niedziela, 6 września 2015

są poranki i ... PORANKI po byku!

Z największą lubością, z rozkoszą wręcz, oddaję się każdorazowym przemyśleniom, co też tym razem uda się spotkać, zobaczyć, a co z tego da się utrwalić i pokazać na  blogu. Te niepewności oraz ciekawość każdego dnia, wciągają jak czarna dziura światło. Lata mijają, a ja, jak każdy poprawny nałogowiec, brnę w coraz to większą czeluść uzależnienia. Poranek taki jak dzisiejszy, jest typową oliwą do ognia mojej pasji. Wydarzyło się wiele ... bardzo wiele. Ten sam poranek, jest typowym przykładem na to, jak niewielką część obserwacji, mimo tego, że są fascynujące, można pokazać w postaci zdjęć.
Las jest niezwykle trudnym poligonem obserwacji, a skuteczne fotografowanie w lesie staje się loterią.

Niezwykle kontrastowe światła powodują, że nawet w słoneczny poranek, szczegóły w cieniach praktycznie nie istnieją. Kiedy w takich okolicznościach pojawia się ciemny korpus zwierzęcia, ciężko coś wykombinować. Odwieczny dylemat, a do tego dochodzi wybór wysokiej czułości matrycy, albo krytycznie krótkiej ekspozycji. Koszmar fotografa pogłębia fakt, że zwierzęta za nic w świecie nie chcą pozować. One niespłoszone są w stałym ruchu, a spłoszone ... w pędzie! Tak jakby nie istniały formy statyczne. OK, czasami się zdarza. :)

Przechodząc w pobliżu polanki, dotarł do mnie niepowtarzalny dźwięk bijących się jeleni. Światło wymarzone, sceneria wymarzona, ale gdy podszedłem na miejsce, byki już były po walce. To ten moment, w którym do głosu dochodzi dwoistość odczuć. Z jednej strony żal, że nie mam sceny walki, z drugiej radość, że chociaż mam te byki. Kwintesensjca  fotografii przyrodniczej - zawsze mogło być lepiej.



Nagrodą okazała się możliwość zrobienia chwilę później, fajnego zdjęcia.
Ciemne tło tunelu roślin, swoisty laur krzewów i dynamiczny start byka mknącego w czeluść lasu.


Odchodząc sądziłem, że mój limit obserwacji został wyczerpany. Nie mogłem uwierzyć, gdy po kilkuset metrach, ponownie usłyszałem odgłosy walki. No właśnie! Tym razem w środku ciemnego lasu liściastego. Światła co borsuk napłakał, a tu takie sceny. Kolejny przykład - obserwacja świetna, możliwość wykonania poprawnego zdjęcia - zerowa! Modliłem się, by w ogóle cokolwiek wyszło.
Tak mijają się oczekiwania z możliwościami. Las niezwykle szybko uczy pokory.



Chwilę później walka przeniosła się nieco bliżej prześwitu. Byki dostały fajne, jasne tło. Zrobiłem co mogłem.


Nie muszę mówić, że tym bykom wykonałem ... set zdjęć. Nasycony widokiem, zostawiłem je w trakcie tego misterium. Następnie spotkany byk, to już apogeum niekorzystnych warunków.
Ale spotkanie zapamiętam na długo. W pierwszej kolejności larum podniosły kruki. Na tyle je rozumiem, że odebrałem sygnał, że coś się dzieje po mojej lewej stronie. Zatrzymałem się, przygotowałem aparat do zdjęcia. Z grabowej gęstwiny wyskoczyły, rozpierzchając się na wszystkie strony, przerażone warchlaki. Sekundy później usłyszałem, jak COŚ przedziera się przez chaszczowisko. To były dwa byki. Las liściasty, praktycznie noc.

Zdjęcie oczywiście ruszone, ale coś jest na rzeczy, a może chodzi tylko o pamiątkę, po prostu.

Jeden z nich wypada jak wściekły w szalonym pędzie, dając mi możliwość zrobienia zdjęcia, które opowiada wiele o tym, co widziałem. Dynamika sceny, galop, ulotność chwili i tempo - nie umiałem tego inaczej zaprezentować. Poprowadziłem obiektyw starając się nadążyć za młodym bykiem.


Ilość spotkań, obserwacji ma się nijak do tego, co po nich pozostaje w postaci zdjęć w ogóle, a w postaci dobrych zdjęć, lepiej nawet nie mówić. :)

22 komentarze:

  1. Piękna przygoda spotkała Ciebie w puszczy, taka swoista nagroda za szacunek i miłość do niej. W tym tygodniu mam trochę wolnego to może i mi uda się zasmakować tego co tobie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i tego Pawle Ci życzę! :) Dziś jestem tak "nasycony" wrażeniami, że odpuszczam nockę. Wczoraj zawabiłem pięknego byka stadnego. Niestety było bardzo ciemno. Nieco wcześniej wabiłem dwa młode byki i zaczęły się bić 30 metrów ode mnie!

      Usuń
  2. Najpierw chodziłam do lasu na spacer, potem zaczęłam interesować się przyrodą. Jeszcze później nauczyłam się trochę las rozumieć. A na końcu doszedł aparat. I czasem wręcz przeszkadza w przeżywaniu przyrodniczych uniesień ;-)

    Bardzo mi się podoba to ostatnie zdjęcie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Ewo, to kolejny dylemat, fotografować czy sycić zmysły unikalną obserwacją. Wielokrotnie rezygnowałęm z kontynuacji sesji, by patrzeć i patrzeć i patrzeć i zapamiętywać. Często uznaję, że mój wewnętrznt dysk twardy jest ważniejszy niż karta aparatu. Ale często też tak się zapamiętam w robieniu zdjęć, że nie pamiętam przygody :) Ech.

      Usuń
  3. O której godzinie widziałeś walkę byków ? W ciągu dnia ciężko nawet ryk usłyszeć. Możesz zdradzić tez rejon :) ?
    Karoll

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tę walkę widziałem stosunkowo późno jak na ranek, bo po 6.00, zwykle obserwuję wieczorne walki, po zmroku. Do zakończenia polowań dewizowych, miejsca nie zdradzę, mam nadzieję, że to zrozumiesz.

      Usuń
  4. Jak to mówią, bogatemu to i byk się ocieli, nasyciłeś się chyba na jakieś dwa dni. Piękne spotkania, a szczególnie 4 i ostatnie. Kiedy koniec wizyt tych tam psia ich carska mać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no niestety dopiero co zaczęli! To trochę potrwa. Trzeba jakoś przetrwać tą żenadę. Wstyd mi za nas, że dopuszczamy do tego delikatnie mówiąc incydentu. Nie powinno tak być.
      A co do nasycenia ... do jutra jakoś wytrzymam ;)

      Usuń
    2. Ja nie wiem jak to wytrzymać, rok temu tak nie było. Dziś po 16.00 siedem strzałów i teraz znowu i to wszystko blisko. Wytłuką wszystko.

      Usuń
    3. najgorsze jest to, że jeżeli ktoś poluje na jelenia, to nie "kładzie" kilku jednocześnie. Kolejne, następujące po sobie strzały, niosą najczęściej świadectwo najgorszego scenariusza. Wygląda to często tak: pada pierwszy strzał. Niestety jeleń odstaje na "miękkie", czyli zostaje raniony, to zwykle strzał na jelita, szynkę, udo. Oddany pod wpływem silnej emocji. Potem pada kolejny, równie nie udany, ręce się trzęsą. Jeleń odchodzi, a myśliwy idzie po farbie, by go dostrzelić. I o tym świadczą kolejne, następujące strzały. Im jest ich więcej, tym gorzej świadczy to o fajtłapie, która porywa się na polowanie, a powinna zająć się nawlekaniem koralików babci. To asynchron o dużych ambicjach i bardzo niewielkich umiejętnościach i możliwościach. Potem łazi, szuka tego jelenia, który po jakimś czasie pada z wykrwawienia, stresu i wyczerpania. Jego wieniec na ścianie takiej pierdoły, będzie latami obrastał legendą triumfu dziadka trapera - łowcy jeleni! Żałosne to wszystko, ale to bardzo częsty scenariusz.

      Usuń
    4. Okropna ta opowieść. Mnie też zatrzęsły się ręce

      Usuń
    5. tzn. mam nadzieję Beatko, że nie masz na myśli opowieści z posta, a mój komentarz w dialogu z Grażynką. Bo jeżeli moją opowieść rzeczywiście uznałaś za okropną, to zrobiło mi się przykro :)

      Usuń
  5. No bardzo bycze zdjęcia i teks też po byku. Bardzo podoba mi się opinia, że własny nasz dysk twardy ważniejszy niż karta pamięci aparatu. Bardzo prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaa .. tu jesteś! :) Ufff ... całe szczęście :))) dziękuję !

      Usuń
  6. Zgadzam się z Panią Ewą. Ostatnie rządzi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no te byki walczące w drzewach tez mi się trochę, ale ostatnie to ostatnie ;)

      Usuń
  7. Moja szczęka nie wytrzyma! No bo ileż można opadać? Zabrakło mi słów, podobno nasz cudny język jest bardzo bogaty, ale mnie nie starcza... Niech to wystarczy za komentarz do trzech ostatnich wpisów... Coś wspaniałego, jestem w ekstazie! Tyle piękna jednocześnie mnie powaliło. Dziękuję :).
    Pozdrawiam, Kasia z Olsztyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu :))))
      no mi szczęka za każdym razem opada po Twoich cudownych komentarzach :))

      Usuń
  8. NO TO JUZ JEST NIE DO ZNIESIENIA!!!
    Dzisiaj od drugiej w nocy dwa lub trzy byki nawolywaly sie bez przerwy i litosci potem pojawil sie jeszcze trzeci!!! i tak do rana

    Krzys czy ty czasem nie grasujesz po mojej okolicy...wiesz ze ja was nie rozpoznaje ...a to jak by nie bylo rowniez twoje godziny 03/04 w nocy

    Greg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wczorajszą noc spędziłem w Puszczy, ale daleko od Ciebie. :)
      godziny jak najbardziej moje :))

      Usuń
  9. no to pieknie...ale to nic nie zmienia....jak dzisiaj w nocy znowu zaczna....nie odpowiadam za siebie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to przepiękne misterium natury, korzystaj z okazji i słuchaj, to trwa tak krótko, jest wyjątkowym przeżyciem. No chyba, że masz traumę po przygodzie z zeszłego roku :)))

      Usuń