Niedawno wziąłem udział w zorganizowanym przez Nadleśnictwo Nowe Ramuki, szkoleniu w zakresie wabienia byków. Wabieniem zajmuję się od wielu lat, ale dawno nic nie zrobiło na mnie większego wrażenia, niż kompetencje i wiedza Szkoleniowców. Muszę przyznać, że udział w szkoleniu, radykalnie zmienił moje podejście do wabienia. Naniosłem wiele poprawek w zakresie interpretacji wydawanych dźwięków. W ciągu ostatniego tygodnia "rozmawiałem" z pięcioma różnymi bykami, które udało się sprowadzić bliżej. Za każdym razem rzecz miała miejsce w nocy.
Taki dialog myśliwi nazywają marszem równoległym, w trakcie którego byki się obchodzą, przechadzają blisko siebie i oceniają na podstawie wydawanych porykiwań. Rozstrzygnięcie często zapada już na tej podstawie. Nie dochodzi do fizycznej, bezpośredniej konfrontacji. Szlachetna sztuka wabienia jeleni, bo tak to się nazywa, polega również na znajomości tych reguł i ceremoniałów. Rzecz w tym, że samo porykiwanie to za mało. Trzeba wiedzieć kiedy uderzać gałęzią o drzewo, a kiedy np. poszurać nogami. Aby dobrze wabić, trzeba umieć sobie wyobrazić co w danym momencie się dzieje, co należy zrobić, jaki dźwięk wydać. Czasami mam wrażenie, że doskonalenie techniki wabienia, to zadanie, które będzie mi towarzyszyło do końca życia.
Dziś byłem w lesie grubo przed świtem. Faza rykowiska jest już zaawansowana, większość jeleni utworzyła swoje "haremy" więc szanse na sprowokowanie byka spadają. Ruszyłem w stronę, z której dochodziło typowe, studzienne trąbienie. Gdy byłem stosunkowo blisko byka, okazało się, że zaczął odchodzić. Już miałem za nim ruszyć, ale dotarł do mnie głos młodszego byka, będącego znacznie bliżej. Uznałem, że dzieli nas ok. 400 metrów. Dookoła starodrzew sosnowy, szczęśliwie cały poprzerastany krzaczastą grabiną. Bezpiecznie ukryty podszedłem ok. 200 metrów i kucnąłem. Wabię. Odezwał się! Złapaliśmy kontakt. Starałem się nie zabrzmieć jak większy byk, pilnowałem dźwięków. Udało się - zbliżał się!
Gdy był mniej więcej 50-60 metrów ode mnie emocje sięgały zenitu. Właśnie sobie przypomniałem, że nie pomazałem twarzy pastą maskującą - błąd! Zawabiłem i sięgnąłem do kieszeni po pastę. Zrobiłem to na łapu-capu i w tym momencie w odległości ok. 40 metrów ujrzałem jego majestat w pełnej krasie. Gdy z takiego bliska słucha się ryku i do tego w środku osnutej wilgocią Puszczy, między drzewami, wzruszenie zatyka przełyk. Chwilo trwaj! Piękny byk przyszłościowy, dziesiątak o mocnym, symetrycznym porożu. Ciemny kolor tyk świadczy o tym, że w okresie wycierania scypułu, byk odwiedzał między innymi jakieś torfowe mokradło. Patrzyliśmy sobie w oczy - piękny moment! Wciąż było ciemno i mgliście. Zdjęcie przy 1/40 sekundy jakimś cudem wyszło - ufff.
Jest pamiątka. :)
Puszcza o świcie jest tak piękna, że można byłoby skupić się na niej samej i gdyby nie mój "chyś" fotografowania zwierząt, pewnie bym to robił częściej.
A oto i nasz bohater w pełnej krasie!
"Starałem się nie zabrzmieć jak większy byk, pilnowałem dźwięków"
OdpowiedzUsuń:)))
Wspomagasz się sprzętem audio 400W ?
:))
Nieee, ale są oczywiste różnice między głosami byków różniących się wiekiem. Gdybym zaryczał jak byk stadny, młodszy uciekłby :)
UsuńKiedyś "ryczeliśmy" aby tylko się zainteresował, uwierzył i odryczał, ale i tak pamiętam gdzie, który stał i jaka trasą się zbliżał :)
UsuńTak, pamiętam. Stare fajne czasy:) wtedy jeszcze nie miałem pojęcia o wabieniu ale sprawiało mi to od zawsze wielką
Usuńfrajdę :)
To już wyższe wtajemniczenie - nie dla maluczkich podglądaczy przyrody ;-)
OdpowiedzUsuńno bez przesady, to Wy jesteście normalni w podglądaniu przyrody, mój przypadek jest raczej trudny do zdiagnozowania, z pewnością ciężki i nieuleczalny :)
UsuńKrzychu! Nie lecz się! Jesteś nam potrzebny taki :). Już wiem czemu obudziłam się wcześniej, czekał na mnie ON. Rety! Wspaniały i jaki przystojny :). Gdybym była młodsza powiedziałabym "ciacho" hi, hi. Od samego patrzenia na zdjęcie mnie zatkało, nie dziwię się, że i Tobie tchu brakło. Zaklinacz jeleni chyba pasuje do Ciebie :). Bardzo dziękuję za dotrzymanie słowa i ... dziś też mam nocną zmianę hi, hi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kasia z Olsztyna.
PS. Jak nic przyśni mi się spotkanie z tym pięknym stworzeniem. Kolejne zdjęcie, które darzę uwielbieniem :).
Kasiu :))) dobrze, nie będę się leczył - obiecuję! :))) Serdecznie Ci dziękuję za niesamowity komentarz, bardzo :)
UsuńOjejku to dopiero fota,cudownie,piekne stworzenie.Oglądam czasem z daleka jak z lasu przed wieczorem jelenie kierują się w pole kukurydzy.
OdpowiedzUsuńto prawda - piękne stworzenie, uwielbiam jelenie. :)
UsuńJednak największe wrażenie taki byk robi, gdy nagle wyskoczy przed samochód na szosę :))
Usuńdziś mi wskoczył ... cielak! :)
UsuńWabienie jest fajne, ale najfajniejszy jest konkurs wabienia (widziałem kiedyś w TV). Na scenie gość z muszlą ryczy, jak oszalały, a na widowni zasłuchani, jak w filharmonii, melomani :)
OdpowiedzUsuńtak, byłem w tym roku na konkursie, w przyszłym roku wystartuję. Wabienie konkursowe ma tyle wspólnego z wabieniem w lesie, co bicie braw na meczu z klaskaniem u Rubika;)
UsuńPiękny byk, sam planuję że niedługo spróbuję pouczyć się wabienia. Jedną z rzeczy którą w tym kierunku chciałem zrobić była obecność na konkursie w Nowych Ramukach.Niestety zbieg kilku sytuacji nie pozwolił mi na to, ale za rok was odwiedzę :)
OdpowiedzUsuńo, świetny pomysł Paweł, wpadaj koniecznie :)
UsuńŚwietne, niesamowite, trzymaj tak dalej :)
OdpowiedzUsuńMarcin, dziękuję za opinię, będę trzymał ;)! :)
UsuńPiękne byczysko, i szczerze podziwam to, że chciałeś sie nauczyć i, że Ci to wyszło. Ale czym Ty to robisz, masz specjalny wabik, czy układ rąk, czy jak?
OdpowiedzUsuńPrzez dwadzieścia lat wabiłem przy użyciu samych rąk. W tamtym roku żona kupiła mi wabik. Inne życie :)
UsuńPiekny byk a historia wabienia jeszcze lepsza. Poproszę tylko jeszcze o wyjaśnienie znaczenia owych uderzeń w gałęzie, tupnięć i innych dodatkó wabiących. A żony zazdraszczam - nie przeklina zniknięć tylko wabiki kupuje!
OdpowiedzUsuńW następnym poscie, na prośbę czytelnika z FB, opracuję takie vademcum wabiarza i wszystko wyjaśnię:)
Usuń