poniedziałek, 8 lipca 2019

Sarna lustrem rzeczywistości.

Jechałem w teren bez większego przekonania. Skąd we mnie mniejsze przekonanie nie wiem.
To dokąd zaszliśmy jako społeczeństwo, to takie gówno, które regularnie skrada się do człowieka całe życie aż któregoś dnia go oblepi, obsmrodzi i zniewoli ... może stąd.
Spotkana sarna jakoś tak mnie nastroiła. Oczywiście było mi jej żal, że chora ale pomyślałem (to rzadko zachodzący proces) że idealnie uosabia dzisiejszą sytuację.


 Z daleka wszystko wydaje się OK.


 Gdy spojrzysz na fasadę, również wydaje się, że wszystko OK.


Ale gdy zajrzysz od zaplecza ... wszystko obsrane. Gówniana okleina rzeczywistości trzyma się mocno i nie chce odpaść.
Tyle tytułem dygresji, wróćmy do przyrody.


 Sarny są delikatne. Biegunkę mogła spowodować chemia z oprysków, infekcja bakteryjna, stan zapalny czy pasożyty.


 Podeszła do mnie zaciekawiona. Pamiętam, że wówczas pomyślałem, że gdyby nie setletnie polowania, może potrafiłaby podejść po pomoc. Kto wie, kto wie. Kiedyś słyszałem, że sarna goniona przez wilki podbiegła do człowieka i stanęła przy samych nogach. Wiedziała, że wilki nie podejdą do człowieka.

 Obchodziła nie wielokrotnie. W lewo i prawo, w lewo i prawo.



 Leśne żurawie fotografowałem przez chaszcze i wyszła fajna naturalna winieta.


 Byłem tak blisko dwóch łań z cielakami, niestety wiatr kręcił jak rząd niewykształciuchmi i zwietrzyła mnie natychmiast.


 Podwiejskie śniadanie.


 Pole było rozległe i nie dostrzegłem młodych.

W lesie byłem ok. 3 godzin ale ze względu na szczególną napastliwość komarotypów cieszyłem się, że nie dłużej :)


15 komentarzy:

  1. Dygresja (niestety) trafna...

    OdpowiedzUsuń
  2. Krzysztof, urodziłem się w Lasach janowskich..dosyć często zdażało się, że jelenie gonione przez wilki, podbiegały pod ogrodzenie naszej leśniczówki. Wówczas mój tato ( były leśniczy ) wychodził szybko z domu a wilcza rodzina uciekała..Jelenie jeszcze chwilę krążyły i jak były już pewne, że są bezpieczne, mkneły w przeciwnym kierunku jak wilki.
    Najczęściej działo się to nie zimą a zaraz na początku jesieni, tuż po rykowisku. Pamietam to dokładnie, bo przez kilkanaście razy wydarzyło się około 30 razy..
    Czy dziki uciekające przed polującymi myśliwymi, robiły podobnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. O jej, a jakby tak zgłosić do leśnictwa? Nie wiem... Mam kozy i też w tym roku ale na wiosnę miała ,,mateczka" biegunkę nie wiemy skąd i od razu po leki gnaliśmy. U sąsiada od biegunki się zaczęło i całe stado mu padło... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lesnicy nie mają tu nic do rzeczy. Zwierzyna żyjąca w lasach należy do gmin. Gminy, przynajmniej te mniejsze, nie mające rozwiniętych działów kryzysowych, nie bardzo mają zasoby, by zająć się sarną. Gatunek łowny, niezagrożony ... wiesz jak jest.

      Usuń
  4. Wow przepiękne zdjęcia jestem pod wrażeniem. te trawy z tyłu na pierwszym zdjęciu wyglądają jak miskant olbrzymi. Egzotyczna ozdobna roślina świetnie adaptująca się w naszym klimacie. Niesamowity klimat uwielbiam takie obcowanie z naturą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło, dziękuję :) To niestety kukurydza, która tego akurat poranka wydał mi się bardzo fotogeniczna.

      Usuń
  5. Ja coraz mniej saren spotykam u siebie na wsi. Za to ambon coraz więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Populacja saren w Polsce rośnie, jest ich więcej niż kiedykolwiek.

      Usuń
    2. populacja ambon też rośnie ...

      Usuń
    3. No to mam pecha widać, albo statystyki przekłamane.

      Usuń
  6. Oglądając w TV ustawiczną kampanię wyborczą też można nabawić się podobnej choroby :-( Żyć się nie chce ...

    OdpowiedzUsuń