czwartek, 17 września 2015

byczy wieczór!

Wiedziałem, że będzie padało. Nie powstrzymało mnie to od wyjścia do wieczornego lasu.
Jakbym czuł, że to będzie TEN wieczór.
Pompa złapała mnie gdy byłem już dwa kilometry od samochodu. Niesamowite uczucie. Najpierw uderzyła mnie fala parnego ciepła wypchniętego spod ciężkich chmur, a na polance śródleśnej pojawiło się metafizyczne światło. Coś jakby rekompensata za to, co miało nastąpić za moment.
Poszło! Deszcz nie dawał szansy na etap przyzwyczajenia się - lunęło jak z cebra.
Przez pół godziny cieszyłem oczy Puszczą pogrążoną w ciemnościach i ulewie ...




Stanąłem pod parasolem starych olch. Większość deszczu została w koronach. Nawet niezbyt przemokłem. Gdy tylko przestało padać odezwał się pierwszy byk. Daleko. Powtórnie ... ponownie daleko. Odezwał się następny, również z tamtego, odległego kierunku. A niech to! Szybki powrót do samochodu, czekała mnie zmiana miejsca. Doskonale wiedziałem, gdzie tym razem się zebrały. Las całkowicie zaparowany, szkła aparatu również. Gdy zbliżyłem się do pierwszej polany, ujrzałem młodzieńca, który spokojnie ja przemierzał. Szok!


 Gdy go ujrzałem, szczęśliwie byłem za konarami przewróconego dębu, to dało mi szansę na ukrycie się.

 
 Raz szybciej, a ...

  raz wolniej, ale konsekwentnie zbliżał się do mnie.

 Wszedł na teren "wyspy" drzew.

Gdy ją opuszczał, zauważył mnie. Nie mogło być inaczej ... dzieliło nas piętnaście metrów!

Gdy tylko podjechałem w stronę rykowiska, dochodzący do moich uszu ryk byka stadnego, utrwalił mnie w przekonaniu, że podjąłem dobrą decyzję.
Wiedziałem, że późnowieczorny las spowity mgłami, nie da mi szans na zdjęcia, ale chciałem ich chociaż z bliska posłuchać.

Niestety zdjęcia nie powalają atlasową jakością, ale chcę je tu mieć, bo wspomnienie ciemnego, parującego lasu i ryki byków słyszane z kilkunastu metrów, nie pozwolą o sobie zapomnieć!


To był już prawdziwy Duch Puszczy! Dosłownie i w przenośni.

Wyobraźcie sobie, że to jest absolutnie niekadrowane zdjęcie - przysięgam!!!
Było ciemno jak czort, ale on przeszedł mi niemal po palcach!

Niestety to co widziałem, nie dało się już sfotografować.  Już zupełnie po ciemku wyszedł na mnie byk stadny. Widziałem już tylko jego majaczącą w mgłach ciemną sylwetkę. Trąbił niemożliwie.
Stałem mokry jak szczur ze zmęczenia i emocji. Najbardziej podniecony byłem faktem, że w końcu odkryłem które dźwięki prowokują je do podejścia do mnie! Mam radochę! Gdy się wybudziłem ze swoistego letargu zachwytów, z przerażeniem stwierdziłem, że zapadła noc! Ciemność spotęgowana mleczną mgła, a ja za nimi szedłem przez Puszczę, między drzewami. Od samochodu odszedłem o jakieś 1,5 kilometra. Fajnie pomyślałem! Jedyne co mi przyszło do głowy, to że niezły ze mnie świr!
A teraz dupka w troki i oby nie skręcić nogi ... i do następnego!

8 komentarzy:

  1. Co tu pisać? Piękne byki i piękny wieczór. Nigdy nie będę miała tyle odwagi by pójść o tej porze do lasu i w dodatku zostać do późna, że już nie wspomnę o powrocie po ciemku i we mgle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się, że wczoraj tak się zapędziłem za tymi bykami, że gdy zdałem sobie sprawę gdzie jestem, a w zasadzie że nie wiem gdzie jestem, po raz pierwszy odczułem coś jakby ... dyskomfort! :) Aura wczorajszego lasu był niesamowita i bardzo tajemnicza.

      Usuń
  2. Sherlocku Holmesie Puszczy N-R. Znów udane dochodzenie! Kiedy planujesz herbatą się raczyć? W grudniu? Gratuluję wyprawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grudzień, a w zasadzie zima, to maja najlepsza pora na las! :)

      Usuń
    2. To kiedy jest dobra pora na herbatę, ciepłe papcie i wieczór z gazetą?

      Usuń
    3. las, potem las, a jak już nie ma czasu to las i reszta w tak zwanym międzyczasie ;)

      Usuń
  3. Na pewno poczujesz jak się zacznę rozkładać hi, hi, ale jak tu nie paść jak "produkujesz" takie zdjęcia? Przy pierwszym od razu pomyślałam "byłby piękny wyszyty" (to moje lekkie skrzywienie), a potem wsiąkłam w opowieść z rogatym. W głos się śmiałam jak zrobił Ci "a kuku!" zza drzewa. Wyborne! Nie mieści mi się pod kopułką, że te zdjęcia są prawie po ciemku. Podziwiam umiejętności i podchodzenia i fotografowania. To naprawdę dar (jak każda pasja) i nie wahaj się go używać :).
    Pozdrawiam, Kasia z Olsztyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, to co jest najzabawniejsze, to nawet jak ich nie podchodzę, to one, jak w przypadku tego pierwszego młodzieńca, idą prosto na mnie :)))

      Usuń