sobota, 1 listopada 2014

jelenio-kruko-dzięcioł!

Nie wątpicie chyba, że dzisiejsze święto zacząłem w lesie. A dlaczego nie? Mówiąc szczerze, będąc jak zwykle samotnie w środku puszczy, byłem mentalnie bliżej bliskich, którzy odeszli, niż gdybym z siatkami pełnymi zniczy uprawiał slalom między cmentarnymi gośćmi. Oczywiście na cmentarzu również byłem, ale póki rodzinka pogrążona była w śnie, ja myk, myk i do lasu! Był czas na refleksje, był czas na obserwacje. Na polankę, gdzie robiłem pierwsze zdjęcia podszedłem jak zwykle jeszcze w ciemnościach. Aby fotografować pasące się stado jeleni, musiałem czekać na świt. W chmarze był piękny byk. Niestety nie "fotografowalny". Gdybym się skusił na podejście go, tak by wykonać zdjęcie, licówka zdążyłaby ostrzec całe stadko. Moja ostrożność i tak na niewiele się zdała, bowiem zostałem wypatrzony przez ... cielaka! O zgrozo, co za wstyd! Kolejne zdjęcia łań i szpicaków powstały po powtórnym podejściu chmary, na innej polance. Odeszły dobre 3 kilometry. Na szczęście znam ich rutę, wiedziałem gdzie je zastanę. Byka niestety już nie wypatrzyłem.
W drodze powrotnej położyłem się pod świerkiem, który okazał się idealną kryjówką. Przy jak zwykle "wypadłym ochłapie" już za moment znalazł się kruk. Po raz kolejny popełniłem jakiś błąd, bo zdążyłem zrobić tylko kilka zdjęć. Chyba zbyt wcześnie uznałem, że jestem niewidzialny :)
Piękny poranek. Podsumowując dzisiejsze święto, wypada jedynie powiedzieć, że życie jest piękne!








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz