środa, 14 marca 2018

Do góry ogonem!

Nigdy człowieku nie wiesz gdzie czeka na ciebie interesująca obserwacja.
Jak się nie pierwszy raz okazało, może się to wydarzyć tuż przed domem.
Na przeciw moich okien rosną topole, wersja strzelista czyli śródziemnomorska. Gatunek sprowadzony do nas przez komunistów, gdyż ta odmiana szybko rosnąc świetnie wpisywała się w ideologię notorycznie przekraczanej normy. Nawet drzewa rosnąc szybciej przekraczały ją, co cieszyło ówczesnych sekretarzy, a może nawet i sekretarki :)

... dobrą linię obrała nasza władza! :))) 

Cztery takie ostańce wątpliwie zdobią moją bezpośrednią okolicę. To drzewa o znikomej wartości, gdyż ich drewno jest "papierowe", a w okresie kwitnienia generują potworną ilość silnie alergizujących "białych kotków" - jakby rozerwało bombę w fabryce bawełny. Podczas silnych wiatrów nie radzę być w pobliżu. Spadają konary jak podcięte!
Robię co mogę by podnieść ich wartość środowiskową i w blizny kory wsmarowuję tłuszcze wymieszane z nasionkami. Na jednej z nich, w tym roku wsmarowałem czysty smalec.
Do tak przygotowanej karmy zlatuje się kilkanaście gatunków ptaków.
Okazało się, że nie tylko!
Właśnie wróciłem z lasu. Zabrałem się za wiosenne porządki, gdy zauważyłem wiewiórkę, która z niewiadomych powodów wybrała właśnie czysty smalec.
Podeszła do niego jakby to powiedzieć, do góry ogonem!

 Niezwykle chwytne ma łapki, wydolność krążeniową i budowę przełyku pozwalającą na przełykanie w odwrotnej  pozycji.

Nie mniej jednak ta pozycja musiała ją zmęczyć, bo po chwili próbowała ...
 ... chyba przewrócić drzewo! Takie sprawiała wrażenie.


 Mocowała się z nim i gryzła ze złością :)


 W końcu spojrzała z niedowierzaniem, jakby szukając efektów swojej pracy. No stoi jak stało! Ani drgnie!


 Sekundę później, prawdopodobnie po mentalnej porażce, wróciła do swoich nawyków.


Udawało mi się ją schwytać podczas rozmaitych ewolucji.
 W większości przypadków, dynamika wykonywanych akrobacji przerastała możliwości zrobienia ostrego zdjęcia, jednak doskonale oddawała jej naturę.

W pewnym momencie znalazła jakieś smakołyki na spodniej stronie gałęzi.

 Niewiele myśląc przyjęła pozycję typową dla tropikalnych leniwców!


 I kolejny skok.


 Chwilami ciężko było ją dostrzec w klatce z suchych badyli.


 Tu również głowa okazywała się cięższa niż zadek :)


 Nie przeszkadzało jej to w przyjmowaniu posiłku.


 Ani też w prowadzeniu kontroli nad moją lichą postacią tego aktu.


 Smacznego! W końcu w jakiejś przytomniejszej orientacji.


 Takiej ekspozycji brzuszka jeszcze nie widziałem. Czyżby mi zaufała? :)


 Pożegnaliśmy się gdy z nieukrywaną dumą prezentowała mi swoją zdobycz.
Czasami, gdy otworzymy oczy, można dostrzec kawał ciekawego życia w ... doniczce, o terenie przed domem nie wspominając.



18 komentarzy:

  1. Jak człowiek obserwuje wiewiórkę, to gęba mu się bezwiednie uśmiecha :))).
    To prawda, że czasem wystarczy tylko otworzyć oczy... Moje dzisiejsze poranne obserwacje z balkonu to sójki, sroki, kosy pasące się na trawniku i chmara sikorek. Nawet w pośpiechu przed wyjściem do pracy lubię pogapić się choć przez chwilę na to ptasie towarzystwo. Do pracy często idę pieszo, po drodze mam most nad rzeką, a tam z kolei obserwuję rodzinne życie kaczek (chyba krzyżówki), często bywają łabędzie, a po drzewach śmigają wiewiórki... A to wszystko w środku miasta - no może nie wielkiej metropolii, ale w metropoliach też żyją zwierzęta :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak zgadza się, wiewiórki są przefantastycznie fotogeniczne i zawsze korzystam z okazji, gdy widzę. W miastach dzieje się. Może nie jest to fauna nadmiernie zróżnicowana ale jest.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. :))) masz rację, żyją w Ameryce Południowej :) tak to jest jak się pisze o 6-tej rano przed kawą :)))

      Usuń
    2. Znam to doskonale :) sam musiałem wujka google zapytać, bo co prawda coś mi zgrzytnęło za oczami ale pewności nie miałem...

      Usuń
    3. a wiesz, pomyślałem o misiach Coala na eukaliptusach, potem przypomniały mi się leniwce, zmieniłem zdanie, a Australia została :))))

      Usuń
  3. Naprawdę ciekawe wiewiórcze przypadki do góry ogonowe, górnogonowe, lub ogonowe do górnie. Jak kto woli... :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba chciała się dostać do większej ilości smalczyku.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja chata zbudowana jest z topoli, ale na składzie drzewa przed 20-stu laty nazywali ją "leśną". Piękne, białe drewno, po wyschnięciu jest tak twarde, że ciężko gwóźdź wbić, trzeszczała, kiedy bale wysychały, pękały, ale ubytki zostały omszone grubym sznurem:-)
    Opiekowałam się malutką wiewiórką, która chyba wypadła z gniazda, muchy na niej złożyły już jaja; oczyściłam, odchuchałam, karmiłam pipetką z rozrzedzonym mlekiem, a brzuszek masowałam wacikiem, żeby robiła siku:-)
    Potem na brzuszku wystąpiły zasinienia, widocznie obiła się, spadając z wysokiej sosny, może coś ją poturbowało, słabła i weterynarz nic nie poradził ... odeszła. Ale kazał przynieść ją potem do badania, czy przypadkiem nie była chora ... czekaliśmy na telefon, czy aby nie czekały nas bolesne zastrzyki:-)
    Zmyślne stworzenia, te wiewiórki, może ona po prostu czyściła sobie zęby o korę po tym smalczyku:-) u mnie na poddaszu mieszkają popielice:-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polska topola, ta rozłożysta to zupełnie co innego, to jakby inne drzewo. Fajnie, że miałaś okazję zajmować się wiewiórką. Z pewnością dostarczyła Ci wielu zabawnych obserwacji :)

      Usuń
  6. Dzięki Ci o dzięki wiewiórko ! Dziś Mikunda jeleni nie pokazał :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szukałem jeleni na topolach ... przyszła wiewiórka, cóż począć :)

      Usuń
  7. Cudowne! Wspaniałe!Serdeczne pozdrowienia od fanki wiewiórek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale się cieszę :) Zwykle mam wątpliwości czy publikować coś tak oczywistego jak wiewiórka, ale ta dając popis stworzyła materiał na reportaż więc ... musiałem :)

      Usuń