wtorek, 20 czerwca 2017

mała rzecz, a cieszy ...

Kilka słoneczno-radosnych reminiscencji z ostatnich wypadów.
Ostrzegam, dziś zapanuje tu chaos i spontan, ale to najczęstsze zjawiska podczas moich wypraw. Przyroda prezentuje się skokowo i między obserwacjami, jeżeli nie dotyczą jednego miejsca, nie pozostaje zachowana ciągłość przyczynowo-skutkowa. To jest oczywiste ... oczywiście!
Znacznie gorzej, że potem, w domu, nijak nie udaje się tego poskładać w jakąś rozsądną całość.
Powstaje seria "wdówek", czyli krótkich, co nie znaczy nieciekawych obserwacji. Żadna nie stworzy historii na odrębny wpis, a pokazać chciałoby się.
Chciałoby się, więc chce się, tym samym pokazuję:

1. na ogień najpierwszy lecą warmińskie żurawie. Lecą czyli idą ... czyli są pokazane, choć biorąc pod uwagę kolejne zdjęcie, "lecą" ma tu podwójne znaczenie. ;)

2. No bo jak, że tak górnolotnie zacznę to zdanie, nie pokazać takiego warmińskiego kadru?
Niby nic takiego, żurki jak żurki, lecą, gdyż robią to równie często jak stoją, ale gdy jako tło dostają unikalną, polodowcową rzeźbę terenu ... ech, lubię to, nawet gdy pogoda jest tak pretensjonalnie oczywista jak na tych zdjęciach.


3. Wróble. Uważam, że z tytułu mojego się starzenia, rośnie sentymentalne znaczenie tego gatunku. Nie dość, że znika z miast, to przede wszystkim wywołuje wspomnienia. A czyjeż dzieciństwo nie wkodowało się w pamięć jako okres beztroski?
Dzieciństwo nawet gdy w wartościach bezwzględnych nie było beztroskie, to we względnych i tak jest takim, bo ... byliśmy głuptasami pozbawionymi świadomości, że jest inaczej :)
Upływające lata zacierają te gorsze wspomnienia na drodze wyparcia, a wróble ... ich świergotu wymazać się nie da!

p.s.
Gdyby ktoś chciał zajrzeć wróblu w migdałki, to to zdjęcie pozwala na to ;)


4. Co on tam upolował na warmińskiej łące ... polu warmińskim znaczy?





Gdy się dobrze przyjrzeć, to wystają dwa ogony i wyraźnie widać gryzoniową głowę. Ale z tytułu odległości i niewielu mm ogniskowej, nie oznaczę ofiary.


5. Jakoś mnie to gągołowe otoczenie bardziej zainspirowało. Woda w swoich bezpretensjonalnych szarościach nie aspirowała do ozdoby kadru i to mnie właśnie wzięło - oryginalna szarość bez zabiegów fotoszopowych. Takie światło.




6. Bo blisko ... :)


7. Nigdy się tym nie zająłem, ale wiewiórki to albo w lesie są, albo ich nie ma, że tak niezwykle mądrze zagaję! :)
Ta pechowo ustawiła się pod światło ale ...


... ta już pozwoliła na całkiem kolorowy portrecik.


Robi jeszcze w młodzieżówce, ale lubię je fotografować gdy wiem, że są ze środka Puszczy!
Swoją drogą nigdy nie zapominam, że to taki ewenement, gryzoń-drapol. Poza orzechami z lubością plądruje gniazda i dziuple.
Dlaczego?
Bo są! Tzn. bo są w jej zasięgu :)

Ot i tak to proszę Państwa posklejałem kilka niezależnych obserwacji w mix z dwóch wyjść :)
Dziękuję za uwagę, wiem, że tyłka nie urwało, ale najważniejsza jest umiejętność postrzegania i cieszenia się z małych rzeczy ;)

18 komentarzy:

  1. wspaniały klimat zdjęć, aż przyjemnie się ogląda :)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba ich jedyna wartość, ale cieszę się, że się spodobały :)

      Usuń
  2. Migdałki wróbla zdecydowanie! Myślę, że nie tylko wizualnie, ale już sama zbitka wyrazów budzi skojarzenia z perwersyjnym menu jakiejś sekciarskiej knajpy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Taki czas, że jak jest to trzeba brać więc nie dziw, że chwycił dwie myszy. Wczoraj robiłam szpaka jak niesie młodym do gniazda (tak, tak, drugi lęg) dwa pasikoniki w jednym dziobie. Oczywiście migdałki wymiatają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz rację, jest okazja, trzeba brać jak swoje. Lisom chyba nie trzeba tego tłumaczyć :)

      Usuń
  4. Może i pospoliciaki, ale na takich zdjęciach zyskują :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Nie, żebym miała coś do pospolitych zwierząt ;).

      Usuń
    2. dobra, dobra, Pati słowa padły, w eter poszło, już ja swoje wiem ;)

      Usuń
  5. A mnie urwało i to razem z płucami hi, hi. Nie, wróć! Z migdałkami urwało! Pozdrawiam, Kasia z Olsztyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej lubię takie zdjęcia "z chwili" - łapiące jakiś moment, sekundę nietypowości. Nie żebym był zepsuty ale zdjęć p.t. łania, dzik, lis, wrona, koń, krowa, koń, są w sieci miliony. Ludziska pokupowały sobie milimetry i walą te dokumenty na terabajty. ;) też je walę ale przynajmniej od początku uczciwie mówię, że jestem reporterem lasu i uprawiam dokument. Raz na jakiś czas przyroda pozwala zrobić coś ładnego :)

      Usuń
  6. Wróbelek jest mała ptaszyna,
    wróbelek istota niewielka,
    on brzydką stonogę pochłania,
    Lecz nikt nie popiera wróbelka
    Więc wołam: Czyż nikt nie pamięta,
    że wróbelek jest druh nasz szczery?!
    ........................................................
    kochajcie wróbelka, dziewczęta,
    kochajcie do jasnej cholery!

    Konstanty Ildefons Gałczyński

    OdpowiedzUsuń
  7. I tutaj też wiewiórki! Biorę na pulpit w laptopie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie, nie da się, no trudno. Wkleję sobie jakąś roślinę, co się nie rusza:)

      Usuń
    2. podaj link na FB to wyślę Ci fotę na pulpit :)

      Usuń
    3. Przepraszam. Dopiero poniewczasie się ocknęłam, że chciałam zostać piratem. Wynikło to z faktu, że byłam zmęczona i śpiąca i bardzo pożądałam wiewiórki na korze (jakkolwiek by to nie brzmiało). Dziś mój stan jest właściwie analogiczny, ale baaaardzo się ucieszę z wiewiórki, lepiej mailem: frajdaprzyrodnika@gmail.com , bo rzadko zaglądam na fejsboga. Ale może skasuj ten komentarz, bo jak się wyda, że rozsyłasz wiewiórki to inni też będą chcieli. Bardzo dziękuję:)

      Usuń
    4. Spoko Frajda, dziś Ci wyślę :)

      Usuń