Wczoraj był piątek. To mój święty dzień. Piątkowe popołudnie jest w ogóle w jakiś sposób wyjątkowe. Następne dwa dni wolne nastrajają tak euforycznie, że większość ziemian, nie radząc sobie z nadmiarem euforii, sięga po znieczulacze. Nie ma ważniejszego wyjścia wieczornego do Puszczy, niż piątkowe. Służy ono między innymi rozpoznaniu, bym wiedział na co się zdecydować w sobotni świt.
Tym razem stała się rzecz dziwna. O godzinie 18.30 byki zaczęły ładnie ryczeć, a równo godzinę później, ktoś wyłączył prąd! Cisza. Ani beknięcia. Tym razem moje wabienie zdało się na nic.
Na polance spotkałem fantastycznego koziołka. Takich parostków ... nibyparostków, jeszcze nie widziałem!:) Wyglądały jak jakaś spuścizna po brontozaurze.
Wiatr mi sprzyjał, a on był tak zaaferowany jedzeniem, że pozwolił się podejść na naście metrów. Fajnie. Tumaczę go i rozumiem, dla mnie jedzenie jest też ważne i gdy jem, również dałbym się podejść. Jedno jest pewne - nie dałbym sobie zabrać michy. No ale ja jemu polanki zabrać nie zamierzałem, a jedynie duszę, a to przecież nie tak ważne jak micha! ;)
Dość żartów, ponieważ gdy zapadał zmrok, udało mi się zaskoczyć borsuka.
Musiałem to zdjęcie pokazać bez kadrowania, tak spodobała mi się gra świateł.
Ciężko było poradzić sobie z ciemnicą, a ten jakby szczególnie miał parcie na haszcza!
No i moje ulubione zdjęcie borsuka, lekko spanoramowane.
Byki wciąż milczały i dopiero po 22.00 udało mi się porozmawiać z bliska z pięknym bykiem stadnym. Dialog trwał ponad pół godziny. Sytuacja niestety głęboko niefotograficzna, wiadomo. Światła było tyle co w studni o północy.
Dziś rano postanowiłem pojechać w inne miejsce. Najbardziej jednak powodowany tym, żeby po prostu coś zmienić.
Wstałem o 4.00 i ... do roboty :)
Dziki o 5.00 czyli w ciemności, wyglądają tak:
Aż dziw, że coś w ogóle z tego zdjęcia wyszło!
Chwilę później, zrobiłem kolejne cz-b eksperymentalne zdjęcie. W zasadzie grafikę. Oba zdjęcia tak wyszły, nic nie grzebałem w ustawieniach.
Ostatecznie trafiłem nad fajne bagienko. Para łabędzi krzykliwych i ich mniejsze "negatywy" - łyski.
Mam sprzęt na grubego zwierza, nisko latające nad wodą jaskółki, są poza możliwościami mojego zestawu. Mimo to, postanowiłem spróbować.
Chciał, nie chciał, przy takim zachmurzeniu, wyszło kolejne niemal czarno-białe :)
Taki dzień ... taki dzień ...
"Opowieści z zielonego lasu ".Cudowne.
OdpowiedzUsuńserdeczności ;) dziękuję!
UsuńMój weekend, tradycyjnie, pracowity. Wstałam po nocnej zmianie i co widzę? Same pychoty! Takie pobudki to ja lubię, nawet jeśli to popołudnie :). Nie będę się dołować pracą jeszcze w sobotę i niedzielę, bo zasilasz moje oczy i serce takimi widokami! Koziołek cudowny, łapy mi się do niego wyciągały. Borsuk? Wspaniały, potężny zwierzak. Ogromnie mi się podoba zdjęcie kruka, ma w sobie to coś, taką kruczą tajemnicę. Magiczne ptaszysko :). A dziki mam szczęście podglądać w takim świetle, dzięki kamerce w Strzałowie. Czy mogę liczyć na równie wspaniałą pobudkę jutro? Pozdrawiam, Kasia z Olsztyna.
OdpowiedzUsuńgwarantowane Kasiu, dla Ciebie wszystko! :)
UsuńKoziołek faktycznie minimalizm parostkowy. Zdjęcia mono są jak najbardziej pożądane. Uwielbiam. Ale pasiasty borsuk przechodzący przez świetliste pasy - wymiata
OdpowiedzUsuńtaa, jakoś za mało im czasu poświęcam, musze nad nimi popracować, mam namierzonych kilka miejsc z nimi.
UsuńRzeczywiście, dziś klimaty czarno-białe. I na zdjęciach, i za oknem.
OdpowiedzUsuńBorsuk mi się podoba - małospotykalny jest ;-)
bo to Pani Ewo taki nocny marek. Spotkanie go za dnia to ogromny sukces :)
UsuńKoziołek fajowy, mam prawie takiego samego na swojej osi czasu FB, z kolegą nazywamy go "diabełkiem" :)
OdpowiedzUsuńno taki śmieszek dziwny :)
Usuń'Parcie na haszcza' - muszę to sobie zapamiętać ;)
OdpowiedzUsuńOrzeł cudny.
Ale piękne zdjęcia,cudowni pozujący.Teraz widac jaka przyroda jest zachwycająca o różnych porach dnia.
OdpowiedzUsuńmodraszka - dziękuję za miłe słowo :)
Usuń