Ostatni tydzień walczyłem głównie z bolesnym stanem zapalnym korzonków. Nie byłoby źle, gdyby nie wykluczenie środowiskowe. Bynajmniej nie chodzi mi o nic innego niż o fakt, że choroba wykluczyła mnie z penetrowania środowiska ... naturalnego. Dziś wyrwałem się do lasu mimo sporego jeszcze bólu i gigantycznego dyskomfortu. Nie wiedziałem co może się wydarzyć gdy np. potknę się o coś, o ewentualnym ataku dzika wolałem nawet nie myśleć. Wyposzczony byłem okrutnie. W końcu nie byłem w lesie od tygodnia! Ledwo pokonałem pierwszy kilometr, a z prześwitu po mojej lewej stronie wyszedł mi na spotkanie lis. Natychmiast poprawił mi się humor. Już wiedziałem, że warto było wyjść z domu. Spotkanie jakie cenię najbardziej - w środku lasu.
Dzielnie kroczył po rozjeżdżonej mamałydze, cokolwiek by to miało znaczyć.
Momentami znikał za drzewami.
W zasadzie miałem nadzieję, że już się zaprzyjaźniliśmy ...
... niestety jego reakcja na mój widok, była nazbyt histeryczna :) Zareagował jakbym conajmniej rzucił się na niego.
Ucieczka była najszybszą jaką widziałem. A mi było szczerze głupio, że aż tak go przestrzaszyłem.
i tyle go widzieli ...
Piękna lisia historia! Lubię oglądać lisy na zdjęciach :-). Szkoda, że jednak tak szybko się zmył.
OdpowiedzUsuńPrzypomniały mi się zdjęcia, które kiedyś podziwiałam na DA i może Ciebie również zainteresują:
http://thrumyeye.deviantart.com/gallery
fajne, ale takie zdjęcia powstają w 99% przypadków w miejscach takich jak Kadzidłowo itp. :) Oczywiście najniższe pokłony dla autorów, którzy potrafią zrobić aż taką fotkę w naturze! Niestety osobiście znam bardzo znanych fotografów szczycących się zdjęciami z ośrdoków hodowlanych ... słabe ;(
OdpowiedzUsuńByć może :-). Nie wnikam aż tak bardzo ;-).
UsuńWspółczuję, mąż kiedyś na to cierpiał, Korzonki to jedna udręka, a niechodzenie do lasu to druga, dobrze, że lis przyniósł Ci pociechę. Zdrówka życzę!
OdpowiedzUsuńdziękuję Grażynko :) bardzo cenię sobie spotkania z lisem, są po prostu piękne.
UsuńLubię lisy, mają ładne futro :)
OdpowiedzUsuńto prawda, też je bardzo lubię, choć w okresie lęgowym ptaków gniazdujących na ziemi, mogłyby przejść na wegetariańską dietę ... chociaż na ten okres ;)
UsuńHej Brat ! A patrzyłeś w lustro przed wyjściem ? Może ta panika była uzasadniona ?
OdpowiedzUsuńto ja nie wyglądam jak przytulanka ?!? ;)
UsuńRodzeństwo! Zawsze wiedzą. gdzie wbić nóż! A wejście lisa w zakręt - eleganckie!
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńTak lisy są trudne do przewidzenia a zwłaszcza ich reakcja bo miałem zaprzyjażnionego lisa który przychodził pod budę i zaglądał do środka przez okienko,obserwowałem go jak polował na myszy a nawet mijaliśmy się na drodze.
OdpowiedzUsuńmożna z dzikim lisem zbudować jakąkolwiek relację ? :) wielokrotnie próbowałem zdobyć serce dzikiego lisa ... nadaremnie. Ale masz kapitalne zdjęcia liska u siebie - gratuluję!
UsuńPrzynajmniej mi się tak wydaje.Pierwsze nasze spotkania były takie że gdy go widziałem i podnosiłem aparat do oka to on od razu uciekał i to zygzakiem [to chyba wpływ myśliwych ].Dopiero po dłuższym czasie naszych spotkań nie reagował ucieczką.Tylko nie mogłem go zrobić całego bo ogon miał już w kiepskim stanie.
OdpowiedzUsuńświeżb, niestety ta choroba gnębi większą część populacji.
UsuńLis ładny i napawający jakimś takim optymizmem! :)
OdpowiedzUsuńno tak, optymizmem, bo się mnie przestraszył, a jak by się nie bał, to pesymista - no dzięki ;)
UsuńPo futrze widać że już lis wiosenny jest. Niestety ich futro latem niezbyt eleganckie, za to lisy nabywają takiej straszliwej dzikości w wyglądzie.W sprawie korzonków - polecam gimnastykę i takie pasy na lędźwiową część kręgosłupa z owczej wełny.
OdpowiedzUsuńo, jak znajdę jakąś owcę na pastwisku, to się nią owinę! Żywa musi szybciej działać, niż fragment jej martwej koleżanki ;)
UsuńTak może to byc prawda. Tylko nie zapomnij w zachwyconym stanie leczniczym użyć wyzwalacza migawki (czy jakoś tak) by te chwile utrwalić (takie slefie z owcą)
Usuń