Na opisaną w poprzednim tekście polankę, wróciłem dzień później. Musiałem. Coś mi mówiło, że będzie się działo. Kilka dni temu, któś tu wykiprował tonę chleba! Tu pierwszy raz widziałem lisa, który zajada się chlebem. Na tym wydeptanym przez wszelkie stworzenie placyku, wciąż były łakocie, po które tłumnie waliły te, co skaczą i fruwają.
A propos niezapomnianego Michała Sumińskiego, nijak w tym tekście nie uda mi się do Niego nawiązać ... urodził się w Warszawie, umarł w Warszawie, urodził się w grudniu i umarł 96 lat później również w grudniu. Nie znajduję punktu zaczepienia, ale składam Mu hołd przy tej okazji.
Do polany podszedłem bardzo ostrożnie, bowiem wydarzyć się tu mogło dosłownie wszystko.
Po stromym zboczu zszedłem jak najciszej i uważając na suche patole świerkowe, zasiadłem ukrywając się za krzewem. Zawsze sobie obiecuję, że skupię się i zapamiętam gatunek tego chaszcza, bowiem rzetelność literacka wypadłaby znacznie lepiej, gdybym to wiedział. "Zasiadłem za młodym bukiem ... " - przyznacie, znacznie ciekawiej się zrobiło i bliżej prawdy! Ale ja nie wiem za czym zasiadłem, więc za chabaziem jakiemś, czyli krzewem.
Wiem za to na czym usiadłem! Na plecaku :)))
Zawsze targam ze sobą pusty plecak. Jedyną rzeczą, jaka w nim jest, to trzy plastry starej karimaty. To mój patent, dzięki któremu stał się lekkim, 100-u procentowym izolatorem termicznym, czy wilgotnościowym. Można usiąść na mokrym pniu, śniegu, czymkolwiek, a nawet podłożyć pod kolano w trakcie fotografowania np. dzików.
Siedzę więc! Pode mną plecak, pod nim konar sosnowy, pod konarem warstwa ziemi, poniżej skała macieżysta, potem długo cholera wie co, a potem gorące jądro Ziemi. Przyznacie, że umiem zadbać o komfort i zdrowie, hę?
Czas podobno nie istnieje, więc nie wiem jak długo siedziałem. Dość, że na polance jako pierwszy wylądował żuraw. Oczywiście w dość karykaturalny sposób,
W zasadzie dziwię się, dlaczego w opisie gatunku, nie uwzględnia się wzmianki o ich karkołomnych lądowaniach, to w końcu cecha tego gatunku.
Sami przyznacie, że asynchron to komplement! ;)
Po opanowaniu się i ogarnięciu, przez chwilę spokojnie żerował. Nagle zacząl wyprawiac jakieś dzikie harce! Nawet przeszło mi przez myśl, że nażarł się grzybków halucków i poważnie rozpatrywałem ropoczęcie ich poszukiwania. Oczywiście chciałem je zabezpieczyć, żeby ktoś niepowołany ich nie zebrał, bo wiecie ... mi taki taniec na środku polany ludzie wybaczą, ale żeby tak ktoś normalny ... inny znaczy - szok!
Poniżej seria zdjęć, bo nie uwierzylibyście co się tu działo! Wczesną wiosną, na oczach damy, to rozumiem, ale ten koleś jest tu sam jak mucha na suchej kupie i wariuje!
Obecność kruka na chwilę go wyłączyła ... chyba się zawstydził czy co?
Ale spójrzcie, poniżej sekwencja trzech kolejnych klatek - znowu coś mu się w abażurku poprzestawiało! Najdziwniejsze, że to była typowa pantomima. Gdyby trąbił, wiedziałbym, że jest podenerwowany, że coś go irytuje, ale nie - to był niemy film! Pękałem ze śmiechu.
Faza pierwsza - arytmiczny przykuc!
Faza druga - wybicie z jednej nogi! (w tym momencie się zakrztusiłem ze śmiechu)
Faza trzecia - trzepanie płatami nośnymi i kręcenie głową!
Ale za chwilę udało się jednak tę schizę wyjaśnić! Oto prawdziwy powód niepokoju:
Z dwóch stron jednocześnie, podchodziły lisy!
Myślicie, że zhisteryzował? Nie! Nic podobnego!
Kroczył w prawo i w lewo, bacznie je obserwując i niekoniecznie z bezpiecznej odległości.
I powrót.
Zdjęć narobiłem mnóstwo całe, ale nie sposób wszytskiego pokazać. Obchodził je z każdej strony, a gdy tylko jeden z nich zniknął, podbiegał i go odszukiwał. Bardzo dbał o to, by mieć je pod kontrolą.
Fajna, ciekawa obserwacja.
Lis znużony osobliwą demarkacją, zajął się sobą. Drugi również. Żuraw pozostał na placyku wraz z kosami, szpakami, kwiczołami i dzięciołami.
Lato, to co się żurawiowi dziwisz, że hasa :) Może on postanowił zostać nowoczesnym, nieograniczonym niczym i wolnym singlem, który czerpie życie pełnymi garściami, i nie straszne mu jakieś tam lisy czy inne (phi!) potwory! A spójrz na tą jego dumną postawę, jak kroczy, normalnie nic tylko mu dokupić czarny motor i gitarę elektryczną... :D
OdpowiedzUsuńrzeczywiście :))) to typowy singiel, choć obawiam się, że za jego samotnością kryje się niestety niefajna historia.
UsuńAle leśne jaja!
OdpowiedzUsuńno całkowite :)
UsuńA niech to! Ale się Tobie trafił wyjątkowy spektakl :))))
OdpowiedzUsuńjak ślepej kurze ziarno ;)
UsuńNiesamowite spotkanie, świetne ujęcia :)
OdpowiedzUsuńsię udało się ;) dzięki Marcinie!
Usuńpo pierwsze to jak dla mnie na razie o ostatnich tygodniach wpis numer jeden. Zdjęcia obłędne, chociaż podejrzewam że lis w trawie to podstawiona kukła bo się na żadnym zdjęciu nie ruszył ani o centymetr. Ale spotkanie 10/10. A może ten żuraw to ćwiczył sobie tańce w samotności żeby być lepszym, może jakaś rocznice mają z żoną...
OdpowiedzUsuńh aha ha a, może rzeczywiście ćwiczył :)
Usuńa fantomie lisa nikomu nie mów! to moja tajemnica ;)
p.s.
te trzy zdjęcia są zrobione jedno po drugim w krótkim odstępie czasu i rzeczywiście wygląda ja wypchany ha ha haa, ale mam w historii sarnę, za plecami której walczą dwa dorodne byki, a ona stoi jak manekin 10 metrów przed nimi nic sobie z tego nie robi :))) na każdym zdjęciu ma tę samą pozę :))
Już miałam napisać, że aleś poleciał lisią taksydermią... ale to może atak kręczu i lumbago, wtedy się tak stoi... zasadniczo to zawsze lepiej się ruszać, nawet dziwnie ;)
UsuńArcyciekawe, pozdrawiam.
przede wszystkim witam Cię w tym dziwnym miejscu :) Ale w drugim kroku bokserskim muszę przyznać, że dzięki Waszym komentarzom, stale się czegoś uczę ... taksydermia :))) Ktoś o takim nicku nie mógł przecież napisać "wypychanie zwierząt", to musiała być taksydermia h aha ha aa
UsuńW nocy ze środy na czwartek żurawie zaokienne strasznie się rozdarły. POdejrzewam najazd hunów na młode. I co tu się dziwić że żuraw postanowił lisom utrudnić życie. Może gdzieś w trawach rodzinka się mu ukrywała. Dzielny gość. Szacun. I przyznaję się, że choć obśmiałeś koordynację ruchową tego ptaka, ja osobiście uwielbiam żurawie w ruchu. Spójrz tylko na te umięśnione uda na pierwszym zdjęciu i klatę na 6. Przystojniak.
OdpowiedzUsuńaaaa no bo zaokienne - one tak mają ;)
Usuńto obśmiewanie to tylko taka potrzeba literacka, w rzeczywistości podziwiam je i uwielbiam :) Potwierdzam - przystojniak!
Krzyśku bardzo ciekawe miałeś spotkanie, pozytywnie zazdroszczę :))) To jest to co w przyrodzie lubię najbardziej, te niespodziewane spotkania przy każdym wyjściu.
OdpowiedzUsuńdziękuję Pawle, jak dobrze wiesz, każde spotkanie można w pewnym sensie uznać za niepodziewane ;) POWODZENIA - ostatnio porobiłeś kapitalne foty - lisek itd. :)
UsuńDzięki za słowa uznania :) temat jest że tak powiem ciepły ale brak czasu aby go kontynuować.
UsuńŻuraw przygotowujący się na jakąś potańcówkę sobotnią - świetny. Można się nauczyć nowych układów tanecznych :)
OdpowiedzUsuńTe liski nie były proszone na imprezę to i tak oschle je potraktowal, aby nie zrobiły jakiegoś bałaganu ;)
Kolejny świetny wpis :)
dzięki Ci za dobre słowo Leśny Bracie ;)
UsuńNo to miałeś używanie, a tego zgęziałego liska żal, widać, że boi się podejść, a może on jeden wiedział, że w krzakach jest fotograf.
OdpowiedzUsuńGrażynko, ja się cały czas czegoś od Ciebie uczę - zgęziałego ?!? :))) co to oznacza? :))) świetny wyraz, muszę zapamiętać ha ha ha aaa
UsuńHa, to właśnie znaczy to jak on wygląda. Wyraz używany w Wielkopolsce, pewnie zasłyszałam u szwagra i przejęłam.
UsuńAle, że chleb? Dlaczego?
OdpowiedzUsuńA żuraw genialny! Pięknie gwiazdorzy;)))