poniedziałek, 25 lipca 2016

Stałem się mgłą!

Pierwsze godziny minonej niedzieli nie były łatwe. Światła jak na lekarstwo. Las spowity mgłą, która w pełni zasłużyła na miano waty. Wilgoć. Mimo początkowego chłodu, czuć, że w powietrzu wisi nadciągająca duchota. Owady, w tym moje "ulubione" strzyżaki, też to wiedzą. Spadają na mnie jak wystrzelone z jakiejś niewidzialnej broni. Jest źle. Powietrze, które mnie otacza zawiera za dużo strzyżaków, las na granicy polany zawiera za dużo gzów, a skrócona mgłą perspektywa zawiera za mało obiektów do fotografowania.
I tak po krótkiej teorii o zbiorach, żaden nie tworzy z drugim interesującej mnie części wspólnej, a wręcz odwrotnie. W rozumieniu zawartości czegoś, co mógłbym nazwać atraktorem, każdy z nich jest pusty.

Na szczęście po chwili widzę, jak na mijany krzew siada gąsiorek. Upolował pająka. Podchodzę stosunkowo blisko, bo chyba sam już jestem mgłą, stałem się mgłą ... cokolwiek.
O dziwo optyka nie pokryła się (jeszcze!) drobinami wody.
Robię co mogę, czyli zdjęcie.

Tuż za nim nie widzicie nic, bo też niczego tam nie ma. Ta materia w drugim palnie zbudowana jest z miliardów mikrokropelek, więc w gruncie rzeczy patrzycie na ścianę zbudowaną głównie z wody.

Próba zrobienia pejzażu wychodzi mniej więcej tak:

Czad nie? :) Śsie nafotografuję ... że hej! ;)

Zastanowiłem się, ile zwierząt minąłem w odległości kilkunastu metrów i ani one ani ja nigdy się o tym nie dowiemy :)

Z bliska jeszcze jak Cię mogę, coś tam widać. Zdjęcie pod tytułem "pierwszy żółty liść na mojej skroni" :)

Po godzinie jakby nieco lepiej ... nie no dobra, jest całkiem OK!

Dopiero po ósmej udało mi się skupić na mniejszych obiektach. Kowalik w atrakcyjnym otoczeniu.

W trakcie ciężkiej pracy.

Często fotografowana przeze mnie stodoła pofałdowała się jak krzywa życiowych sukcesów.
Niestety jej czas jest już policzony. Nawet jeżeli jakimś cudem dotrwa do zimy, to zimy już nie przeżyje.

W bezpośrednim i wciąż wilgotnym sąsiedztwie stodoły rozrabiały pokląskwy. Otoczone kwieciem nieużytków wydały mi się fotograficznie atrakcyjne.

Poświęciłem im kiedyś opowieść lecz z przyjemnością pokazuję je po raz kolejny. Wydają świetne dźwięki, których nie sposób pomylić. Tu osobnik właśnie w trakcie tej czynności :)

Niestety w pewnym momencie wyszło słońce. Krótką wyprawę zamykam równie hałaśliwym Panem Makolągwą.
Idę popływać kajakiem! Nad jeziorem nie ma ... aaa, sami wiecie czego ;)




14 komentarzy:

  1. Wpis zawiera za dużo narzekania :-) Ja tam lubię mgłę, daje klimat, nawet mimo zmniejszenia zasięgu. Zresztą po zdjęciach widać, że nie było źle. Pan Makolągwa jest u mnie na trzy wykrzykniki (!!!). A propos treści - ja z synem staliśmy się dzisiaj deszczem. W Łodzi mieliśmy oberwanie chmury i mimo budki na przystanku tramwajowym i parasola przemokliśmy do majtek :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Grześ i całe szczęście, że mieliście majtki, gdyby nie to, przemoklibyście do gołego ciała ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna fota starej stodoły, choć takie sytuacje zawsze mnie dołują, że nikt nie pamięta, nie dba. Makolągwy w tym roku chyba ze 147 lęgów wyprowadzą, samczyk całkiem jak mój i jakby u mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, mam makolągwy nawet na posesji. Nieprzerwanie się lęgną :))) To od lat opuszczone siedlisko jest miejscem, w którym często rozpoczynam wyprawy do jednego z piękniejszych lasów. W każdym bądź razie bywam tu baaardzo często :) Ta lokalizacja jest moją najskrytszą tajemnicą. ;)

      Usuń
  4. Fajne te twoje spacery. Przyjemnie skakać po fotkach. Waląca się stodoła jak zwykle napawa mnie smutkiem. Cóż. Starość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Partneruję tej stodole trzeci rok. To takie słabe partnerstwo, bo nie jestem w stanie nic zrobić, by przetrwała. Uwieczniam ją, bo przynajmniej to po niej zostanie. Gdybym mógł, chętnie nabyłbym to siedlisko. To wrota do niewiarygodnych terenów.

      Usuń
  5. Zdjęcia z mgłą są fantastyczne a drugie z tym niby nic - niewiarygodne. Uchwycona mgła w obiektyw... coś niesamowitego. Ostatnio sama się zdumiałam chcąc zrobić zdjęcie stadu ptaków szybujących przed moimi oczami, które były wyrażne, a mój aparat ich nie widział. Dla niego niebo było puste... szok... Dało mi to dużo do myślenia, równoległe światy itd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no jak tak trochę kokietuję z tym niby nic, a w gruncie rzeczy kocham takie warunki, lubię fotografować mgłę i jest tego sporo na moim blogu :) Biorąc pod uwagę percepcje zwierząt czy owadów, jakże inny od naszego np sposób widzenia, jestem przekonany, że lecący komar czy osa żyje w świecie równoległym. Tylko po jaką cholerę na chwile przedostaje się do mojego świata i to akurat po to, żeby mnie wypić, wyssać, ugryźć ... po jaką cholerę? ;)

      Usuń
  6. Nie mogłeś zrobić od razu fotki wody z kajaka. Ale nie. Leśny musi dać sie pogryść strzyzakom ze świata rownoleglego aby zrobić fotę wody ;)
    Trzeba jednak przyznać że się nafotografowales że hej :)))
    PS. Jak dla mnie ta ściana wody i żółty liść są super. Już niedługo takie plenery będą codziennością :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gąsiorek na tle niczego i pan pokląskwa taki przejęty swą arią. No i oczywiście szpanerski makolągwa.

    OdpowiedzUsuń
  8. To zaszalałeś mgliście :))) Brzozy w tym klimacie i z listkiem wyszły nastrojowo :)

    OdpowiedzUsuń