Nie każdy dzień jest tak upiorny jak opisany w poprzednim wpisie. Ten był stosunkowo normalny. Zawsze jest jednak coś. W trakcie tej wyprawy wpiło się w moje ciało sześć kleszczy. Żaden to wynik, ale z pewnością lepiej nie mieć kleszczy niż mieć sześć.
Pod tym względem, w tym roku idę na rekord!
Pierwsze trzy zdjęcia prezentują polankę, wokół której ostatnio częściej się kręcę. Malownicze ukształtowanie terenu, nory lisów, dzikowisko, sarny i jelenie. Wszystkiego pełno. Las niezwykle urokliwy, różnorodny, sporo "liścia" i stare sosny. Co krok inny biotop - marzenie.
To miejsce jest jedną z kilku polanek pozostających w ciekawej konfiguracji. Tu zawsze coś się dzieje.
Gdy już widziałem przejaśnienia i prześwity w ścianie lasu, zauważyłem fajnego kozła. Ściana gałęzi starego świerka, stworzyła miły dla oka ekran. Mimo okropnej, czyli słonecznej pogody, uzyskana gra świateł i cieni, jakoś ratuje "klimat".
Pisząc o ratowaniu klimatu, nie mam na myśli paktu klimatycznego z Kioto! Nie tym razem.:)
Sucha gałązka krzewiny spowodowała, że kozioł wygląda jak w obroży. Bujna, wielogatunkowa zieleń, to raj pokarmowy dla saren. Sarny, aby zachować zdrowie, muszą mieć możliwość pobierania ponad dwudziestu różnych gatunków ziół! To dla nich bardzo ważne. Zapotrzebowanie dobowe często przekracza 3 kg pędów, ziół, krzewin, liści czy kory.
Takie rzeczy tylko w liściastej części lasu.
Polanka przecięta jest rowem melioracyjnym i dziki skwapliwie z tego korzystają. Na obu końcach polany, wyraźne, często odwiedzane babrzyska. Strome stoki polany porośnięte grabiną, są idelanym zejściem do takiego SPA, pozwalającym dzikom jak najdłużej pozostawać w ukryciu. Spojrzenie tej mamusi dało mi do myślenia czy wchodzić w tę szczotę grabową, czy lepiej nie :) Wszedłem.
W głowie natrętnie powtarzała się pewna fraza ... świr to komplement, świr to komplement!
Oczywiście, jak to u dzików bywa, w stadzie "ciągnie się" kilka pokoleń.
Posiedziałbym dłużej w tych chaszczach, ale miałem wrażenie, że przynjamniej osiemdziesiąt procent populacji żyjących nad tą wilgotną polanką owadów, postanowiła mnie ukłuć, ugryźć, wyssać moją krew, nakarmić mną larwy, a ostatecznie zmineralizować! Nie mam wątplwości, że to w tym właśnie miejscu zaliczyłem kleszcze.
Przeniosłem się na sąsiedzką polankę i usiadłem w spokojnym, zacienionym miejscu. Po chwili okazało się, że obok siedziby mrówek rudnic. Szczęśliwie postanowiły łazić w tę i z powrotem wzdłuż spróchniałego polana. To bylo z ich strony bardzo fair i OK. Bezimiennie się polubiliśmy.
Po nieprzesadnie długiej chwili, z mojej lewej strony, na polankę wszedł ... likaon! :)))
Oczywiście żartuję, ale zobaczcie sami, jaki jest efekt linienia tego samca. Trikolor, szyldkret, cokolwiek, ale zabawny :)
Przy okazji udokumentowałem fajną rzecz - lisy, tak jak nasze psy, podnoszą łapę w trakcie "jedynki" :)
Wiecie co? Śmiechem, żartem, ale wpisałem w Googlach "sikający lis" i "lis sika" i ... zdjęć nie ma!
Fajnie, zawszeć to coś ciekawego :)
Odganiając się od "błonkoskrzydłych brzęczolotów" wytrzymałem jeszcze trochę. Ta chwila dłużej wystarczyła, by uchwycić to piękne czarne stworzenie - kruka.
Co te owadzicha mają z tym parciem na ucho czy oko?!*@!*$!#@!@*!
Lata to jak asynchron, trajektoria lotu niektórych przypomina lot samolotu z urwanym skrzy ... dobra, nie! trajektorię zdmuchniętego liścia, najmniejszej logiki w nawigacj. W pewnym momencie, oczywiście nagle i dokładnie gdy przestaniesz na niego patrzeć, jak wystrzelony z procy, jakby odzyskał przytomność i nawigację, ni stąd ni zowąd, leci prosto do ucha, albo oka!!! No żesz q....!!! Mało to dziur w drzewach? Czy moje ucho to jedyny cel tych latających papraków? Mówię Wam, przyroda ma jeszcze wiele tajemnic :)
Schodząc z polany, udało się po raz kolejny w ciągu miesiąca, choć w bardzo odległym od poprzedniego miejscu, spotkać kukułkę w odmianie rdzawej. Są naprawdę piękne! A jaki ma smakołyk! Włochata gąsienica! Mniam, mniam :)))
Wróciłem tu dzień później i będzie co pokazać w następnym wpisie :)
Miodzio. A jak piszesz o natrętnym robactwie, to czuję się jak w niebie.
OdpowiedzUsuńNa Krutyni, między Uktą, a Nowym Mostem, mija się pastwisko po lewej stronie ... tam jest miliard tych wstrętnych końskich much, których nie daje się strzepnąć ze skóry. Gryzą. Jestem pewny, że jako kajakarz wiesz jak upierdliwe potrafią być insekty :)
UsuńVocê deu grandes conselhos, apesar das dificuldades de insetos.:)
OdpowiedzUsuńOwady, nie owady, swoje zrobić trzeba :) Dzięki.
UsuńNo no, ciekawie było. Lis faktycznie umaszczony niczym likaon i jakoś mnie nie dziwi że sika jak pies, w końcu kuzyni. A ta gąsienica to mocno kudłata, będzie drapać w gardło. Ja też mam już pierwszego kleszcza za sobą.
OdpowiedzUsuńTo wyjątkowa okolica. Często tam teraz bywam. Sikanie lisa oczywiście mnie nie dziwi, ale zdjęcia do tej pory nie widziałem :) Na kleszcze uważaj. Jest tego w cholerę.
UsuńJakoś kleszcze w tym roku nie zdążyły się do mnie dobrać :)) na szczęście! Paskudy tylko czyhają na okazję :))) I znów kukulka ... oj szczęściarzu :))))))
OdpowiedzUsuńSzczęściara :)
UsuńDobrze że od jutra tydzień urlopu jest to idę w las. Każdy wpis to dziki, jelenie, sarny, koziolki, lisy, pierzaste wszelakiej maści. Zaraz się okaże że wszystko Leśny ( to nie ja ) wypstrykał ;) , do całości brakuje tylko fotki takiego dogodnego kleszcza :). Pewnie będzie w następnym wpisie :)
OdpowiedzUsuńKolejna ciekawie opisana wyprawa :)
:))) ze znalezieniem kleszcze nie będę miał problemu, wystarczy, że się obejrzę po wyjściu z lasu:))) podchodzenie zwierzyny z aparatem ma tę przewagę nad tym z karabinem, że potem ktoś jeszcze może to zrobić ;)
UsuńSuper lis, super spojrzenie dziczej maci ( ja bym przeprosiła po taki looku) i super opowieść. Miałam w planie zadać Ci pytanie o to jaki rozmiar obroży kupuje się koziołkowi, aleś wysypał historię w tekście. Trudno, zapoluję innym razem.
OdpowiedzUsuńależ ja ja przeprosiłem! staram się być eleganckim mężczyzną ... przynajmniej w lesie :)))
UsuńLocha, kruk i kukułka na pudło, choć reszcie też nic nie brakuje. Kleszcze mnie ostatnio omijają, może to z powodu bluzy nasączonej 20 dniowym repelentem, a może wszystkie przeniosły się do PNR. No przepraszam, jednak kozioł najfajniejszy.
OdpowiedzUsuń:)))) Grażynko, gdybyś jeszcze wymieniła lisa, to w zasadzie byłoby "wsio" :)))
UsuńZaciekawiłas mnie - co to za bluza?!? Ty ją nasączyłaś, czy ona jest fabrycznie czymś nasączona?
Ta kukułka przepiękna, gratuluje 😃
OdpowiedzUsuńco do niej podejdę, to ona sruuu na nastene drzewo i tak ze 100 metrów za nia lazłem, aż w końcu z jako takiej odległości się w miarę udało :) Dzięki Marcin.
Usuń