Może trochę rozczaruję, ale nie mam.
Nie mogę jednak tym razem pozostawić pytania jako retorycznego.
Na koniec postaram się udzielić kilku wskazówek, które być może się przydadzą.
Dzisiejszy dzień, to seria przypadków.
Najpierw wstałem zbyt późno i poważnie rozpatrywałem czy w ogóle jechać do lasu.
Groziło to spóźnieniem się do pracy, a tego nie lubię, mimo tego, że jestem właścicielem firmy :)
Ostatecznie uznałem, że nawet jeżeli to ma być godzina, to warto, bo nawet godzina w lesie jest 100x lepsza niż spędzona na niczym.
Kolejny pech. Okazało się, że na zaplanowanej trasie pracuje ZUL.
Piły łańcuchowe poszły w ruch. Musiałem zmienić kierunek. Przy poważnym ograniczeniu czasowym, wracanie i rozpoczynanie nowej trasy nie uszczęśliwiało mnie zbytnio.
Jeszcze nie wiedziałem, że los kierował mnie dobrze, by nie powiedzieć wyśmienicie.
Gdybym nie zaspał (Renatka, Paweł, dzięki za wyśmienite mohito.) i gdyby nie ZUL, nie spotkałaby mnie największa póki co przygoda mojego leśnego życia.
A tak ...
A tak, to polazłem na około i mówię, trudno, los tak chciał.
Po około kilometrze "iścia", coś zakłębiło się w oddali. Ponieważ przed chwilą spłoszyłem zające, uznałem, że to zające. Myśl ta jednak nie istniała zbyt długo, bo gdy ją powoływałem do życia, jednocześnie podnosiłem aparat do oczu.
Wilki!
Były rozbrykane, podgryzały się w zabawie i rajcowały.
Od razy przepraszam za intensywne winietowanie zdjęć i rozmywanie teł, ale za Chiny Ludowe nie mogę dopuścić do tego, by myśliwi-kłusownicy rozpoznali ten teren.
Z tego powodu, nad czym ubolewam, nie mogę pokazać pięknych zdjęć środowiskowych. Bardzo żałuję, bo okolica cudo!
Tak blisko wilków jeszcze nie byłem. Sześć metrów! Taka mnie dzieliła przez chwilę minimalna odległość. To tak, jakbyśmy razem byli w dużym pokoju!
Ale zanim podeszły do mnie ...
Gdy ujrzałem czeredę truchtającą w moją stronę, emocje podskoczyły jak rtęć termometru wrzuconego do wrzątku, jak kot próbujący schwytać ptaka w locie!
Zbliżały się mimo tego, że zdawały się od dawna mnie widzieć.
Teraz już nie miałem wątpliwości - ja je po prostu w jakiś niepojęty sposób intrygowałem, interesowałem.
Ich ciekawość, co jest typowe dla drapieżników, nie zna granic.
Wciąż chciały być bliżej i bliżej!
Najwyraźniej miały jednocześnie coś sobie do wyjaśnienia. Sytuacja między nimi była nie mniej emocjonalna, jak ta między nimi, a mną :) Tu na chwilę przed próbą dominacji.
No i stało się! Gdy jeden z młodych samców runął na brata z impetem, ten który mnie bacznie kontrolował wzrokiem, aż przysiadł z wrażenia.
Zaczepkom nie było końca, ale jeden z nich nie spuszczał mnie z oczu. Taką miał rolę.
Chyba zaczynał się oswajać z moją obecnością, bo jakby nieco odpuścił :)
A te świry w drugim planie - jatka non-stop!
W zasadzie byłem w siódmym niebie! One będąc ode mnie o dwa susy baraszkowały tak po ... wilczemu :)
Nie zmieniało to faktu, że gdy ucichły dźwięki zaczepek, nagle (a niech to szlag!) ja okazałem się celem zainteresowania.
No to wtedy po raz pierwszy pomyślałem, że od jakiegoś czasu straciłem kontrolę nad waderą, która początkowo była z nimi i szła za nimi, a w pewnym momencie skręciła w las. Niestety nie wiedziałem gdzie jest, chociaż na początku widziałem jej uszy i to, że stoi z dala obserwując zajście.
Tu chyba jeden z nich właśnie ogląda się w jej stronę!
Zaspokoiwszy ciekawość "wykwitem" na drodze, czyli mną, odeszły.
Miałem wątpliwości czy to robić, ale poszedłem za nimi.
Nie będę pokazywał serii zdjęć z tego podchodu, bo niestety miejsca mocno charakterystyczne.
Po jakimś czasie skręciły do lasu. Obszedłem to miejsce, mając nadzieję, że przetnę im jeszcze drogę.
Niestety nagromadzone emocje, wywołały odczuwalny wzrost ciśnienia w pęcherzu i ... odłożyłem aparat w celu zrobienia tzw. jedynki.
Gdy, przepraszam za fizjologiczną część opisu, byłem w trakcie, ujrzałem wilka węszącego na skraju lasu.
Schyliłem się po aparat i nie zapinając spodni kontynuowałem fotograficzne dzieło.
Niestety nóż myśliwski i ciężki pasek, we wzorcowej współpracy z grawitacją, uczyniły swoje.
Spodnie zatrzymały się na kolanach, a ja uznałem, że to zdjęcie jest więcej warte, niż ryzyko, że ktoś zobaczy męski tyłek. Modliłem się jedynie, żeby to był grzybiarz, bo Ci rzadko noszą aparaty fotograficzne :)
Tak powstało to zdjęcie :)
A teraz kilka uniwersalnych porad:
- żadnych dezodorantów, mydło np. "biały jeleń"
- cichy, niespieszny chód wyłącznie pod wiatr
- oglądanie tropów i analiza tychże
- bycie w lesie zawsze po deszczu lub ponowie - tropy są wtedy najświeższe
- nieszeleszczące, maskujące ubrania
- aparat z bezdźwięczną migawką! gdyby z tej odległości klepało lustro lub głośna migawka,
sądzę, że sesja skończyłaby się po pierwszym zdjęciu.
- w sytuacji bliskiego spotkania, zachować absolutny spokój - drapieżniki z kilkunastu metrów wyczuwają strach co wywołuje tzw. syndrom ofiary. Nie uważam wprawdzie, że mogą przełamać lęk do człowieka i zaatakować, ale wniosłoby to pewien rodzaj nerwowości w ich zachowanie, a przyznacie, że na zdjęciach widać, że są zrelaksowane :)
- ostatnie i najważniejsze - szczęściu trzeba pomóc i po prostu być w lesie ;)
Ale przyjemnie się czytało i oglądało. Bez dwóch zdań to Ty dzisiaj trafiłeś w fotograficznym toto lotku. Liczę na obejrzenie zdjęć na spotkaniu we wrześniu bez winiet i rozmyć. Jeszcze raz gratuluję Ci tego spotkania, jest niesamowite.
OdpowiedzUsuńDziękuję Pawle! Spotkanie we wrześniu jest o ... jeleniach. Ludzie mogliby mi nie darować zmiany tematu :) Zdjęć bez winiet nie pokażę ze względu na mój lęk o życie tych wilków, a na sali wszystkich nie znam :)
UsuńJelenie jak najbardziej ale taki mały smaczny akcencik o wilkach będzie mile widziany. Liczę na obejrzenie tych zdjęć w kuluarach lokalu ;)
Usuńsię wymyśli :)
Usuńczy mogę się dokoptować do kukuaru ?:) Przefantastyczna relacja, zdjęcia nieprawdopodobne, takie "bezstresowe", swój swego trafił :) Nie mogę doczekać się opowieści, włącznie z jeleniami po drodze :)
UsuńKalina, nie wiem co Ty tam chcesz adoptować i do czego się dokopywać, ale kto jak kto - Ty możesz wszystko! :)
Usuńp.s.
oczywiście jako natura dociekliwa sprawdzę co to kukuar ... chyba jakiś gatunek kota ... :)))
:D :D :D złośliwość literkowości przebiegła :)))))) do zobaczenia ! ... :))))))))
Usuńale mam nadzieję, że wiesz, że ja mimo literówki wiem o co chodzi :) ... o kuguara przecież! ;) :)))))
Usuńnie inaczej :))))))
UsuńCóż. Zatkało mnie.
OdpowiedzUsuńmnie w sumie też ale musiałem się ogarnąć i robić zdjęcia. :)
UsuńGratuluję. Zazdroszczę spotkania Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdziękuję serdecznie :)
UsuńPiękne spotkanie, piękne zdjęcia, piękna opowieść...niesamowite z nich sierściuchy i jakie przystojne...mam nadzieję, że będą bezpieczne.ja spotykam tropy wilków, widziałam go raz i nie dowierzałam...chętnie wybiorę się na spotkanie o wilkach,bo rozmowy o nich powracają codzień....chwilowo nie mamy jak zabezpieczyć stada owiec i kóz w budynkach,wiec fascynacja nimi miesza się ze strachem przed nimi.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńnapisz do mnie na priv to podpowiem.
UsuńPiękne chwilę przeżyłeś... myślę, że każdy kto ma wiedzę na temat tych pięknych drapieżników to Ci teraz zazdrości... ja na 100%😊. Boją się Ci co jej nie mają (tych mogę zrozumieć) i Ci co nie chcą mieć tej wiedzy - wiadomo o kogo chodzi😁 😠.Oby takich spotkań więcej, choć z doświadczenia wiem, że to ciężki temat i rzadko się zdarzają. Gratuluję jeszcze raz zdjęć , spotkania, opisu i Twojego podejścia do wilków. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSerdeczności, dziękuję, cieszę się, że tak do nich podchodzisz :) Oby więcej świadomych ludzi!
UsuńKrzysztofie, podzielam Twoje emocje i radość i jednocześnie gratuluję spotkania i pięknych zdjęć!
OdpowiedzUsuńMario, mam nadzieję, że ta opowieść okazała się miłym zaskoczeniem :) Dziękuję!
UsuńNawet bardzo miłym! Do zobaczenia za kilkanaście dni.
OdpowiedzUsuńdlaczego za kilkanaście? gdzieś jedziesz?
UsuńPrzepiękny post. Kocham wilki. Cudowne mądre zwierzęta. Ależ szczęście Pana spotkało :)
OdpowiedzUsuńdziękuję - ogromne i doceniam to :)
UsuńPamiętam mój pierwszy Twój post "Oko w oko.." Zrobił na mnie ogromne wrażenie i bardzo Ci zazdrościłam tego spotkania, a teraz co mam napisać, trójka rozbrykanych podrostków i ten czwarty nieustannie patrzący Ci w oczy. Postawiłeś poprzeczkę nie do pokonania. Z całego serca gratuluję.
OdpowiedzUsuńPS
Jeśli dobrze pamiętam masz doświadczenie w robieniu zdjęć w trakcie nr 1:)))
Grażynko, dziękuję! Co do zdjęć w trakcie jedynki ... no wiesz, spędzając w lesie sporo czasu, miewam różne sytuacje, ale aparatu nie wyłączam nigdy! :))))))))))))))
UsuńMożesz sobie pogratulować. Wizja Ciebie ze spodniami na kolanach robiącego zdjęcie wilkowi nie może mi wyjść z głowy, chociaż bardzo j o to proszę:) A na poważnie, to sesja boska, wspaniała, cudna i nieziemska. Ta wadera, śledząca Cię... coś niesamowitego, jakie ona ma oczy. Ech...
OdpowiedzUsuńoczy miała niesamowite! a wizja jak wizja, uleci :))))
UsuńPanie Krzysztofie, uwielbiam Pana opisy leśnych wypraw i spotkań. Sama kocham las i bardzo lubię w nim przebywać, obserwować zwierzęta i oczywiście robić im zdjęcia. Takie spotkanie to moje wielkie marzenie i mam nadzieję, ze kiedyś się spełni, tym bardziej, że i w mojej okolicy pojawiły się te piękne drapieżniki. Póki co zazdroszczę i podziwiam Pana piękne fotografie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, ten blog jest dla takich ludzi jak Ty, zapraszam częściej :) Serdecznie dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)
UsuńO kurczę, ale niesamowite spotkanie! Fantastyczne, przepiękne zwierzęta! Jakby to kto inny pokazał, to bym podejrzewała fotomontaż! Chyba tylko prawdziwy człowiek lasu może coś takiego zobaczyć i jeszcze tak pięknie sfotografować. Normalnie jakby Ci specjalnie pozowały!
OdpowiedzUsuńW pewnym sensie pozowały. Przynajmniej nie uciekały :)
UsuńPoranna bajka! Gratuluję!
OdpowiedzUsuńTak i mam nadzieję, że las jeszcze niejedną mi opowie :)
UsuńGratuluję kapitalnego spotkania! Oby takich więcej. Jakieś bezlustro w użyciu że cicha migawka?
OdpowiedzUsuńbezlustro :) Olympus OMD EM1
UsuńKurza stopa! Jak ja Panu zazdroszczę takich spotkań. Pozdrawiam ze stolicy,
OdpowiedzUsuńdziękuję, zapraszam do nas zatem :)
UsuńWspaniała przygoda !!!
OdpowiedzUsuńdziękuję, też ją tak traktuję :)
UsuńKrzysztofie, a to nie były lisy? ������
OdpowiedzUsuńa wiesz, nie pomyślałem, ale przyjrzę się uważniej :)))
UsuńCoś pięknego.
OdpowiedzUsuńjak cała przyroda :)
UsuńOdwiedzam cię po dość długiej nieobecności, a tu od razu na wstępie takie zdjęcia! Są tak bardzo psie na tych ujęciach. Chciałoby się wytulić :D A ponieważ siedzę właśnie na dyżurze, a klientów jakoś tak brak, to z miłą chęcią nadrobię zaległości w czytaniu bloga :)
OdpowiedzUsuńa będzie mi bardzo miło :)
UsuńSpotkanie aż nie do uwierzenia. Po prostu. Przeglądam zdjęcia i chyba na tym pozostanę, bo w głowie kłębi mi się tyle zachwytów, szoku, zdziwienia, że ciężko sklecić jakiś dłuższy komentarz.
OdpowiedzUsuńto wyobraź sobie jakim wysiłkiem była dla mnie koncentracja by to opisać w dniu spotkania :)
UsuńJak już pisałem, spotkanie hiper niezwykłe :) Wielce gratuluję i no... przyznam się - zazdroszczę :)) Zdjęcia wzbudzają mój zachwyt. Oglądając nietrudno rozewrzeć koparę z wrażenia ;)) Z kolei czytając tekst łatwo zapomnieć się i parsknąć głośnym śmiechem :)))
OdpowiedzUsuńno widzisz, nic nie jest czarne i nie jest białe, więc raz poważnie, a raz zabawnie :)
UsuńKapitalna relacja
OdpowiedzUsuńdziękuję Kasiu :)
UsuńJa jestem w stanie dopiero teraz coś napisać ... sześć metrów!!!!!! Oglądam zdjęcia chyba po raz setny i się zastanawiam czy bym taką presję przenikliwego spojrzenia wytrzymał ... dzięki za tak wspaniałą dawkę emocji :-)
OdpowiedzUsuńJa też nie wiem jak to wytrzymałem i dopiero wczoraj do mnie dotarło, co tak naprawdę się stało i co zaszło. W zasadzie teraz patrząc na te wilki przeżywam większe obawy niż wtedy :)
UsuńWoow podziwiam Ciebie. Ja bym uciekła. Mimo to zdjęcia rewelacyjne!!!
OdpowiedzUsuńteraz też już bym chyba uciekł ha ha aha ha a
UsuńMam wrażenie, że tu zadziałało więcej szczęścia niż rozumu i to, że jednak wilki to już nie te same wilki co dawniej, kiedy było ich pełno i czuły się pewniej w świecie. Może te były najedzone? Szok... lubię wilki, są piękne ale... Cieszę się, że nic się nie stało :D
OdpowiedzUsuńale u mnie tak całe życie, gdyby nie szczęście to na rozum nie mógłbym liczyć ;)
UsuńJednym słowem las Cię kocha :)
UsuńZazdroszczę widoków. Aż brak słów. Wspaniałe okoliczności przyrody. Kocham wilki.
OdpowiedzUsuńSuper fotki! Ja znalazłem za to mega ciekawy wywiad o wilkach, można się dowiedzieć ciekawych rzeczy - https://przygodyprzyrody.pl/wilk-wywiad-z-romanem-gula/
OdpowiedzUsuń