niedziela, 11 czerwca 2017

Niebo i raj ... na ziemi!

Wczesne, by nie powiedzieć bardzo wczesne rano.
Dzień skrada się żarliwie, co komary zdają się podkreślać swoją gorliwością w poszukiwaniu krwi. Odnosiłem wrażenie, że głównie mojej ...
Po godzinie bzyczenia człowiek ma wrażenie, że jest idącym skrajem lasu wielkim mocno ukrwionym uchem.
Wszystko we mnie słyszy komary, dłonie, łydki, plecy i łokcie! Po kilometrze upiornego marszu w chmurze insektów, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że po każdym centymetrze mojego ciała wędruje jakiś robal wyposażony w kłujkę.
Powietrze jest lepkie, duszne i wilgotne.
To zdjęcie chyba najlepiej to oddaje ...

Warmia klei się i oblepia na mnie, niestety wraz z owadami.
Brnę i robię co mogę, czasami też to co widzę :)

 Na tle gospodarstwa zawisł poczciwy bociek.
Zawsze miło go obserwować, szczególnie, że postanowił lecieć nade mną.


 Jak zwykle ciekawska i ostrożna oraz niezmiennie piękna.


 Gdzieś w oddali zamajaczyły jelenie-byki. Klasyczne o tej porze roku stado kawalerskie.


Z nieco mniejszej odległości lecz już w cieniu.


Gdy starałem się iść brzegiem lasu i rzepakowego pola, nagle, spod samych nóg wystrzelił kozioł!
Zdjęcie zrobiłem bardziej odruchowo niż świadomie. Wyszło jak wyszło i nie miało prawa wyjść lepiej.
Scena trwała pół sekundy ...

Żeby nie być gołosłownym, pokazuję poniżej nogi, spod których wystrzelił :)

No!

Zresztą mam świadka! Całemu zajściu przyglądał się ten niedolisek :)


Wiem, wiem, teraz ekolodzy umiłowali sobie frazę "gatunek inwazyjny" i epatują nią, tą frazą, w co drugim komentarzu czyhając na każdego, kto opublikuje zdjęcie daniela, bażanta, norki amerykańskiej czy łubinu.
A ja lubię łubiny i tyle :)

 Widok lądującego żurawia to zawsze odrobina komedii połączonej z dramatem :)))

Dojście do siebie po lądowaniu zwykle zabiera mu trochę czasu :)

 Tym razem "na peryskopowej" łania! W drugich i rozmytych planach kozioł. Lepiej od razu o tym napiszę, bo w poprzedniej opowieści na zdjęciu lecącego żurawia nikt nie zauważył zająca mimo wyraźnej podpowiedzi, że coś tam jeszcze jest ;)


Hop!

Myszak dzielnie się nade mną wydzierał, co udało mi się uwiecznić :)

Jak myszak ... w locie ;)

Jak sarna ... w locie! :))

Warmiński widok z sarną.

I jeszcze ładniejszy z zającem.

I tak moja kraina pławi mnie i mami, choć i kąsa czasami upominając się o daninę z krwi, egzekwując ją błonkoskrzydłymi wysłannikami. Godzę się na to, bo w zamian otrzymuję szczęśliwość lub jej doskonały ekwiwalent. (odwrotnie niż w przypadku abonamentu za TVRządową, gdy państwo zmusza mnie do nabycia niechcianej usługi i w zamian nie oferuje czegokolwiek, co chciałbym otrzymać) ... i znowu ilość czytelników spadnie ;)

Usiadłem na skraju pola i przy akompaniamencie świergotków łąkowych "odpłynąłem" na dłuższą chwilę pogrążony w szczęśliwej zadumie. Trwaj chwilo, trwaj i nasycaj mnie radością!
Nawet jak onegdaj Kurski na Majdanie, zrobiłem sobie selfie, choć rzepak za plecami to nie to samo co stos dogasających opon, ale cóż, nie każde zdjęcie robi z człowieka bohatera :)
Mam jednak nadzieję, że przynajmniej widać błogość na mojej pół-tatarskiej gębie ha ha ah aa a

... no dobra, u mnie tak wygląda błogość :)))
Ogólnie to przepraszam, że w niedzielny poranek "wtargam" do waszych domów w sposób nieogolony i nieproszony, ale chciałem uwiecznić chwilę niezwykłą ... niebo i raj!


14 komentarzy:

  1. Miałam wrażenie, że u mnie w poprzednich latach komarów prawie w ogóle nie było (przynajmniej w porównaniu do ich typowej aktywności). Teraz może nadrabiają zaległości. Ale to i tak nic w porównaniu z czasem, kiedy w lesie było od nich dosłownie czarno.

    Podobają mi się takie różnorodne zdjęcia, ale z jednego spaceru. Obrazują, jak wiele można wtedy zauważyć :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a to tylko część, drugą porcję zostawiłem na wtorek :)

      Usuń
  2. Nachodziłeś się. Było za czym. No i ta pogoda taka... czerwcowa. Spać nie daje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj nie daje tym bardziej, że nie przepadam za słońcem i upałami, więc pora świtu jest OK.

      Usuń
  3. Żyję już trochę na tym świecie i łubin przy drogach i w lasach był i jest po trochu, wcale nie zinwazjował :)) Fajna włóczęga :)))
    PS
    Się nie psikasz na komary?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Się psikam choć niezbyt przesadnie, a tego dnia komary szukały każdego niespsikanego milimetra :)))

      Usuń
  4. "Kocham pana, panie Sułku!!!!". Za te wspaniałościo-cudnościo-wybitnościo-warmiościo-spokojnościo i milion innych -ścio, Twoja błogość na facjacie jest do przyjęcia :). Możesz sobie strzelać selfiki raz na ruski rok (hi, hi, pewnie podpadnę niektórym i ja), jeśli wykupisz się fotkami, TAKIMI fotkami. Nie wiem co bardziej mnie wzięło, seria "w locie", czy "widoki z ..." czy fantastycznie pokraczny żuraw, a może Wojtek tuż nad głową? A co z nieuczesanym liskiem? Przecież jest piękny :). No cóż, znowu jestem jak ten bajkowy osiołek... Nie wybiorę hi, hi. Może mi się podobać wsio? Po co pytam, przecież tak właśnie jest :). Pozdrawiam umęczona szychtą, ale za to szczęśliwa, takie widoki po fabryce, to balsam na patrzałki. Kasia z Olsztyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, obiecuję, że nie przekroczę sugerowanego limitu interwałowego między kolejnymi selfie. Zresztą do tej pory to chyba drugie od początku istnienia bloga ;) Może wsio :)))

      Usuń
  5. Niesamowite to ciężkie powietrze na zdjęciach Ci się pojawiło. Bardzo fajne. Wrażenie jest jak ze środka lata. No i lądujący żuraw oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie się cieszę, że właściwie odczytałaś to zdjęcie, bo ktoś niebywały w terenie mógłby pomyśleć, że to mgła, a to opar i do tego lepiszonowaty! To szczególne zjawisko, w trakcie którego owady wyposażone w aparaty ssąco-kłujące dostają po prostu pierdolca! :)

      Usuń
  6. Wspaniała jest ta różnorodność i to jest niesamowite szczęście żyć w takim miejscu.
    A łubiny są piękne i wcale nie takie częste. Na moich obrzeżach Puszczy Knyszyńskiej znam tylko jedno miejsce, gdzie rosną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ja tez jestem daleki od histerii, łubiny są naprawdę piękne, a skoro im tu dobrze ... :) Wiem, że wielu ortodoksów to szarpnie, ale wszystko się miesza i globalizuje. Gatunków stricte endemicznych jest jak na lekarstwo. To co ma siłę zwiększać zasięg ... zwiększa. Jenoty, szakale, szopy ... wszystko! :)

      Usuń
  7. Ja mam cały post o łubinach na blogu :P Uwielbiam go. Ileż się namordowałam aby zechciał zadomowić się w moim ogrodzie. Zadomowił i jest go coraz więcej co mnie ooooogromnie cieszy. Ja jestem w ogóle chwaściara :P
    Kilka dni temu o poranku właśnie poczułam dziwne coś... niby to mgła mi się wydawała ale jakoś tak... dla mnie było powietrze bardzo dobre. Coś jeszcze chciałam napisać ale już nie pamiętam... będę później czytała chłopkom to się może przypomni :)

    OdpowiedzUsuń