czwartek, 10 października 2019

Rykowisko 2019 część I

O rany, przepraszam za zapadniętą ciszę, za ciszę, która nie była ani planowana ani mile widziana.
Zapadnięcie ciszy to odpowiedni termin, bowiem nawiązuje do zapaści, a mój czas we wrześniu zapadł się. Każdy dosłownie strzęp mojego wolnego czasu został wessany przez czarną dziurę zwaną życiem codziennym. Już wiem co napędza czarne dziury żywiące się naszym czasem! Napędza je nasze zaabsorbowanie, a tego mi nie brakowało. Zaabsorbowało mnie rykowisko, to jasne, ale też akcje antymyśliwskie, robienie noży, biżuterii, przy okazji bycie mężem, ojcem, dziadkiem i właścicielem prężnej agencji reklamowej, a na koniec chorobą na skutek spania na leśnej ziemi w deszczu. Kolejność prawdopodobnie skaszaniłem ale rodzina nie czyta moich wypocin ;)

Rykowisko zaczynało się magicznie. Mgłami, deszczami, limitowaną ilością światła, czyli wszystko tak jak lubię.

Polowałem na malarskie zdjęcia. Niespecjalnie szukałem portretów i okazów. Zależało mi na pokazaniu emocji, a nie faktów. Po tylu latach fotografowania trzeba szukać wyzwań, coś zmieniać.

Takie mnie kręciły fotki. Dedykacja być może silnie zawężona, (oby nie) ale taką miałem zajawę.

To w pełni nocne zdjęcie jest jednym z moich ulubionych.

Kwintesencja tego jak widzę przez pryzmat emocji.

Teatralne sceny rozgrywane w szerszych kadrach.

Sytuacje wychwytywane na chwilę przed świtem, w tajemniczych półmrokach. Spokój!


 Za tym bykiem chodziłem cztery dni pod rząd.


Raz było lepiej raz gorzej.


 Niemal zawsze towarzyszyły bykom niezwykle czujne łanie.

Pozbawiły mnie wielu okazji na podejście byka ...


 Z tego powodu często podchód kończył się takim widokiem ...


A jak już bliżej, to w gęstwinie. Mówię Wam, las to nie jest dobre miejsce dla fotografa :)

Bywało za blisko. I tak źle i tak niedobrze!

Ten byk całkiem podobny do dzika ...

Bywały (na szczęście) i wisienki na torcie.

Była okazja spojrzeć sobie w oczy.

Zdarzały się sceny rodzinne.

I niemal koleżeńskie spotkania.

... do czasu :)

Na szczęście nawet największe wpadki rekompensowało piękno lasu, który bywał naprawdę niesamowity.

Z powodu zwykłej przyzwoitości i szacunku do Waszego czasu, kolejne zdjęcia opublikuję w części II ;)


8 komentarzy:

  1. Piękne momenty, piękna noc, półmrok, jelenie i ten las, który bywa tak tajemniczy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezwykła sceneria, przepiękne środowiskowe zdjęcia i ogólnie - jakbyśmy zaglądali, przez te drzewa i krzewy, do ich życia, życia mieszkańców lasu. Niesamowite!
    A już się bałam, że rezygnujesz z bloga - to byłoby niewybaczalne ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. W gęstwinie czy nie ... oddałeś emocje ... dzięki :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. W tym roku rykowisko przeszło mi koło nosa, nie słyszałam ani razu, za to w nocy wyszedł nam na drogę ogromny jeleń, stanął i patrzył, potem odszedł dostojnie; bajkowy las jak z Narnii; niezwykłe te zdjęcia, kiedy unosi pysk, kładzie poroże na plecach i ryczy ... albo patrzy trochę kpiąco między pniami, u łań widać czujność, a ten gość troszkę cię, że tak powiem, lekceważył:-) :-) pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio las oglądam tylko na zdjęciach, więc jestem Ci bardzo wdzięczna za ten wpis na blogu. Jest w nim wszystko co lubię. I nastrój, i piękno i emocje. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń