poniedziałek, 11 maja 2015

trzy pokolenia dzików!


 No, ostatnie posty, jak zwrócono mi uwagę, miały zacięcie raczej kolorystyczno-estetyczne, a jak wiecie, to nie jest blog służący tego typu doznaniom. Pokazuję las prawdziwy, chcę coś o nim opowiedzieć, niekoniecznie oddalając się od rzeczywistości w stronę jakkolwiek rozumianego "art". Oczywiście ile razy natura pomoże, chętnie skorzystam, ale dziś do rzeczy! Nie będzie malowanek, przecieranek i kolorowanek, bo rzecz jest o bardzo konkretnych stworzeniach - dzikach!
Powiem uczciwie ... kiedy podchodzę dziki, szczególnie lochę z młodymi, nie mam czasu na kontemplację uroków Puszczy, choć każdym atomem mojego jestestwa pozostaję z nią przerośnięty.
Zbliżanie się, a szczególnie podążanie za lochą prowadzącą młode, pobudza wszystkie dostępne mi systemy wczesnego ostrzegania. Moje uszy rosną i aktywnie poszukują dźwięków (jak u łani), a oczy orbitują dokoła głowy w poszukiwaniu zagrożenia. Oczywiście są to reakcje literacko przerysowane, instynktowne, ale konieczne. Lochy często tworzą spółdzielnie wychowawcze, czyli jakby żłobki. Gdy zbytnio skoncentrujemy się na jednej, wybranej do sesji mamusi, możemy nie zauważyć szturmu drugiej, poirytowanej brakiem naszego zainteresowania mamki. Biada fotografowi, który nie wychwyci tego momentu. Wczoraj zapuściłem się w dawno nieodwiedzany teren. Udało się podejść lochę. Wydawało mi się, że prowadzi wyłącznie przelata, jednak po chwili dostrzegłem gromadkę pasiaków.

   Ciemny kontur mamki, silnie kontrastujący z soczystą zielenią wiosennych traw ... to co lubię najbardziej.

 Momentami słońce nieśmiało przedzierało się przez deszczowe chury.

 Trzcina nie ułatwiała mi wprawdzie wykonania zdjęcia portretowego, ale pomogła podejść bliżej.

  Światło przeciśnięte przez chmury, ma szczególną umiejętność budowania przestrzeni. W takiej sytuacji, rzeczywiście wystarczy mieć aparat, a gdy sesyjna locha w swojej łaskawości, dodatkowo ozdobi plan, mamy samograja :)

 Tu pierwszy raz zauważyłem trzecie pokolenie chrumkaczy ...

Trzy pokolenia w jednym kadrze.

 Gdzie on jest ...?



 a tu jesteś! mam cię!!!

Gdy podążałem za nimi, nagle zostałem zaskoczony nieprzewidzianym fortelem. Locha zawróciła, i schowała się za sosną, by przyjrzeć się podejrzanemu obiektowi. Niestety to ja byłem tym obiektem. Na wszelki wypadek namierzyłem świerk ratunkowy, chociaż młodociany wiek mamy, nie wskazywał, że przystąpi do siłowego wyjaśnienia wątpliwości. Zaznaczam jednak, że mam kumpla, myśliwego, którego raptem 40-o kilogramowa loszka, nauczyła latać :) Uderzony takim rozpędzonym (niemal workiem cementu) ciałkiem, poszybował w górę i wykonał podwójnego Axla z bardzo niską notą od jury, za rozrzucone w locie kończyny!

Oczywiście wracałem przez Bartąg, ale być może dlatego, że ja zawsze wracam przez Bartąg, a tenże ma w zwyczaju coś tam, coś tam. No i jak takiego "cosia" nie uwiecznić ... pytam.

16 komentarzy:

  1. Ludzie, przelat to taki ubiegłoroczny dzieciak dziczy? Bo ja właśnie zastanawiałam się nad kompozycją spotkanej wieczorową porą grupy chrumkaczy, w której znalazła się jedna sztuka spora, dwie mniejsze i 6 pasiastych maluchów. To chyba podobne do Twojego stadko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korzystam często z gwary myśliwskiej. Nie jest obowiązująca, ale upraszcza wiele rzeczy. Zatem gdy mówimy o wieku dzików, posługując się gwarą myśliwską, używamy pojęć:
      warchlak - dzik w pierwszym roku życia;
      przelatek - dzik w drugim roku życia;
      wycinek, czyli samiec w trzecim roku życia; i wreszcie
      odyniec czyli stary samiec.
      Locha to samica powyżej 3 roku życia.
      W przypadku tego posta powinienem jednak głównie używać określenia loszka, czyli dwuletnia samica prowadząca młode.

      Usuń
    2. Acha w takim razie to mogły być dwa warchlaki, locho-loszka i prosiaki-pasiaki

      Usuń
  2. Jakie piękne miejsce i prosiaczki cudne a portretowe 7,8 miodzio, u mnie jakoś nie spotkałam ostatniu, może za mało się staram.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, dziki w okresie proszenie i wczesnym po wyproszeniu są trudne do obserwacji. Sam ostatnio miałem z tym kłopot :)

      Usuń
    2. Absolutba zgoda co do urody portretów dziczych

      Usuń
  3. Ładne dzikusy:) No i to nostalgiczne spojrzenie (kadr 8)...bezcenne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie, sądzisz, że ona mogła się we mie ... zakochać? ;)

      Usuń
    2. Krzychu, nie udawaj niewinnej dziewczynki! Przecież to widać na pierwszy rzut oka :). A tak na poważnie, to muszę przyznać, że podziwiam Twoją determinację w dążeniu do zejścia w lesie.

      Usuń
    3. mój znajomy, który ma 73 lata mówi, że chciałby w wieku 95 lat zostać zabity strzałem komorowym podczas spaceru po lesie, przez zazdrosnego myśliwego, któremu poderwał żonę! Jak widzisz każdy kombinuje po swojemu ... ja mam swój scenariusz ;)

      Usuń
    4. Może sobie znajomy pomarzyć, tyle tylko, że ten zazdrosny zamiast bawić się w strzał na komorę, przestrzeliłby mu obydwa kolana, przywiązał do drzewa i wysmarował, to i owo, dziczymi feromonami i tak zostawił.

      Usuń
    5. uuuuu, to chyba gorszy scenariusz i niekoniecznie pożądany :)

      Usuń
  4. Komentarz właściwy. Dwa przedostatnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli Bartąga ... nienawidzisz ... ;)

      Usuń
    2. Tam od razu nienawidzę. Nawidzę, ale dziki bardziej. Zwłaszcza w postaci pieczystego :)

      Usuń