sobota, 5 września 2015

UCHOK!

Trudny poranek. Z lasu wróciłem po północy - słuchałem nocnych byków. Rano zaspałem, wstałem dopiero o 6.00! Wyruszyłem bez kawy. Długo tego żałowałem. Puszcza, nieświadoma mojego nieprzytomnego półsnu, przywitała mnie mgliście i półprzejrzyście.
Szedłem przestawiając samodzielnie i (o dziwo!) naprzemiennie kończyny dolne, więc trudno było się zorientować, że jestem w swoistym letargu. Koncentracja nad kolejnością przestawianych nóg, pochłonęła resztki moich intelektualnych możliwości. Las tulił mnie wilgotnym puchem mgły, które dodatkowo odcinały wzrok od detali drugich planów, co dadatkowo mnie wyłączało. Szedłem uroczą przesieką.


Niczego się nie spodziewałem, tym bardziej spotkania drugiego takiego samego "wariata?! Stało się inaczej. Gdy zobaczyłem człowieka niosącego aparat na statywie, uznałem wybór miejsca za chybiony. Tym razem nie chciało mi się z Nim rozmawiać - odszedłem złorzecząc.
Korzyść tylko z tego taka, że pobudka przyszła nagle.

Pomyślałem, że przy tak malowniczo zinhalowanym lesie, fajnie byłoby coś uwiecznić. Na okazję nie musiałem długo czekać.



 Aaaa ... tu jesteś!

To ja już lecę - pa!

Las najwyraźniej miał nadmiar wilgoci i hojnie oddawał ją atmosferze. Czułem, że staję się roztworem nasyconym ... wilgocią! Czy chemia zna taki roztwór, który nasycił się wilgocią?!?
Pozna - ja nim byłem dziś rano ;)


Musiałem usiąść! Nie było jak odparować, bo wokół mnie unosiła się ... woda. Aż się dziwiłem, że co jakiś czas nie przepływa koło mnie ryba z pobliskiego jeziora!
Kiedy tak zasiądę w ciszy lasu, cała moja koncentracja jest skierowana na oczy i uszy. Zamieniam się w słuch i wzrok. W zasadzie mam wrażenie, że serce pompuje krew tylko do tych narządów, że cały organizm jest podporządkowany nienagannemu ich funkcjonowaniu. W zasadzie zamieniam się w jeden zespolony organ słuchająco-patrzący, w taki ... UCHOK!
I wtedy, gdy tak siedzę, widzę więcej i słyszę więcej. Widzę każdy ruch, nawet źdźbła trawy w odległości 40 metrów. Wówczas najgorsze dla koncentracji, są kręcące się na wietrze listki, które zawisły na pajęczynowych nitkach. One wręcz zmuszają by w kółko na nie patrzeć! Nie da się ich nie oglądać, są jak błyskotki na uszach pięknej cyganki. Starałem się tak ustawić parametry zdjęcia, by oddać ten ruch.

Nawet na zdjęciu wzrok leci tylko na ten listek!
Nagle z tej zadumy wyrwał mnie owad, który usiadł na moim policzku. Strąciłem go. Pluskwiak!
Smród stęchłej szmaty podłogowej z komunistycznego zaplecza PRLowskiej stołówki, nie pozwolił mi dłużej siedzieć. W drogę! Ruch powietrza zabierał stęchliznę za moje plecy i zostawiał w tyle.
Jeszcze nie wiedziałem, jak za chwilę pokocham tego pluskwiaka!
To dzięki niemu, choć wbrew własnej woli, pokonałem kolejne dwa kilometry.
Całe szczęście! Gdyby nie to, nie byłbym świadkiem przejścia tego cuda!
Prawdziwy król - szesnastak! Niestety z daleka. Ale wiem, gdzie jest, podejdę go - mam nadzieję.
Mimo fatalnej jakości zdjęć, pokazuję go, bo i tak widać jego klasę!




Boski jest! Cieszę się, że go widziałem, z daleka, bo z daleka, ale to żaden chłyst, to byk stadny!
Dziś w Nowych Ramukach odbył się konkurs wabienia jeleni.
Tam spotkałem znajomego - Huberta I.
Jak gdyby nigdy nic, pyta, czy to mnie widział dziś rano w Puszczy? No ... taaak ... :)
Człowiek ze statywem ... ech, życie :)))

13 komentarzy:

  1. Piękny byk! A już myślałam, że przyjąłęś strategię, nie pokazywania jeleni podczas rykowiska, żeby myśliwi myśleli, że w tym roku w Puszczy NR ich nie ma. Czy może tak być, że krótko przed nim szły jego kobiety?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prowadził przed sobą dwa chłysty, czyli młodsze byki i raptem dwie łanie. Mam to na zdjęciach, ale chciałem pokazać wyłącznie Jego :)

      Usuń
  2. Bardzo ciekawe opowiadanko:) Przyjemnie się czytało. Tak to już jest, że jak spotkasz na swojej drodze Huberta, to bór darzy. Święty Hubert jest w końcu patronem myśliwych, tych bezkrwawych również. Tak przynajmniej uważam. Może gdybyś mnie nie spotkał, nie poszedłbyś w stronę szesnastaka? Pozdrawiam - napisał Hubert ze statywem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o Hubert! a wiesz, dokłądnie tak pomyślałem, że gdyby nie Ty, to moja marszruta byłaby zupełnie inna, a tak ... dzięki Bracie :)

      Usuń
  3. Piękny kapitalny byk , gratuluję spotkania. Zdjecia puszczy również rewelka, super pokazują klimat jaki w niej panuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję Pawle, cieszę się, a byk rzeczywiście spory. Niestety to już dziś chyba jego archiwalne zdjęcia ... ;(

      Usuń
  4. Tylko nie mów że został odstrzelony ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na ten moment pewności nie mam, ale mam podstawy uznać, że w 85% tak.

      Usuń
  5. Je.....ni doktorzy ze strzelbami. Sory za taki wpis ale brak słów na ich poczynania ;(

    OdpowiedzUsuń
  6. Szesnastak piękny i cudnie sfotografowany. Przepiękne te błyskotki na zieleninie wokół. A i opowieść jak zwykle świetna. I tylko wiadomość o prawdopodobnym zastrzeleniu bohatera tego postu nie dość że smutna to jeszcze ciśnienie podnosi. Czy istnieje jakaś możliwość zakazu strzelania do takich dorodnych byków lub zakazania strzelania w czasie rykowiska. To jednak jekieś takie pójcie na łatwiznę, czyli oprócz noktowizorów, szybkostrzelnych karabinów, jeszcze strzela się w okresie upośledzonej zdolności unikania niebezpieczeństwa przez jelenie. I jak to świadczy o nas?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety powstała cała nadbudowa terminu odstrzału. Oczywiście to globalny Fucking Shit! Strzela się w rykowisko, bo łatwo je namierzyć. Przecież teraz prawie nikt nie umie podejść zwierzęcia. Sadza się dupsko na ambonie przed którą robi się nęcisko. Zwykle nie dalej niż 30 metrów, łatwiej trafić. Wyjątek stanowi okres rykowiska. Jeleń głosi, łatwo go namierzyć i to cała filozofia. Przecież podstawy etyki powinny stanowić o tym, żeby nie strzelać w okresie rozrodu, to zwykłe chamstwo i już. Ale w listopadzie, grudniu, styczniu, trzeba byłoby go już
      szukać, podchodzić, a komu się chce?

      Usuń
    2. Qu...a, że się tak wyrażę. Właśnie takiej odpowiedzi się spodziewałam. I tak właśnie sobie o inteligencji emocjonalnej nas ludzi myślę. A myśliwym bym zaproponowała by spróbowali jak im się pożycie małżeńskie układa, gdy w dom podczas nocnych figli wpadają CBA-sy

      Usuń