środa, 2 kwietnia 2014

szybki wyskok "na świt"

Zupełnie nie mogę zaakceptować faktu, że między weekendami musi upłynąć aż tyle czasu.
Oczywiście uwielbiam swoją pracę, ale nie wyrabiam w oczekiwaniu dnia, który mogę w większości spędzić tak jak kocham - w lesie.
W związku z powyższym, dziś miała miejsce pobudka przed 4.00 i po niezwykle szybko wykonanych porannych czynnościach z poborem karmy włącznie, opuściłem dom, w którym mieszkam - Pols ... no, bez przesady, pozostałem w kraju :)
Postanowiłem zobaczyć co w trawie piszczy o środowym świcie.
W lesie byłem jeszcze w ciemnościach. Jakiś niezwykle zimny był dzisiejszy poranek. Organizm zapamiętał wczorajszą popołudniową temperaturę, a tu nagle coś poniżej zera - słabo.
Uwielbiam las nawet po ciemku, ale uwierzcie mi, nie ma przyjemniejszego momentu niż ujrzenie jaśniejącego nieba przez gęstwinę lasu. Jakoś tak raźniej robi się człowiekowi na duszy, chociaż u mnie stan euforii wynikający z pobytu w lesie nie zależy od jasności czy ciemności. Taka już  jest magia świtu - atawistycznie nas cieszy. Poniżej wrzucam dwa kadry z tego budzącego nadzieję momentu dnia.





Po jakimś czasie, gdy tarcza słońca pokazała się nad horyzontem zrobiło się nieco jaśniej.
Jaśniej dla oczu, niekoniecznie dla aparatu, ale zawsze to parę luxów więcej w przestrzeni.
Dochodząc do ściany lasu zauważyłem chmarę jeleni. Były też byki. Starsze, więc niestety rozbrojone o tej porze roku. Moją uwagę skupił odważny cielaczek, który dziarsko trzymał się z dala od matki.
Całkowicie urocze było to, że sierść miały ... zamrożoną! Pokryte szronem wyglądały dziwnie i pięknie jednocześnie. Nie miałem jak podejść bliżej, ponieważ między nami pozostawała otwarta przestrzeń.



Spieszyłem się na miejsce, w którym spodziewałem się zobaczyć, o tej właśnie porze, gromadkę młodych byków, jeszcze z orężem na głowach. Spodziewając się spotkania, ostatnie metry pokonywałem cichuteńko, bardzo powoli. Byłem pewny, że poruszam się dosłownie bezszelestnie. W tym zresztą celu kompletowałem starannie dobrane ubrania maskujące. Są bezgłośne przy poruszaniu. Buty, które mam na nogach, mimo solidnej konstrukcji, mają również ciche podeszwy. To bardzo ważne przy podchodzie. Zwierzęta są wyczulone na twarde stąpnięcia, trzaski łamanych gałązek, szelest ubrań. I udało się - są! O Matko, jak ja kocham ten moment, kiedy stawiam ostatni krok i w spodziewanym miejscu widzę spokojną, niczego nie podejrzewającą chmarę jeleni. Boskie!
Oczywiście mógłbym w takim miejscu stać i długo sycić się ich widokiem, bo o tej porze dnia raczej nikt nie mógłby ich spłoszyć. Ale chęć zrobienia jeszcze lepszego zdjęcia, jeszcze kilku kroków podejścia, jest nie do opanowania. Trzęsąc się i z zimna i z emocji "trzaskam" kolejne ujęcia. Jestem w niebie. Wiem, że jest za ciemno, że zdjęcia nie będą "na brzytwę" ale najważniejsze jest uwiecznienie takiej chwili. To prezent od losu, móc przeżywać spotkania, jak takie właśnie. Z lewej strony kadru jednym okiem zauważam "szpicaka" Mam do tych młodziaków szczególną słabość. Może to "przebitka" z ojcowskiego skojarzenia, syna - młodzieńca, który jest już praktycznie uzbrojony, a w gruncie rzeczy wciąż jeszcze bezbronny. Nie wiem ostatecznie dlaczego, ale mam do nich słabość i już.





 


Zwróćcie proszę uwagę na zwisające z brody byka sople. Drugim ciekawym zjawiskiem jest wspomniany wcześniej szron pokrywający ciała jeleni. To był naprawdę zimny poranek i jednocześnie niesamowity widok! Odeszły jak widać, spokojne, nieprzestraszone, co najwyżej zdziwione widokiem "UFO" -Unidentified Forest's Object :)
Ponieważ miałem jeszcze czas do powrotu do pracy, postanowiłem poświęcić chwilę na zasiadkę. Chociaż pół godzinki - pomyślałem. O rany jak było zimno. Bezruch przy tej temperaturze, doprowadził mnie do drżenia całego ciała. Typowa "telepka". Udało mi się pofotografować jedynie ciekawską sójkę. Obowiązki wobec skarbu Państwa kazały mi przerwać ten spokój. Może i lepiej, bo przemarzłem do szpiku kości.









14 komentarzy:

  1. Jak na takie telepanie to zupelnie nieporuszone zdjecia :D !
    Te zwierzaki maja wypisane na pyszczkach niedowierzanie , ze ktos je mógł tak podejsc !

    OdpowiedzUsuń
  2. :) one też nie mogą mnie przypisać do niczego co znają, bo w kamuflażu zupełnie nie przypominam im człowieka. To widać po tym jak odchodzą, nie uciekają. Sprawiają raczej wrażenie lekko zdegustowanych, może mówią do siebie coś w stylu ... WTF?!? :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się! Dni powszednie ciągną się w nieskończoność, a łikend błyśnie i już go nie ma ;-)

    Na prezent od losu trzeba sobie zapracować. Piękna chmara :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale z Ciebie ranny ptaszek ja raczej sowa jestem i pewnie tez dlatego nie mam takich ladnych fotek , przepraszam za pisownie ale ta klawiatura nie chce pisac po polsku .

    OdpowiedzUsuń
  5. Sista! :)) ale teraz siedzę jak za karę, piach w oczach, zasypiam na siedząco :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle po przeczytaniu zostawiasz po sobie imperium emocji, które targają czytelnikiem jeszcze przez dłuższą chwilę. Chwilo trwaj!

    OdpowiedzUsuń
  7. Moj Boze, czego sie nie robi dla pasji. Dzisiaj rano bylo rzeczywiscie zimno, Ja odbylam spacer 35 minutowy i musze przyznac ze bylo jak w zimie. Ile godzin spedziles w lesie?

    OdpowiedzUsuń
  8. Prosze o wykonanie tzw "selfie" czyli zdjecia siebie nie przypominajacego czlowieka, a nie tylko jelonki i jelonki .........chcemy widziec co one widza - WTF swiat oczami jelonka. Swoja droga podziw dla polskich jelonkow za znajomosc angielskiego - czy one nie powinny dziwic sie po polsku ? Jakies CTKJ czy jak to tam sie teraz mowi ..........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. obiecuję, ze jutro wstawię takie zdjęcie. W wersji zimowej mój kamuflarz można zobaczyć w moim profilu :)
      Doskonały komentarz - rozbawił mnie bardzo :))) Zdecydownie powinny dziwić się po polsku, ale dziś nawet polscy żołnierze móią po angielsku :)

      Usuń
    2. specjalnie dla Pana ja i moje "camo"- https://www.facebook.com/krzysiek.mikunda

      Usuń
  9. I znowu Ci się udało. Jak Ty to robisz, że na zdjęciach kompletnie nie widać ogrodzenia i drutów, którymi przywiązano te szlachetne zwierzaki? A tak już zupełnie poważnie. Masz chłopie jakiś dar do jeleni, którego ja nie rozumiem. Boję się myśleć, co będzie jak ruszysz w las z nowym sprzętem.

    OdpowiedzUsuń