Czytam pożyczoną mi przez Ingę (pół roku temu!) książkę Geralda Durrella "Moje ptaki, zwierzaki i krewni"
Dowcipny i nieznośnie lekki styl pisarstwa tego Brytyjczyka, przeniósł mnie w lata młodzieńczej literatury i emocji z nią związanych.
Odkrywczość i radość każdej obserwacji, informacji, po prostu młodzieńcza świeżość.
W tamtych latach każda przeczytana ciekawostka otwierała oczy szeroko jak drzwi pralki!
Durrella czyta się cudownie, ponieważ nie przymierzając sam byłem identycznym postrzeleńcem, znoszącym do domu myszy, traszki, żaby i świerszcze. Oczywiście każde przyniesione żyjątko inicjowało poważną hodowlę, a w mieszkaniu niepostrzeżenie rozrastało się aktywne muzeum przyrodnicze.
Poza żyjątkami, półki moich mebli zdobiły dziesiątki czaszek, piór, wylinek, wypluwek i grom jeden wie czego jeszcze!
Uwierzcie mi, moi rodzice byli naprawdę wyrozumiali ...
Przypominam sobie jedną scenę:
- mamo, lubisz myszki?
- daj mi spokój, jestem zajęta, piorę! (w tamtych czasach pranie było czynnością angażującą człowieka!)
- ale tylko powiedz czy lubisz myszki?
- idź na dwór, jestem zajęta!
- mamo, tylko odpowiedz, proszę - tkwię przy swoim jak Kargul przy płocie!
- tak lubię myszki - święty spokój jest wart małego kłamstwa, ale nie tym razem ...
- to masz, przyniosłem Ci - i tu z kieszeni niebieskich spodni wyciągam martwą mysz i wręczam mamie póki co, pozostając w przekonaniu, że je naprawdę lubi ...
- łłłaaaaaaaaaaaaaaaa uciekaj mi z tym świństwem!!! skąd to wziąłeś?!?!?! &*^$@*#@$*!@
- ale ... ale ... powiedziałaś, że lubisz myszki ... - zbyt duży kontrast między deklaracją, a reakcją nieco zbił mnie z pantałyku.
Wtedy pierwszy raz zrozumiałem, że kobieta może mówić jedno, a myśleć drugie ... ;)
I takie to scenki rodzajowe wielokrotnie wypełniały życie moje i moich rodziców.
To świetna okazja, żeby Im podziękować za nieprawdopodobne pokłady wyrozumiałości, nawet gdy słoik z traszkami spadł z parapetu i towarzystwo rozlazło się pod mebel typu meblościanka ...
Staram się z całych sił pielęgnować umiejętność cieszenia się z rzeczy drobnych, ale wiecie jak jest - życie :)
Dziś specjalnie zamieszczam zdjęcia "nienachalne", lekkie gatunkowo, które są jedynie zwykłą dokumentacją zastanych sytuacji. I cieszę się, że mogłem je oglądać, sfotografować i pokazać ;)
Zawsze je lubiłem.
Zaobrączkowany "Dzwonnik" na straży! ;)
W lesie ciemno jak w zepsutej lodówce, a on oczywiście musiał się ustawić pod światło!
Ta też ... dzięki!
Takie rzeczy tylko na Warmii!
W dobie upraw wielkopowierzchniowych i monokultur jeszcze zatęsknimy za takimi widokami, oj zatęsknimy.
W zasadzie to chyba mi chodziło tylko o tylną prawą łapkę ha aha ha ha
hmmm ... ? no sami coś wymyślcie! :)))
Ja tu rządzę! To mój teren!
Fukacz-chrumkacz śródleśny.
Siódme nieszczęście, jak wilk Marcina :)
Wszędzie podloty. Tu "rudzielec".
Młodziutka trznadlina.
Czy to ta książka Durella, która dzieje się na wyspie Korfu? Łapka wiewiórki też grzechu warta. Dobra, usiadł koło mnie młody, zaraz mu pokażę Twoje dzisiejsze zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTak, to ta z akcją na Korfu :) Pozdrów młodzieńca! :)
Usuńjakby zmrużyć oczy to dzikun i wilka przypomina:)
OdpowiedzUsuńno też dlatego napisałem, identyczny wypłosz jak ten wilk :)
UsuńAle z tym rogatym narkomanem w głównym zdjęciu profilu to już przesadziłeś:)
Usuńsam tam wlazł ... ćpun jeden!
UsuńOj, dawno mnie tu nie było. Co prawda, coś tam podczytywałem, ale nieregularnie (i nie komentowałem ;) ). Teraz muszę nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńSuper wyszedł ten żółciutki dzwoniec na soczysto zielonym tle. No, a łapka wiewiórki.... :D Fajna historia z mamą i myszą. :) Kiedyś miałem podobnie. Też znosiłem wszystko do domu :)
W Warmii jednak coś jest... Nie mógłbym mieszkać nigdzie indziej. No, chyba że w Bieszczadach lub Puszczy Białowieskiej. ;)
Mateusz, to z tą Puszczą Białowieską i w sumie każdą inną to się spiesz, tak szybko znikają :)
UsuńTak, znikają i to coraz szybciej :/ Zresztą jak każde inne lasy. Te większe wyglądają satelitarnie jak ser szwajcarski. Całe podziurawione zrębami, a do tego ogrodzone tymi płotami. I jak ma jeleń w takim labiryncie żyć? Tną i tną, bo dużo lasów osiąga teraz wiek rębności, ale bez przesady. Do tego, moim skromnym zdaniem te cenniejsze lasy i puszcze można (a raczej: powinno) by zostawić na rzecz sukcesji naturalnej.
Usuńtak, masz rację, niedawno o tym pisałem :)
UsuńLubię myszki :) Swego czasu syn hodował ale niestety okropne śmierdzą mimo codziennego sprzątania :/
OdpowiedzUsuńno widzisz, ja przyniosłem martwą, po niej nie trzeba sprzątać :)))
UsuńMyszkom nie jedno na imię :-). Mi się kojarzą też inaczej.
OdpowiedzUsuńPiotr, na ile Cię znam, to masz na myśli tę komputerową ;)
UsuńNadal znoszę do domu :)
OdpowiedzUsuńnie wątpię :)))
UsuńOstatnio jakoś te pod światło foto-grafiki najfajniejsze są.
OdpowiedzUsuńJa lubię każdą fotografię, która jest nietypowa, inna od oczywistej :)
UsuńTen orlik co Ci uciekł z poprzedniego posta latał nad moim domem z myszą w dziobie, teraz rozumiem dlaczego jak Cię zobaczył, zwiał:)))
OdpowiedzUsuńa to wieśniak! Oczywiście do Ciebie poleciał, jakby Ci tam qrna czegokolwiek brakowało! ;)
UsuńZawsze chętnie oglądam wrony, które pamiętam z Wolsztyna. W Lesznie nie ma ich wcale. Pozostałe zdjęcia też fajne :-)
OdpowiedzUsuńTo wbrew pozorom bardzo ładne i interesujące ptaki, też je lubię :)
UsuńWszystkie zdjęcia piękne. Ale gdzie ta myszka??? ;)
OdpowiedzUsuńw moich wspomnieniach ;)
UsuńBardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuńmiło dziękuję :)
Usuń