na byki !
    Sew

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i trzeba było, absolutnie nie wolno strzelać do byków po zapadnięciu zmroku, noktowizory są łamaniem prawa, a do tego prawdopodobnie byliście na terenie rezerwatu! Ci myśliwi nie mieli argumentów! A najgorsze jest to, że oni nie są nikim wyjątkowym w lesie, to nie święte krowy - masz takie samo prawo słuchać byka, czy fotografować, jak oni go zabić!

      Usuń