Skończyłem pracę o 16.00 i godzinę później już zbliżałem się do Stawigudy. To moje miejsce pośrednie, tu Panie ekspedientki w sklepie typu delikatesy, czyli coś jakby stawigudzki hipermarket, wiedzą po co przychodzę. Ledwo podszedłem do lady w dziale ... przepraszam "na dziale" mięsnym, a Pani mówi "porcji rosołowych nie ma!" Uśmiechnąłem się, bo gdyby mi mowę odjęło, najważniejsze sprawunki umiałbym załatwić. Wziąłem jakieś kości i wątrobę. Niestety w tej czatowni nie byłem od miesiąca, więc to co zastałem nieco mnie rozczarowało. Gałęzie wyschły na popiół, igliwie opadło, więc podstawowe funkcje skrytki szlag trafił. Mimo wszystko wyłożyłem zanętę. Wejście do czatowni skończyło się małą katastrofą. Za mój spocony kołnierz wleciało około miliona suchych igiełek przyklejając się do ciała. Taki mały "dizaster". Miałem co robić przez najbliższą godzinę.
Niestety ze względu na zachmurzenie, szybko zrobiło sie szaro, uznałem, że nie ma co dłużej siedzieć. I to był błąd, bowiem, gdy tylko opuściłem miejscówkę, zauważyłem lisa, który szedł w stronę czatowni. Pech. Z lasu wychodziłem absolutnie niespiesznie kontemplując śpiew ptaków i napawając się zapadającym zmierzchem. Na skraju lasu zauważyłem sarenkę i na odchodne postanowiłem ją podejść. Jakież było moje zdziwienie, gdy między mną, a sarenką ujrzałem łanię z cielakiem. Naprawdę nie chciałem spotkać jeleni!!! Nie chciałem ich już fotografować ... naprawdę nie chciałem! Mimo mroku, wykorzystałem możliwości mojego aparatu i zrobiłem sporo zdjęć. Dziś pokażę jednak tylko to jedno. Dlatego, że bardzo mi się podoba efekt jaki dało panoramowanie biegnącej łani. Pysk, mimo tego, że jest robiony w ruchu i w bardzo ograniczonej ilości światła, wyszedł ostro, a reszta ciała dynamicznie. Lepiej bym tego sam nie wymyślił :) Pomijając stronę techniczną zdjęcia, podoba mi się klimat wieczoru, ograniczona ilość informacji i fakt, że zdjęcie jest dwugatunkowe. Nie gniewajcie się, że sam tyle mówię o własnym zdjęciu, to mało skromne i zupełnie nieeleganckie, ale staram się wyjaśnić przyczynę zamieszczenia tylko tego jednego zdjęcia. Resztę pokażę przy innej okazji, a sam mam nadzieję, że to zdjęcie przeniesie Was w atmosferę wieczornej ciszy i zadumy na cudem jakim jest dzika natura.
Nawet gdyby sarenki i łani nie było to i tak wieczorne ptaki w lesie są cudowne. U mnie też ostatnio się sypało. Sporo muszę się jeszcze nauczyć i o fotografii i o budowie czatowni.
OdpowiedzUsuńczatownia, a szczególnie dobra czatownia ... to nie je proste ;) Ale wiesz, najpiękniejsze jest samo obcowanie z przyrodą. Udaje mi się pokazać tylko ułamek tego co widzę i co przeżywam. Niestety. Ale cieszę się jak dziecko, keidy raz na milion prób wychodzi mi zdjęcie, z którego jestem zadowolony.
UsuńTe sarenki i jelenie skusiły się na kości czy na wątrobę? ;-)))
OdpowiedzUsuńnieee, te poszły na pasztet zajęczy ;)
UsuńNa tym zdjęciu pokazałeś co znaczy "morze traw". Fajne
OdpowiedzUsuńBeatko, dziękuję, to efekt panoramowania, też go lubię ;)
Usuń