sobota, 30 lipca 2016

wilk w korze!

Nazwiska Marcina nie podam, bo ustawa o ochronie danych osobowych mi nie pozwala ale też z paru innych względów, których po lekturze opowieści, nie będzie trzeba wyjaśniać. Marcin jest  naprawdę unikalnym egzemplarzem rodu ludzkiego i jakby tego nie było dość, jest też dotknięty tą samą chorobliwą pasją do przyrody, co nieskromnie rzec biorąc ja. Jego unikalność to rzadki rodzaj przyjaznej osobowości i otwartości. Fentoypowo nie wygląda, ale musi być ze wschodu :) Marcin od jakiegoś czasu jest w posiadaniu interesującej wiedzy na temat lokalizacji nory lęgowej wilków i terenów ich aktywności. Z tego właśnie powodu Jego dane powinny podlegać ochronie i u mnie ma to jak w banku. Ponad pół roku temu podzielił się ze mną tą wiedzą. Za moralną zgodą Marcina pojawiałem się od czasu do czasu w tych okolicach. W okolicach dodam, doskonale mi znanych, jednak w świetle tej wiedzy, jakby nowych :))
Widywałem tam tropy wilków, świeże odchody itd. ale samych Ich Najjaśniejszych Mości nie.
Do przedwczoraj!
Marcin miał urlop, ja wiadomo, wolny ptak, więc umówiliśmy się, że pójdziemy razem poszukać wilków. Znacie mój stosunek do przebywania w lesie z kimś jeszcze. To jak zabieranie żony na wycieczkę do Tajlandii :)
Ale to Marcina teren, Jego wiedza i Jego zaproszenie. Skorzystałem.
Umówiliśmy się na 4.30 na obrzeżach miasta. Od mniej więcej roku tak mówię na Olsztyn ... miasto.
Wcześniej miałem spore wątpliwości.
Wita nas las mokry, las stary i ciągle pogrążony w szarościach. Aparat przy ISO 1000 sugeruje 1/25 sekundy. Świetnie! myślę, mam nadzieję, że spotkany wilk na nasz widok zbetonieje i w tej pozycji pozostanie niezmiennie przez chociaż pół sekundy. To stworzyłoby jakąś minimalną szansę na pokazanie czegoś innego niż szarawa plama wymuszająca usilne tłumaczenie, że to był wilk właśnie.
Idę grzecznie za Marcinem, to w końcu On wie dokąd idziemy. Pierwszy raz od lat ktoś mnie prowadzi przez las, a ja nie realizuję własnych decyzji. W pełni akceptuję tę nową dla mnie sytuację.
Kiedy doszliśmy do celu i powolutku obieraliśmy kierunek powrotny, siłą rzeczy do głosu doszedł moment dekoncentracji. To naturalne. Właśnie przeciskaliśmy się przez zachaszczoną dróżkę, która stanowiła ciasny, ciemnawy korytarz wśród krzewów i drzew. Każda gałązka każdy listek pokryty wodą niedawnego deszczu. Buty klasycznie mokre. Spodnie też. I właśnie wtedy, dokładnie w sytuacji, w której wykonanie zdjęcia było z wielu powodów niemożliwe, dziesięć metrów przed nami przeszedł wilk! Wbrew nadziejom nie zbetoniał.
No żesz szlag by to itd. i sami wiecie co i to też @$^!!*@^@$*%#*!

Wilk został utrwalony wyłącznie w naszej ... korze mózgowej.
Mi najwyraźniej utkwiły w pamięci jego "portki", te chorągiewki sierści na tylnej części ud i opuszczony ogon. Głowę niósł nisko. Może to był stary basior - hunołs?
Przemknął jak duch. Bezgłośnie. Zresztą podszyt był mokry, my też szliśmy cicho.
Kilkanaście sekund po obserwacji usłyszałem - Q... to był wilk!
Tak to był wilk ... Emocjonalne piękno tej sytuacji pozostanie z nami na lata! Pokazać Wam jednak tego nie mogę.
Czy to dziwne, że dziś byłem tam o tej samej porze? Musiałbym stracić nogi, żeby tam nie pójść.
Od razu mówię, wilka dziś nie widziałem, ale zobaczcie jak wygląda wilczy las.
Jeszcze nie raz tam wrócimy, trzeba wierzyć. Mam już trzy miejscówki na wilka. To się prędzej czy później wydarzy ;)

Mgła w godzinie wschodu była niesamowita.

Jeszcze długa droga przede mną :)

Zawsze się zastanawiam jak ta wielka gwiazda, która oświetla tyle planet, potrafi trafić tak wybiórczo w jedno drzewo :))

Tylko momentami mgła jakby odpuszczała ale to było złudne.

Budzi się dzień.




Warmińskie Sherwood :)



Niezwykłe drugie plany. Ten "klimacik" lubię najbardziej.



Las był nasycony wilgocią jak ... jak ... jak sam nie wiem co!


 To dla wtajemniczonych znawców Puszczy może być pewna podpowiedź.

 Czas płynął, a mgła ... jak drut!




Jelenie totalnie przepłoszone. Las robi wrażenie pustego. Wychwycenie tej łani graniczyło z cudem!
Wilki grasują!

26 komentarzy:

  1. Krzysztof, czy Ty mnie obrażasz, fentoypowo?:))), jakieś trudne słowa:))

    A tak poważnie, to bardzo się cieszę z naszej wyprawy na wilka. To jest wielka przyjemność zgłębiać tajniki lasu z Tobą. Fakt, że jesteś jedyną osobą(po za kolegą z którym to miejsce odkryliśmy), której przekazałem tajemnice tego miejsca. No ale najwłaściwszą której mogłem. Mam nadzieję, że w końcu któremuś z nas uda się ta sztuka i uwiecznimy całą watahę. Bo, że one tam są, to mamy 100% pewność, małego tego, mam jak to określiłeś utrwalone w korze mózgowej zdjęcie 5 osobników, ustawionych w rządku. Niestety, aparat w tym pięknym momencie miałem w plecaku. Będzie mi się to śniło po nocach. Więc jak najprędzej zróbmy wilka, żeby nie ciągnęło się to za nami jak mistrzostwo polskich siatkarzy z 1974r. Nie chciałbym do emerytury wspominać, jak to widziałem wilki w lesie tylko, że...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W życiu Marcinie drogi, fenotyp jako zespół cech anatomicznych, morfologicznych i innych, to w wielkim uproszczeniu ... wygląd zewnętrzny - no tak mniej więcej :)))
      Wilka zrobimy! Złapałem motywację! Jutro wprawdzie jedziemy gdzie indziej, ale tam ja miałem spotkanie z wilkiem, więc nie pozostajemy bez szans :)

      Usuń
  2. Ciekawa opowieść i piękne, nastrojowe fotografie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyżby to było TO miejsce, o którym myślę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotr na ile Cię poznałem, to nie sądzę, żebyś sie mylił ;))))

      Usuń
    2. Bo faktycznie w TYM miejscu już cztery razy spotkałem wilki. I to nie w lesie, a w świetle drogi, jadąc rowerem. O zdjęciu nie było mowy. Zanim wyhamowałem i podniosłem aparat, wiadomo co się stało. Z roweru tylko raz udało mi sfotografować jelenia przebiegającego przez drogę. W takich okolicznościach cud, że w ogóle na fotce coś widać i da się rozpoznać. Nie lokalizuję tego rodzaju miejsc po pouczającej rozmowie z Wojciechem Altmajerem.

      Usuń
    3. Nigdy nie wskazuję miejsca, a od pewnego czasu bardzo też się zastanawiam komu pokazać :)
      No a fotografowanie w trakcie jazdy rowerem i to po leśnych drogach, to chyba najwyższa szkoła jazdy. Ja się nie piszę :)

      Usuń
  4. Oj no ale to i tak więcej niż tropy czy odchody, toż to już fenotypowo wilk całą gębą był. Ja widziałam tylko w zoo, a i to nie łatwe bo się kryją. Zazdraszczam i tym bardziej powodzenia życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fenotypowo to masz rację, widzieliśmy! :) teraz jeszcze przydałoby się go, no ... cyfrowo! :)))

      Usuń
    2. Cyfrowo też w końcu wam się uda, wierzę w to. poproś Wszechświat. Mi pomaga spełniać marzenia.

      Usuń
    3. jestem z Nim w stałym kontakcie ;)

      Usuń
  5. Czytam komentarze pod blogiem, i człowiek uczy się całe życie. Nigdy się nie zastanawiałem co to znaczy Warmia. Warmia była i tyle (oczywiście najpiękniejsza kraina na świecie), a tu proszę:
    http://kultura.wm.pl/234990,Ostatni-wodz-wolnych-Warmow.html#axzz4FuXmfrsG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaa, znam ten materiał. To bardzo ciekawy człowiek. Poznałem też Jego syna. Fajni ludzie.

      Usuń
  6. Że cały post emocjonalny, czyli super to chyba nikt nie ma wątpliwości, ale napisałeś też o czymś co niemal podczas każdej wędrówki mi się przytrafia, moment dekoncentracji. Myślałam, że to tylko moja przypadłość i nigdy nie napisałam o straconych okazjach podczas tego nieszczęsnego momentu, kiedy przestajesz obserwować, a myśli odpływają w inny wymiar. Czyli jestem normalna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko, no kto ma być normalny jak nie Ty :)) Jesteś oczywiście. Takie momenty dekoncentracji to standard. Zmęczenie materiału. Ile można być na spinie :)))

      Usuń
  7. Na 12 i 13 zdjęciu ewidentnie widać że na drugim planie w promieniach wschodzącego słońca wygrzewa się ON :) W takich klimatach musi być i już ;)
    Skoro jedną z Twoich pasji jest fizyka kwantowa, to może wiesz czy nie wynaleźli jakiegoś urządzenia które pobrałoby zapisany obraz z kory mózgowej i w postaci cyfrowej zapisało na dysku ?

    Klimatyczne foty, a spotkania zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wiesz, też mi się wydaje, że On tam jest :))) Nad transferowaniem danych z mózgu na materiał światłoczuły pracuję! ;)

      Usuń
  8. Jest klimat. Ten las taki piękny, że bym go zjadł w całości :-) W życiu wilka nie widziałem (poza zoo oczywiście) - to dopiero musi być przeżycie! Ważne, że wiadomo gdzie sobie mieszkają - prędzej czy później się uda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oby, ale łatwo nie jest. Mają za dużo za dobrych zmysłów. :) Czasami idzie jakaś melepeta, brzęczy flaszkami i wilk takiemu wyjdzie na droge, a Ty człowieku siedzisz w lesie jak zaklęty i nic :)

      Usuń
  9. Blisko, bliżej, bliziuteńko do tego z wilkiem spotkania :))) W końcu będzie i na zdjęciu :) ehhh już czekam kiedy Ci się uda... pozytywną energię wysyłam żeby się powiodło :))) a ja będę mieć pełną zachwytu chwilę patrząc na "Twojego" wilka :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu ... byłoby fajnie :) Dziękuję za pozytywną energię - zawsze w cenie ;)

      Usuń
  10. No ale widziałeś Ludzie! Wow. A temat z Robin Hooda już dwa razy śpiewałam na tym blogu, więc pomimo leśnych cudów drzewnych musiałam się powstrzymać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a szkoda, bo ładna jest melodia ta :)

      Usuń
    2. Kłamałam, wyśpiewałam sobie przed ekranem ale odpuściłam próby zapisu tego śpiewania:) Mam trochę sympatii do autora i czytelników tego bloga:)

      Usuń
    3. sprawdzimy, sprawdzimy podczas ceremonii wręczania nagrody :)))

      Usuń