niedziela, 20 października 2019

Lis ma barwy jesieni!

Pierwsza obserwacja od razu skończyła się refleksją.
Różnie można myśleć o umaszczeniu lisa, nawet się zdziwić, że będąc drapieżnikiem "świeci oranżami" ale jedno trzeba przyznać - jesienią ma kamuflaż doskonały!

Gdyby leżał bez ruchu, nie wiem czy bym go zauważył. Taki liso-liść z niego :)

 Las liściasty o tej porze bardziej przypomina park miejski.


 Słońce grało na opadłych liściach, a ja czułem się jakbym był awatarem w jakiejś grze 3D.


 Momentami słońce rysowało znacznie ostrzej, cienie stawały się wyrazistsze.


 To pora roku, w której na jednej gałązce można zobaczyć liście kilku gatunków drzew :)


Liście, wszędzie liście. To doskonały pomysł natury na przywrócenie glebie składników odżywczych, które roślinność wykorzystała w mijającym okresie wegetacyjnym.  Teraz, jak również pod śniegiem będą przebiegały procesy gnilne (wszelkie bakteriozo i grzyby do dzieła!) Na skutek procesów metabolicznych tkanki liści zostaną powtórnie zmineralizowane i wraz z roztopami i deszczami wprowadzone do gleby.

 Udało mi się go złapać gdy w trakcie higienizacji piór wykonał akrobację, która poderwała drobiny wody. Otrzymałem fotograficzny prezent :)

W zasadzie gotowa grafika na ścianę :)


Opieńki. W trakcie robienia zdjęcia nie miałem pojęcia, że na kapeluszu grzyba w pierwszym planie usiadł owad.


Nie wiem jak one to robiły ale poruszały się dziś bezszelestnie na tych liściach!
Moje kroki za to było słychać z kilometra ...

 Nad rzeką nieco poeksperymentowałem.


 Tak powstała ta impresja na temat jesieni i rzeki.


Oraz ta.

Usiadłem nad bagienkiem, opadające liście wystukiwały ciekawe melodie.
Raz liść uderzył o korę drzewa, raz o inny liść, to o gałązkę, to o runo. Raz uderzał blaszką raz ogonkiem. Po jakimś czasie jeden z nich wylądował na daszku mojej czapki. Poczułem się częścią tej scenerii i tego miejsca. Las zaakceptował mnie jako ewentualne lądowisko liści. Uderzenie o daszek było jednym z dźwięków niekończącej się jesiennej ballady.
W pewnym momencie. dosłownie 4-5 metrów ode mnie, przeleciał jastrząb. Piękne przeżycie. Aparat niewzruszenie stał oparty o drzewo :)


8 komentarzy:

  1. Krzysku! zawsze do Cie zagladam bo jestes wspanialym obserwatorem i takimze fotografem. Uwielbiam swiat , ktory pokazujesz. Komentarze tez uwielbiam. kilka dni temu spotkalam sarenki, jedna plowa a druga bliska czerni, zdziwilam sie bardzo..i widze,ze taka ciemna tez pokazujesz...skad te roznice w masci? Pozdrawiams serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale się cieszę :) dziękuję za regularne odwiedziny! Sarny jak i jelenie mają pewną zmienność osobniczą w kwestii umaszczenia. Zwykle, choć to nie jest regułą, sarny polne (łąkowe) są jaśniejsze. Inna sprawa, że skoro bliska czerni, to jeszcze mogła być w babrzysku, choć sarny nie babrzą się z takim zamiłowaniem jak jelenie czy dziki, ale sam 2 lata temu widziałem czarnego kozła.

      Usuń
  2. Grafika urokliwa niezwykle i ostatnie także. Piękny październik mamy tego roku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Las pełen liści. Masz rację wygląda jak park. Piękne zdjęcia. Zdrowia zyczę.

    OdpowiedzUsuń