wtorek, 24 lipca 2018

Lochy, jelenie, mokry lis i żuraw - czego chcieć więcej?

Czasami nie da się wszystkiego opowiedzieć za jednym podejściem, tak jak za jednym podejściem nie da się wszystkiego zobaczyć.
Wychodząc z tego amatorsko filozoficznego wniosku, dziś publikuję drugą część obserwacji z dnia, w którym podglądałem jelenie w porannych mgłach (poprzedni wpis).

Najpierw ujrzałem Warmię w mglistym przedświcie.
Widok niemal codziennie mijanego jeziora ujął mnie i sprowokował do zatrzymania samochodu.
Muszę podkreślić, że gdy jadę do lasu, w oczywisty sposób chcę jak najszybciej być w lesie i decyzja o zatrzymaniu samochodu w celu zrobienia jakiegoś pretensjonalnego zdjęcia, np. wschodu słońca nad jeziorem, nie należy ani do oczywistych, ani tym bardziej do częstych.
Zatrzymałem się i robiąc to zdjęcie jeszcze nie byłem przekonany, że to dobra decyzja.
Teraz jestem :)

To w końcu moja mała Ojczyzna i dzięki temu zdjęciu, mam okazję pokazać ją w klimatycznej odsłonie. W minionych dawno czasach, gdy jako młody chłopak łowiłem ryby, znalezienie się nad wodą w takiej okoliczności przyrody było naprawdę czymś! Dziś, jako fotograf, taką Warmię muszę wykradać spomiędzy słupów energetycznych, suburbanizacyjnych zabudowań, wyplątywać spomiędzy dróg i infrastruktur z taką samą precyzją z jaką wydłubuję śródleśne polanki spomiędzy wszechobecnych ambon.

 To bardzo krótki moment, w którym można zrobić zdjęcie tarczy słonecznej nie uszkadzając matrycy.
Ogólnie i tak nie polecam.


 Mimo wszystko trudno było się oprzeć. Szczęśliwie mglista blenda spełniła dwa zadania; chroniła czułą matrycę aparatu i ozdobiła zdjęcie miękkościami.


 Chwilę później, dosłownie kilka minut, udało mi się zrobić to zdjęcie. Ciekawski młodzieniaszek pozwolił się sfotografować ze szczególnego bliska. Mokry od rosy wydał mi się wyjątkowo piękny w tym zamyśleniu nad moją obecnością w jego świecie. Zdawał się rozważać pewien dylemat  - ... przełknę to monstrum ... nie przełknę?

Wilgoć wdarła się do lasu choć jeszcze nie w jesiennych ilościach.
Pajęczyna zaświeciła za to niczym znak drogowy.


 Kto próbował podejść żurawia w lesie, ten wie - misja skazana na niepowodzenie.
Tym razem miałem sporo szczęścia. Ukształtowanie terenu spowodowało, że dostrzegł mnie w ostatniej chwili. Na tyle późno, że zdążyłem go dorwać jeszcze stojącego.

A po sekundzie ... wiadomo :)


Chwilę wcześniej niekończący się korowód jeleni idących w świerkowym tunelu.
Nie ma sensu pokazywać każdego osobnika z osobna.  Szły i szły ...
Oto wybranych kilka zdjęć :)



 Klasyczny dylemat - wchodzić - nie wchodzić?


 Łania nie miała takich wątpliwości :)


Muśnięty słońcem :)


Gdy wracałem, słońce było już wysoko.
Ujrzałem zadek lochy tak ogromnej, że przysięgam przeszło mi przez myśl czy to nie krowa!
Niestety odległość była spora.

 Bezskutecznie próbowałem ją podejść.
Stado było spore i rozproszone, starając się ich nie spłoszyć, nie mogłem wejść w ten gęsty podszyt.


 Ta niewiele mniejsza obserwowała mnie, a w zasadzie wywąchiwała już ze sporej odległości.
Co chwila z zielska dobiegały mnie oznaki ich niezadowolenia. Głośno wydychane powietrze informowało mnie gdzie są pochowane ale i tak nie mogłem z tą wiedzą nic zrobić.

 Zobaczcie jak się ustawiła! Filowała na mnie przez szczelinę między drzewami. Cwaniara!
Filowała w przypadku wzroku dzików to może nadużycie ale robiła to! :)

Minuty mijały na próbach wykonania lepszego zdjęcia.
Nie udało się, ale za to niespodziewanie przeszedł tuż obok mnie ten młodzieniec.

Poszedł na dzienną ostoję. Jak wiadomo nie wchodzę tam. Wiem, że tam są, ale poza przepłoszeniem ich, niczego bym nie osiągnął. Za gęsto na zdjęcia.

Taki to dzień się trafił, a to i tak nie wszystko.
W czwartek pokażę część trzecią. Miłośnicy ornitofauny leśnej będą zadowoleni :)



17 komentarzy:

  1. Już się cieszę na ptaszki. Ale...
    "Nie udało się, ale za to niespodziewanie przeszedł tuż obok mnie ten młodzieniec." Co to znaczy konkretniej w metrach "tuż obok". Bo wiesz, tuż obok mojej głowy to latały szerszenie do gniazda kiedy czaiłam się na zimorodka i mam tu na myśli 20 centymetrów. Na szczęście latały prosto do dziury w ziemi w zaroślach i uznawały mnie za element krajobrazu. A sama dziura była ze dwa metry od mojego posadzonego na ziemi tyłka, więc jestem z siebie dumna.
    Zakochała się w tym lisie. U siebie widziałam zwłoki borsuka i znalazłam nieopodal norę, a dalej już na polanie padlinę koziołka. Jako, że niedaleko ambona i słyszeli strzały to wnioskuję że kretyn zastrzelił i zostawił. Całe stado kruków (ok, 20 sztuk) lata w okolicy więc pewnie niedługo śladu nie będzie po koziołku poza porożem. Obserwowałam jak one się wspaniale bawią w locie, jakie akrobacje wyczyniają, coś wspaniałego.
    Ale się rozpisałam:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luna, kolejno :)
      1. kilkanaście metrów. Gdy podchodzę bywam bliżej ale gdy sam przyszedł, to bardzo blisko :)
      2. szerszenie wbrew pozorom są dość spokojne i bezpieczne. Oczywiście dopóki się nie wkurzą ale ze wszystkich osowatych wkurzają się najpóźniej :) Od lat mam zasiadkę nad babrzyskiem 2 metry pod gigantycznym gniazdem szerszeni. Nie mniej jednak masz prawo być dumna :)
      3. Lis rzeczywiście do zakochania :)
      4. idź do tej padliny - na sto % przylecą drapole! Bielik ... coś.
      5. akrobacjom kruków można się przyglądać cały dzień. Są boskie!

      Usuń
  2. Fajny trafił się ten dzionek ... bardzo ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze primo: decyzja niezwykle słuszna, poranny landszafcik przecudnej urody, chyba na każdym robi wrażenie, nie ma się co wypierać, lubimy takie widoczki i basta!
    Po drugie primo: lisek uroczy wśród tych ziółek, wydaje się zapytywać: "a ty tu czego?".
    Po trzecie: pajęczyny urokliwe zawsze, o ile się w nie nie wpadnie twarzą... Ta na zdjęciu wygląda nie tylko jak znak drogowy, ale nawet jak szlaban!
    Po czwarte: żuraw w lesie, w dodatku pozujący do fotografii, to niezła gratka :). Obie foty super!
    Po piąte, szóste i tak dalej: jeleni nigdy dosyć!
    Po n-te: dziki - jak wyżej!
    ... i czekamy na ptaszki!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu, w zasadzie pozostaje mi już tylko wyznać Ci miłość :))) dziękuję!!!

      Usuń
  4. Czasami nie da się wszystkiego skomentować za jednym podejściem ;)))
    1. Niestety, naszą piękną Warmię szpecą swoim wątpliwym urokiem te wszystkie słupy i inne brzydactwa, a jest ich niestety tylko więcej :(
    2. Lisek naprawdę pięknie wyszedł taki utytłany. Przełknął wkońcu to monstrum? :)))
    3. Ja ostatnio spotkałem pierzącą się, nielotną parę żurawi ukrywającą się gęstwinach.
    4. Jelenie w tunelu światłoprzestrzennym jak zawsze... nigdy nie dość ;)
    5. Locha, jak krowa? :D Ostatnia szarża zrobiła swoje... :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. się zgadzam
      2. szczęśliwie pozwolił mi odejść :)))
      3. zdarza mi się, ta jednak odleciała :)
      4. zadbam, poszukam, pokażę
      5. to musiało pozostawić jakąś traumę :))))

      Usuń
  5. Nie mogę oderwać wzroku od liska, to jest genialne ujęcie, nie mówiąc o słońcu.
    No dobra, wszystkie zwierzątka i las wyszły rewelacyjnie. Jestem oczarowana, nie no zaczarowana... ach zresztą, jeszcze tutaj posiedzę i pooglądam zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sikoreczko, następną opowieść dedykuję Tobie w podziękowaniu za ten komentarz, tym bardziej, że będą też ... sikoreczki.

      Usuń
    2. Bardzo bardzo Krzysiu dziękuję. Już nie mogę się doczekać.

      Usuń
  6. Śliczne obrazki. Dobrze, że ostrzegasz przed fotografowaniem słońca. W ten sposób wykończyłam mojego cudownego Olimpusa. Też pomyślałam, że to zad krowy :-). Młodzieńcy bardzo przystojni :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystkie te słupy, zabudowania itp. to znaki czasu, niby normalne i nie powinniśmy narzekać, że świat się rozwija... Ale ja wiem jak przykro jest widzieć przed sobią piękny krajobraz i nie móc zrobić dobrego zdjęcia, bo linie energetyczne wszystko zasłaniają. Teraz możemy tylko mieć nadzieję, że dziki krajobraz Warmii, i innych, podobnych jej krain jak najdłużej pozostanie nietknięty tą bardziej agresywną cywilizacją.
    Zdjęcia jak zwykle cudne. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boję się i to bardzo, że za 30-40 lat nie będzie już warmińskiego krajobrazu bez śladów cywilizacji. To będzie upiorne! Serdeczności za uznanie, pozdrawiam Cię gorąco :)

      Usuń