sobota, 20 kwietnia 2019

Bór obdarzył wieczorem!

Piątek sączył się leniwie, choć nie bez zawodowego sukcesu.
Telefony zamilkły dość prowokacyjnie. Znakomita większość społeczeństwa jak co roku od wieków mentalnie przeniosła się już w rejony świąt. Piszę świąt w liczbie mnogiej, bo tak jest w rzeczy samej. Te święta są bardzo interesującą hybrydą by nie powiedzieć językiem korporacyjnym, fuzją dwóch różnych obrządków.
Starszy z nich to sięgające pogańskich czasów święto przesilenia wiosennego, święto płodności.
To święto bogini Eastry. W kulturze anglosaskiej do dziś to święto nazywa się "Easter" od imienia tejże. Dla Słowian to było święto Jaryły  - boga płodności i zwiastuna wiosny.
No cóż Wam powiem, kiedyś obchody tych świąt miały inny przebieg niż dzisiaj, choć w pewnym sensie również kręciły się wokół ... jajek ;)
Przy okazji malowanie pisanek jest również zwyczajem znacznie starszym od chrześcijaństwa i sięga 5 tysięcy lat.


Chrześcijańska część społeczeństwa ma do uczczenia nieprawdopodobną wręcz historię, t.j. męki chrystusowe, Jego śmierć i cudowne zmartwychwstanie czyli całe misterium paschalne.
Mi, naturaliście, bliżej do pierwszego, co nie znaczy, że nie zazdroszczę katolikom wiary. Zazdroszczę, nawet bardzo. Chciałbym wierzyć, że ktoś dba o mnie i moją rodzinę, czuwa nad naszym losem. Bardzo to egocentryczne, wręcz egoistyczne. Oczywiście czułbym się znacznie lżejszy bez poczucia niczym nieograniczonej odpowiedzialności, za każdy dzień, w którym podejmuję decyzje dotyczące mojej rodziny. Tak, to musiałoby być coś pięknego i niezwykle komfortowego, taka wiara w Ojca Opatrznościowego.
Gen odpowiedzialny za mistyczny ogląd świata nie uaktywnił się niestety w żadnej z moich komórek. Szkoda.

I po tak minionym dniu, postanowiłem zajrzeć do lasu, podejrzeć, czy tam również panuje przedświąteczna cisza.
Jakież było moje zdziwienie!



 Na przeuroczej śródleśnej polance dwie łanie poderwały się z kąpieliska.
Było mi głupio, że je spłoszyłem przerywając osobliwe wieczorne SPA.


   Bez histerii ale podtruchtały w stronę ciemnej ściany lasu.


 Tu zatrzymały się i dopiero teraz postanowiły sprawdzić co było przyczyną niepokoju.


Całą akcję obserwowały dwie sarny ukryte między ogromnymi dębami. Na zdjęciu jedna z nich.

 Wiecie co, nie chciało mi się łazić tym razem. Zasiadłem na pniaku i w tym miejscu spędziłem ponad godzinę ... bezowocnie :)


 Warto było ruszyć du..sko, bo nisko zachodzące słońce rozpoczęło spektakl "świateł i cieni"


 Magiczne miejsce.

Poszedłem na oddaloną inną polankę i ...

Ku mojemu zdziwieniu, w moją stronę wielkimi susami podążał kuna leśna!
Światło było już mocno reglamentowane, więc jest jak jest.

                              
 Na szczęście i w niepojęty dla mnie sposób, kuna wskoczyła na najbardziej fotogeniczny ... "pędzel" jaki jest w całym tym lesie.

Zapatrzyła się przed siebie, więc cmoknąłem.
 Musiał się obejrzeć, a ja wiedziałem, że mam maksymalnie sekundę na to zdjęcie.
Na szczęście migawka otworzyła się w tym czasie, czyli w czasie 1/60 sekundy!
Trudno mi będzie "pobić" to zdjęcie. Drugi raz w życiu pewnie już takiej foty nie zrobię.
Jak na zawołanie, jak na umówionej i suto płatnej sesji!

 Ostatnie tego dnia promienie szybko zachodzącego słońca zdawały się mówić - Mikunda, idź już stąd, zaraz będzie ciemno.
A w lesie ciemno robi się znacznie szybciej niż na otwartej przestrzeni.

 Byłem pewny, że to koniec spotkań. Nie mogłem się nadziwić, że ta piękność stanie na koniec na mojej drodze. Zdjęcie mocno rozjaśniałem, bo było już naprawdę mocno szaro.


Wjechałem do miasta i ... zamarłem! Na niebie big moon w całej intensywnie barwnej okazałości.
Nie mogłem się nie zatrzymać.
Co za wieczór!
To się nazywa płodność! ;)



12 komentarzy:

  1. "Wiecie co, nie chciało mi się łazić tym razem. Zasiadłem na pniaku i w tym miejscu spędziłem ponad godzinę ... bezowocnie". Krzysiek, nie czaruj. Chciałbym tak owocnie codziennie. Kuna pysznie się pyszniła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a no nie, ten tego, wyjście jako całość było owocne, ale siedzenie w tamtym akurat miejscu ... nie :)

      Usuń
  2. O, Ty popatrz, ja też zazdroszczę gorąco wierzącym, tego zwolnienia z odpowiedzialności z własne życie. Bo ja od zawsze byłam za swoje odpowiedzialna osobiście i jakoś nie modliłam się o pomoc, o cud czy inne takie.
    Dobra, teraz foty... Tak wypłoszyć jelenie niewiasty ze SPA - no nie godzi się.
    Ale najwyraźniej Wszechświat uznał, że zrobiłeś dobre, bo one tym sarnom zagarnęły imprezę i w nagrodę dostałeś kunę. Wspaniała jest a fotka na pędzlu - miodzio prima sort! Tak, że ten...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, że za każdym razem, gdy niestety zdarzy mi się wypłoszyć zwierzęta, szczególnie gdy odpoczywały, czuję się, jakbym przerwał sen członkowi rodziny, głupio znaczy. :)
      A z kuny i owszem, mam satyfę :)

      Usuń
  3. Super zdjęcie kuny - ogromne gratulacje! :) Twoje fotografie mogłyby być odpowiedzią, na Twoje wątpliwości dotyczące wiary ;) Ale skąd pogląd, ze wiara zwalnia z poczucia odpowiedzialności za swoje życie? Trochę trąci ignorancją...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, kuna mnie cieszy, to bardzo ostrożne zwierzę, niechętnie wystawiające się na widok, o pozowaniu nie wspomnę :) Co do mojej niewątpliwej ignorancji, bo człowiek jest ignorantem całe życie, to przeczytałem dwukrotnie Stary i Nowy Testament i śmiem wątpić czy zrobili to wszyscy tzw. katolicy. Jako dorosły człowiek przedyskutowałem z księżmi wiele godzin, a moja obserwacja wynika z kontaktów z mocno wierzącymi, którzy na wiele sytuacji bez względu na na ich pozytywne czy negatywne zabarwienie mówią ... wola Boga, Bóg tak chciał, łaska pańska, w Bogu siła, jeżeli Bóg zechce ... itd. itd. Naprawdę czuć w tym rodzaj ubezwłasnowolnienia, redukcji znaczenia własnej inwencji, szukania wsparcia trzeciej strony. Jeżeli ta obserwacja jest obrazem mojej ignorancji, to akceptuję ją ;)

      Usuń
  4. Kuna ustawiła Ci się świetnie, w ogóle gratuluję „strzału”. Ja to nigdy nie widziałam nawet. Zdjęcia w tym poście w ogóle wydawały mi się jakieś inne (nie znaczy gorsze ;) ) - i w sumie nic dziwnego, w końcu bardzo wiele Twoich fotografii pochodzi przecież z poranka, a tutaj już zachodzące słońce. Widać, że światło odmienne niż zwykle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spostrzegawcza jesteś z tym światłem. Jest rzeczywiście inne :)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. prawda, ten wpis powstał z założenia dla niej. Należy jej się :)

      Usuń
  6. Ale mam szczęście, że trafiłem na Twój blog. Stoję gdzieś w Polsce na pauzie na nędznym parkingu i czytam. Świetne teksty świetne zdjęcia - pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, i to jest świetna wiadomość :) Witaj jako nowy Gość tego miejsca, mam nadzieję, że kolejne wpisy będą Ci się podobały. Nie życzę Ci tego, ale gdybyś utknął jeszcze na jakimś parkingu, zapraszam do wcześniejszych wpisów :)

      Usuń